UWAGA!

Dyrektor Galerii El odpowiada artystkom

 Elbląg, Dyrektor Galerii El odpowiada artystkom
(fot. archiwum WSl)

Publikujemy odpowiedź Jarosława Denisiuka, dyrektora Galerii El, na list otwarty Martyny Tokarskiej i Liliany Piskorskiej, autorek słynnej wystawy „Podróż”, która została zdjęta przed terminem z powodu zdjęć przedstawiających całujące się kobiety.

Szanowne Panie
       Martyna Tokarska i Liliana Piskorska
       Autorki Projektu „Podróż”
      
       Projekt Podróż został zaprezentowany w ramach cyklu wydarzeń filmowych Krużganek Movie. Pokazowi filmu w dniu 9 maja towarzyszyła - na zasadzie dopełnienia - wystawa fotograficzna, dokumentująca proces. Projekcja, jak i wystawa odbywała się w krużganku Galerii EL – miejscu żyjącym raczej eventowo, niźli będącym celem odwiedzin widzów. Opinia, że dostęp do wystawy mogły mieć dzieci, jest formułowane co najmniej na wyrost, bo w ramach obecnie trwającej wystawy (Interaktywny Plac Zabaw), każda grupa zwiedzających, jest po wejściu do galerii przejmowana przez wolontariuszki lub pracowników i oprowadzana po głównej sali ekspozycyjnej.
       Inaczej było w trakcie Nocy Muzeów z 17 na 18 maja, kiedy krużganek był udostępniony wszystkim gościom odwiedzającym tego wieczora Galerię EL. I to w trakcie tego wydarzenia ekspozycja została rozpoznana jako naruszenie, w konsekwencji czego na skrzynkę emailową Urzędu Miasta wpłynęła skarga na działalność instytucji, opatrzona stosownymi zdjęciami. Galeria EL nie otrzymała kopii tego listu, a o samym fakcie zostałem poinformowany w dniu 19 maja w godzinach porannych w gabinecie prezydenta Elbląga.Skutkiem tego spotkania była moja zgoda na skrócenie czasu trwania wystawy.
      
       Traktuję projekt jako całość
       Jako, że prawie natychmiast musiałem wyjechać do Gdańska w celach służbowych – kuratorka projektu Krużganek Movie – Joanna Mierzejewska, została poinformowana o całym zdarzeniu w godzinach popołudniowych. Ja zaś otrzymałem od niej informację, że o sytuacji poinformowane zostały Panie przez kuratorkę z ramienia Galerii EL - Karinę Dzieweczyńską. Kluczowym dla wyjaśnienia całej sytuacji zdaje się być skarga mieszkańca(-ów) dotycząca wystawy. To ona miała zdecydować o takiej, a nie innej interpretacji wymowy wystawy przez prezydenta Elbląga.
       Przyznam, że mam osobisty problem z zaistniałą sytuacją, ponieważ moje stanowisko jest ambiwalentne. Projekt „Podróż” traktuję całościowo, tzn. uznaję, że jej składnikami są nie tylko film i fotografie, anektowana przestrzeń, ale także negocjowanie idei, wartość polemiczna i, co istotne, reakcja na wystawę.
       Sam fakt, że prace stworzyły osoby nieheteroseksualne podnosi wartość projektu w kontekście walki takich osób na gruncie prawnym o zrównanie praw, tj. o formalizację zapisu o związkach partnerskich. Tak należy w moim przekonaniu odczytywać zaplecze ideowe tej pracy. W kontekście przywoływanego przez Panie artykułu 73 ustawy zasadniczej, gdybym został zapytany, czy takie osoby mają prawo tworzyć sztukę, odpowiem twierdząco. Na kolejne pytanie, czy takie osoby mają prawo wystawiać swoje prace w instytucjach publicznych; moja odpowiedź będzie równie twierdząca, jak poprzednia. Czy w związku z tym wsparłbym postulaty takich osób formułowane w przestrzeni prawnej? I tu moja odpowiedź brzmi zgoła odwrotnie. Takiej potrzeby nie widzę i nie jest to jedyna różnica światopoglądowa pomiędzy artystkami a mną.
       Jest wysoce niesymetryczne, że tam, gdzie mamy do czynienia z uczuciami czy przekonaniami widza, artyści dopuszczają transgresję, jeśli jednak ktoś ingeruje w ich utwór to prawo do transgresji staje się z automatu cenzurą i naruszeniem prawa wolności wypowiedzi.
      
       To aktualny temat debaty
       Chcę być dobrze zrozumiany: powodem dla którego fotografie dokumentujące „Podróż” - nie wnikając w ich ocenę artystyczną, znalazły się w Galerii EL - jest ich aktualność w kontekście debaty publicznej, która toczy się w Polsce. Ale, co ważne, elementem tej debaty jest też reakcja na te prace. W strategię sztuki społecznie zaangażowanej i krytycznej są wpisane niejako ex definitione działania dezaprobujące tego rodzaju sztukę. Stają się paradoksalnie jej nieodzownym elementem. To kompletna obojętność i brak reakcji zadaje takiemu projektowi klęskę, niwecząc i nośność i dezaktualizując problem. Projekt „Podróż” takim „wirusem społecznym” dla Elbląga się stał. Choć skrócony w sensie czasowym i fizycznej obecności, stał się nośny w sensie ideowym, pozwalając na wybrzmienie o zakresie nieprzewidywalnym przed jego inicjacją.
       W tej sytuacji zarzut o cenzurę wystawy uznaję za uprawniony jedynie w części. Wolność sztuki stanowi szczególną formę realizacji wolności wypowiedzi. Wobec tego, do interpretacji rzeczonego artykułu 73 stosować się winno ustalenia odnoszące się do wolności i prawa wyrażania poglądów. Lecz wolności i prawa – i tak jest w większości krajów demokratycznych – nie mają charakteru absolutnego. Konstytucja RP nie wyklucza stosowania instrumentów kontroli następczej, podejmowanych po upublicznieniu pracy przez artystę. Instrumenty te jednakowoż nie są uznaniowe, bo w art. 31, ust 3. ustawy zasadniczej precyzuje się ich kwalifikowanie i ustanawianie „dla bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony […] moralności publicznej”. Przesłanki te są, co warto nadmienić, katalogiem zamkniętym i nie mogą być dowolnie rozszerzane.
      
       Moja granica wrażliwości jest dalej
       Protest mieszkańca(ów) Elbląga jest zatem skorzystaniem z elementu tego katalogu, do czego artysta pracujący na materii społecznej jest przygotowany i nie może twierdzić, że jest inaczej. Musi też brać odpowiedzialność również i za te reakcje, których nie da się przewidzieć.
       Problemem jednak jest rozstrzygnięcie, gdzie leży ta płynna granica między obrazą uczuć religijnych (kobiety ubrane w suknie ślubne) a wypowiedziami artystycznymi. Dziesiątki przypadków cenzurowania wystaw w Polsce pokazuje, że mamy z tym problem. Że w pewnym momencie zabrakło nam – jako społeczeństwu precyzyjnego określenia tej granicy. Najwidoczniej, moja granica wrażliwości na widok zdjęć całującej się pary kobiet jest przesunięta dalej niż, przy całej empatii i zrozumieniu, osób które protestowały przeciw wystawie.
       Oczywistym jest, że każdy ma obywatelskie prawo do protestu, obrony swoich praw, jak również ma prawo do poważnego traktowania przez instytucje finansowane - z jego w końcu - podatków. Nadużywanie jednak tego prawa może skutkować paraliżem przestrzeni publicznej, bo zgodnie z takim rozumowaniem, gdy jeden głos krytyczny – celnie adresowany, jest w stanie przerwać np. wystawę, to możemy sobie wyobrazić sytuację, gdy używając podobnej argumentacji, tenże sam jeden głos jest w stanie zablokować np. nadawanie programu telewizyjnego, wystąpienie dziennikarskie itp.
      
       Kto zyskał, kto stracił
       Pozwolę sobie na odrobinę cynizmu; projekt „Podróż” nie miał dwójki bohaterek, ale chcąc nie chcąc, znalazło się w jego orbicie kilka osób. Każda z nich, w niezaplanowany przecież sposób, odegrała swoją „rolę”. Na skróceniu wystawy na pewno zyskał projekt i sprawa, której służy. Zyskało pewnie środowisko, reprezentowane przez artystki - bo w obliczu medialnej burzy zjednoczyło się. Wydaje się, że wygraną jest również sztuka, bo zaczęli jej bronić mało aktywni, czy milczący dotąd ludzie, rzadko zaglądający do galerii.
       Straciło niestety, i jest mi z tego powodu niewymownie smutno - społeczeństwo elbląskie, bo zamiast dyskutować o tym co widać, i jaka jest wymowa wystawy, dyskutuje o projekcie, którego nie ma już szansy obejrzeć. Zamiast tego trwa medialna walka na sprane, wyblakłe pojęciowe etykiety.
       Niewątpliwie polityka dotyka artystów, kuratorów i instytucje niejako z zewnątrz – ale też, co istotne i wcale przecież niewesołe – staje się czynnikiem agregującym polityczne zaangażowanie każdego z elementów tej układanki. Przekonanie artystów o istnieniu obyczajowej cenzury w Polsce pozwala im bowiem (ale też kuratorom) zaistnieć w roli ofiary opresji i podnosić przekonanie o własnym radykalizmie.
       Inną sprawą jest interes publiczny instytucji kultury. Mam świadomość, że w dominującej opinii jest on definiowany jako tożsamy z interesami artystów i odbiorców – zatem stosunkowo niedużego kręgu osób, który w sposób bezpośredni korzysta z oferty placówki. Zjawisko, które wydarzyło się w ostatnich dniach w Galerii EL poszerzyło zapewne ten krąg o osoby sytuujące się po określonej stronie barykady. Dominującym interesem instytucji, w co wierzę, jest jednak symbiotyczne współdziałanie z artystami i widzem, również na polu debaty publicznej - i to właśnie na jego straży stanął przepis art. 17 ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej.
      
       Z poważaniem,
       Jarosław Denisiuk
       Dyrektor
       Centrum Sztuki Galeria EL
      
       śródtytuły i tytuł pochodzą od redakcji
      
      

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Nie mam nic do lesbijek i wkur**** mnie to posuniecie z wycofaniem wystawy. Dlateczgo na stronie UM widzialem promocje tej wystawy ?! wtedy nikomu nie przeszkadzala?! moze od tak je promujecie bez wiedzy co sie promuje?! dlaczego nie bylo interwencji Wilka gdy na plocie pod kosciolem na Roborniczej wisialy zdjecia zabitych plodow? gdzie byl wtedy Wilk? wtedy to byl pocisk na Gelertowa a ta jest z PO. .. wiec. .odp znana
  • .. .Denisiuk mniej zioła pal w Galerii bo az tu czuje ten zapach
  • połowy słów nie rozumiem :(
  • brawa dla Dyrektora, wziął cała winę na siebie, chociaż pewnie dostał taka informacje z góry. To jeżeli ja wyśle jednego maila, to następna wystawa też zostanie skrócona ? To tak kupy nie trzyma się, że az przykro sie robi że UM uważa ludzi za debili co we wszystko uwierzą.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    23
    6
    Introwertyk(2014-05-23)
  • Niech Pan nie pisze z " poważaniem " bo w Pana ustach, to słowo traci swoje znaczenie. Ktoś tak mało poważny jak Pan, co najwyżej może i powinien przeprosić wszystkich mieszkańców i autorki wystawy za to, co uczyniono. Ale jeszcze na koniec jedno pytanie, dlaczego Pan skądinąd człowiek niegłupi dał przyzwolenie na coś, co nie miało się prawa wydarzyć. I czy sądzi Pan, że jest odpowiednim człowiekiem na stanowisko dyrektora. Bo ja szczerze w to wątpię.
  • Jak zwykle gada tak żeby gadać. Zero sensu. Sam tego nie rozumie. Jak na każdym wernisażu.
  • Jakie to " artystki" , tej samej marki co Nieznalska, uważają, że wystarczy uczynić skandal, np. powiesić prącie na krzyżu, lub udawać stosunek płciowy z figura na krzyżu, by " elyta" samozwańcza " elyta" j okrzyknęła ich artystami, będzie krzyczała " aj waj, flekują artystów" , gdy ich " artyzm" napotka odpór.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    21
    25
    adsenior(2014-05-23)
  • Na podstawie czego zdecydował się Pan zdjąć wystawę????? Pisze Pan, że dzieci jednak nie mogły jej zobaczyć. Skargi Pan do Galerii nie dostał, tej urzędowej nie widział. W tym wątpliwej jakości elaboracie próbuje Pan zrobić z siebie prawie że homofila. To o co chodzi?????
  • Co na to wszystko Rada Programowa Galerii El?????
  • Denisiuk powinien juz miec napisane podanie o zwolnienie !! ktos za łapka w gore
  • Rozumiem że na kolejnym konkursie na dyrektora tej placówki Pana program będzie zawierał się w jednym zdaniu. " BĘDĘ WYKONYWAŁ WSZELKIE POLECENIA PANA PREZYDENTA" Przy obecnym prezydenciku wygrana w kieszeni.
  • Pani Karina Dzieweczyńska nie była kuratorką tego projektu. Proszę nie wprowadzać opinii publicznej w błąd Panie dyrektorze. Jeszcze trochę a błąd to będzie Pana drugie imię.
Reklama