W czwartek, 25 lutego o godz. 19.00 w Kinie Światowid będziemy mogli po raz kolejny obejrzeć „Rewers” - polskiego kandydata do Oskara, który zachwycił festiwalową publiczność już w Gdyni i udowodnił, że w polskim kinie można debiutować, mówiąc odważnie i swoim własnym głosem. Gościem spotkania będzie dr Krzysztof Kornacki.
Ten film ma w sobie urok kina noir z akcją umiejscowioną w socrealistycznym krajobrazie Warszawy lat pięćdziesiątych. I już tylko ten czysto stylistyczny element czyni zeń propozycję niecodzienną, dopracowaną w najdrobniejszym szczególe oraz bezkompromisowo śmiałą na tle innych rodzimych produkcji. I chociaż rozgrywa się on w miarę dalekim, pozornie tylko rozwojowym okresie, niesie w sobie świeże, wyraziste i przede wszystkim współczesne spojrzenie na czasy spowite ponurą aurą komunistycznej monarchii. Borys Lankosz, debiutujący w pełnym metrażu, nie zrobił przy tym filmu rozliczeniowego, mimo iż wskazuje na stosunkowo jeszcze niedawną patologię tego państwa. Wykonał kawał solidnej roboty, czerpiąc z tekstu Andrzeja Barta - autora scenariusza, by opowiedzieć historię wieloznaczną. Dotyka on w swoim obrazie ironii losu, paradoksu przypadku, wreszcie potrzeby uczucia. Wpływ historii wydaje się być z kolei nieunikniony. Ona zawsze decydowała o życiu tu i teraz oraz dniu jutrzejszym. A właśnie przez pryzmat teraźniejszości główna postać filmu, Sabina, patrzy na swoją pogmatwaną przeszłość.
W „Rewersie” zwraca uwagę konwencja. Film jest po trosze komiksem, innym razem czarnym kryminałem to znów taką naszą, czarno-białą, Amelią. Jest to barwna mieszanina, chociaż partie sprzed ponad 50-ciu lat to zdecydowanie wysmakowana, uwodząca oko, czarno-biała fotografia autorstwa Marcina Koszałki. A wszystko po to, by opowiedzieć historię o trzech kobietach, które w dobie kryzysu jednostki, za to triumfu mas, próbują stawić czoła sytuacji absurdalnej, ale koniecznej.
W „Rewersie” zwraca uwagę konwencja. Film jest po trosze komiksem, innym razem czarnym kryminałem to znów taką naszą, czarno-białą, Amelią. Jest to barwna mieszanina, chociaż partie sprzed ponad 50-ciu lat to zdecydowanie wysmakowana, uwodząca oko, czarno-biała fotografia autorstwa Marcina Koszałki. A wszystko po to, by opowiedzieć historię o trzech kobietach, które w dobie kryzysu jednostki, za to triumfu mas, próbują stawić czoła sytuacji absurdalnej, ale koniecznej.
Katarzyna Mielnicka, kino Światowid