Witam jestem nowym mieszkańcem Elbląga. Chciałbym dowiedzieć się jak moje zarobki kształtują się na tle innych elblążan. Żeby zobaczyć czy jest sens zostawać w Elblągu i szukać innej pracy. Jakie są perspektywy zarobków w Elblągu. Mam 38 lat moje obecne zarobki to 2200 zł na rękę(obsługa klienta). Proszę tylko o uczciwość, przecież i tak wszyscy jesteśmy anonimowi.

Zadane pytanie bardzo ogólne a temat bardziej złożony.
Powiem bardzo ogólnie, jako pracownik przy stawce 2200 pln tragedii nie ma.
Łatwiej będzie ocenić czy warto się przeprowadzać jak podasz to drugie miasto.

Nie mam sprecyzowanego innego miasta. Po prostu jeśli stwierdzę że to maks ile mogę zarobić w Elblągu wówczas będę myslał

Nie potrzeba takich porównań zeby wiedziec ze w |W-awie czy 3 city zarabia sie lepiej GUS ci to powie

[wynagrodzenia.pl]
Mediana w zarobku w 2015 roku to 3080 Czyli okolo 2020 netto. Twoj zarobek jest dokoladnie w srodku czyli polowa populacji zrabia mniej

Szczerze mówiąc nie wierzę w te "oficjalne" dane. Wydaje mi się że dane przedstawiane oficjalnie są zaniżane żeby ludzie siedzieli cicho i nie domagali się więcej skoro tak jak napisałeś połowa ludzi zarabia mniej, to powinni sie cieszyć z tego co mają.

Zbanowany Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie potrzeba takich porównań zeby wiedziec ze w
> |W-awie czy 3 city zarabia sie lepiej GUS ci to
> powie

No ale to chyba oczywiste bo przykłady są skrajne i myślę że kolega o takie aglomeracje nie pyta bo to jasne, no bo jeśli się mylę to "dawidkowal" z taką wiedzą zarabia w takim razie za dużo . Domniemam że chodzi mu np. o tego pokroju city: Tczew, Kalisz, Słupsk, Płock, Opole, Walbrzych itd. lub o link który potem zaprezentowałeś.



dawidkowal Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Szczerze mówiąc nie wierzę w te "oficjalne" dane.
> Wydaje mi się że dane przedstawiane oficjalnie są
> zaniżane żeby ludzie siedzieli cicho i nie
> domagali się więcej skoro ....

Co do oficjalnych danych to nie są one do końca wiarygodne, często wypełnianie tego typu dokumentów do celów GUS to lanie wody bo nikt szczególnie tego nie weryfikuje po wysłaniu obowiązkowego formularza sprawozdawczego.

> ... to powinni sie cieszyć z tego
> co mają.

Polak nigdy publicznie nie cieszy się z zarobków tylko narzeka, taka nasza wredna mentalność

Rzuciła mi się niedawno oferta pracy w Trójmieście 3,5 tys. na rękę. Po miesiącu ta sama praca w Elblągu 2,5 tys. na rękę. Teraz z mojej branży, w 3M szukają ludzi do rejestrowania kart sim na zlecenie. Płacą 10zł za godzinę. U nas nie widziałem nikogo, kto potrzebuje dodatkowej osoby do tego celu. Wszystko jest realizowane w ramach aktualnych zasobów ludzkich. Czyli Jurek lub Agatka wklepują dane "przy okazji, przecież tego aż tyle nie ma".

Więc tak. Jak się jeszcze nie rozpakowałeś z kartonów, to RUN Forest RUN!

Koszty życia w Elblągu i na obrzeżach Gdańska (koszt mieszkania) - zbliżone. Jedzenie - w sieciówce czy to Elbląg, Wrocław czy Warszawa - te same ceny. Możliwości (kino, teatr, zajęcia dodatkowe dla dzieci, szkoły wyższe) ze wskazaniem na Gdańsk.

Wystarczy porozmawiać z przedstawicielami handlowymi z różnych branż. Po naszej stronie Wisły - bieda.

Z innej strony 2200 na rękę to mało? Zawsze możesz otworzyć firmę, zatrudnić pracowników i dać im nawet po 5 tys.

Zdaję sobie sprawę o różnicy w zarobkach między Elblągiem i Gdańskiem. Chciałem jedynie się dowiedzieć czy to co teraz mam w Elblągu (2200 zł na rękę) to już max zarobków jakie tu można osiągnąć dla przeciętnego kowalskiego... tylko tego chciałem się dowiedzieć jak te zarobki wyglądają na tle zarobków w Elblągu

mam podobny wiek, podobne zarobki 2200 , obsługa klienta ale to porażka. Jeśli ktoś powie że to jest ok to znaczy ze wiele nie potrzebuje. Po opłatach nie zostaje juz nic na kulturę np. kupienie książki , wyjechanie do teatru, wycieczkę, albo odkładanie to zapomnij. Moim zdaniem 2200 to mało do normalnego życia. Kontakty w 3city i Warszawie pokazują że ludzie Ci żyją na innym wyższym znacznie poziomie.

bądź dobry w tym co robisz aby być najlepszym
wtedy Cie docenią i zauważą ale nie nastąpi to od razu
Wtedy dostaniesz dużo więcej niż stawka z jaką zaczynałeś

Mądre mądrości pisane powyżej, nie zawsze są rzeczywiste, ale tak powinno być.

żabek Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> mam podobny wiek, podobne zarobki 2200 , obsługa
> klienta ale to porażka. Jeśli ktoś powie że to
> jest ok to znaczy ze wiele nie potrzebuje. Po
> opłatach nie zostaje juz nic na kulturę np.
> kupienie książki , wyjechanie do teatru,
> wycieczkę, albo odkładanie to zapomnij. Moim
> zdaniem 2200 to mało do normalnego życia. Kontakty
> w 3city i Warszawie pokazują że ludzie Ci żyją na
> innym wyższym znacznie poziomie.


Niezle oplaty . 150 m2?

Po opłatach mieszkania, samochodu (benzyna) i jedzenia.

Beznzyne i jedzenie to bym opłatami nie nazwał .
Ale za 2200 to rzeczywiscie trzeba oszcczednie zyc

skrót: opłaty jako coś co trzeba zapłacić, do teatru dla przykładu iść nie muszę ale za mieszkanie trzeba zapłacić więc niewiele z takiej pensji zostaje.

Weź kartkę i wypisz wszystkie wydatki bez jakich można żyć
potem z kalkulatorem zrób podsumowanie
wiesz..
Bez auta można żyć odejdzie Ci koszt benzyny, ubezpieczenia i utraty wartości auta
kup sobie rower - odejdzie Ci koszt biletów , będziesz zdrowszy więc mniej wydasz na leki .. itd. itd.

Platan. Mozna sie ubierac tylko w najtansze ( np Lumppeksie) rzeczy jesc chleb z woda, siedziec w domu po ciemku itd itp ale chyba nie o to chodzi....

Tak, Zbanowany, ja Platanowi nie odpisywałem nawet ale o to mi chodziło, aby nie obniżać swojego standardu i nie wegetować. Tylko starać się żyć normalnie. Bez teatru, telewizji, samochodu można żyć pewnie, a nawet zamieszkać na działkach i odejdzie opłata czynszu

ubieram się w lumpeksie ewentualnie w lidlu czy pepko w sumie szkoda mi kasy na markowe ubrania dla snobów
Jeżdzę starym ekonomicznym autem bo muszę z racji roboty , jak mi cos padnie naprawiam sam
Ale jestem szczęśliwy że nie mam kredytów i długów
Więc nie żyję ponad stan
Nigdy nie brałem nie będę brał żadnego kredytu
Kredyty są dla mało gospodarnych niemyślących ekonomicznie ludzi
chcący żyć ponad stan . Ale o co ? aby pokazać sąsiadom że mogę jeździć lepszym autem od znajomych?
Tylko że to auto za 5 lat będzie warte 10% obecnej wartości
Więc większość kasy po prostu "przepierdzielamy"
Niech każdy z Was zrobi rachunek sumienia - ile w tym roku wydali na zbędne pierdoły
Uzbierają się ze 2 wypłaty prawda ?

Generalna zasada
Będziesz zarabiasz 5- 10 tys to zawsze będziesz miał mało

Stare przysłowie mówi
Jesteś biedny bo jesteś głupi



Zmieniany 1 raz/y. Ostatnio 2016-12-21 14:57 przez PLATAN.

PLATAN Napisał(a):
-------------------------------------------------------

> Kredyty są dla mało gospodarnych niemyślących
> ekonomicznie ludzi
> chcący żyć ponad stan .


oj Platan, chyba słaby z ekonomii byłeś

Kredyty są właśnie dla myślących ludzi, którzy potrafią to wykorzystać i na tym zarobić.

2 stare przysłowia:
"pieniądz robi pieniądz"
"jak się nie ma miedzy, to się w domu siedzi"

Spokojnych !!

--------------------------------------
Trudno jest być zajebistym, ale ktoś to musi robić....

Platan mial na mysli chyba kredyty konsumpcyjne nie inwestycyjne.
Czyli na lepszy TV lepszy samochod lepszy komputer... takie rzeczywiscie sa bez sensu.
Sa 2 rodziaaje kredytow z sensem
1. Inwestycyjny bierze sie zeby wiecej zarobic niz wydaje sie na odsetki
2. Mieszkaniowy... zamiast placic za czyjs kredyt wynajmujac mieszkanie płacisz za swoj krdyt i po splacie asz ieszkanie

PLATAN Napisał(a):
-------------------------------------------------------

> Jeżdzę starym ekonomicznym autem bo muszę z racji
A innym radziłes zakup roweru

dokładnie jap piszesz kredyt konsumpcyjny to głupota
Inwestycyjny brany na rozkręcenie firmy to inna bajka

Ale obserwując ludzi kiedy biorą kredyt na prywatne auto, wypasiony tv i inne gadżety , scyzoryk mi się w kieszeni prostuje
Potem Problem kto ma spłacać bo obiecanej podwyżki nie dali
Wtedy następny kredyt aby spłacić poprzednie, na końcu gwóźdź do trumny w postaci prowidenta albo bociana

Kredyt na swieta, kredyt na szkołe, kredyt na wakacje... i koniec koncow cale zycie na kredycie. Jeden kredyt spłacają kolejnym. Jakies 30 % spoleczenstwa tak zyje a sam znam kilkanascie osób tak postępujących.

Tak tylko trzeba pamietac ze jak ierzesz kredyt to kupujesz 2 rzeczy . To za co placisz i usluge pozyczenia pieniedzy. A jak kupujesz jedna uslyuge pozyczenia to nie kupisz czegos innego. Mozesz wydac w zyciu tylko tyle ile zarobiles

Akurat tych osób nie posądzałbym o racjonalne myślenie

Dzięki za pisanie na temat

Kredyty są o tyle niebezpieczne, że w przypadku załamania gospodarki to wiele osób zostanie bez dachu nad głową a do jazdy do pracy zostanie faktycznie rower