Po ostatnich podwyżkach cen energii elektrycznej i cieplnej oraz zapowiedziach, że będą one nadal rosły, wielu z nas się zastanawia, co zrobić, by rachunki za prąd i ogrzewanie nie były tak dotkliwe dla naszych domowych budżetów. O podpowiedź poprosiliśmy Roberta Szaja, prezesa Elektrociepłowni Elbląg.
Piotr Derlukiewicz: Co możemy zrobić, by nasze rachunki były niższe?.
Robert Szaj: Po pierwsze, sporo już zrobiliśmy, zwłaszcza w dziedzinie oszczędzania energii cieplnej. Od lat 90. trwa boom na docieplanie budynków, a nowe domy budowane są już w technologii, która powoduje, że straty energii przy ogrzewaniu są coraz mniejsze. Myślę tu o docieplaniu ścian budynków już na etapie budowy, szczelnych oknach, zaworach na grzejnikach. Część elblążan już to ma, jednak wciąż musimy uświadamiać, jak bardzo jest to ważne, żeby docieplanie budynków stało się powszechną praktyką.
Czy to znaczy, że w Elblągu buduje się domy bardzo energooszczędne?
Niestety, nie wygląda to aż tak różowo. Tych najnowocześniejszych metod jeszcze się u nas stosuje, zwłaszcza w zakresie wentylacji, czyli zaopatrzenia mieszkań w świeże powietrze. Regulowanie dopływu świeżego powietrza ciągle jeszcze odbywa się poprzez otwieranie okien. A gdyby budynki, które są w tej chwili u nas realizowane, miały systemy wentylacyjne czy nawiewowe, gdzie powietrze zużyte jest wysysane, przez wymiennik ciepło jest z niego odzyskiwane i dodawane do świeżego powietrza nawiewanego do pomieszczeń, wówczas można by do dodatkowo sporo oszczędzić. Niestety, ciągle jeszcze w Elblągu, chcąc taką instalację mieć, trzeba kupić mieszkanie lub dom i samemu je w nią wyposażyć. W wielu krajach Europy budowanie bez tych instalacji jest niedopuszczalne, np. w Danii, gdzie budownictwo musi spełniać bardzo rygorystyczne normy w zakresie oszczędzania energii cieplnej i energii elektrycznej.
Załóżmy, że mamy ocieplone mieszkanie, a na nowoczesną instalację wentylacyjną nas nie stać. Czy możemy coś jeszcze zrobić?
Oczywiście. Przede wszystkim podejmować racjonalne decyzje przy zakupie urządzeń, które zużywają energię elektryczną. Często decydujemy się na kupno urządzeń o kilka lub kilkanaście procent tańszych, nie zwracając uwagi na to, ile to urządzenie będzie konsumowało energii. A może się okazać i zwykle tak bywa, że kupimy urządzenie tańsze, ale jego eksploatacja będzie dużo droższa.
Proszę podpowiedzieć czytelnikom portElu, gdzie zasięgać informacji o energochłonności urządzenia?
Każde urządzenie jest zaopatrzona w tabliczkę na ściance obudowy, informującą, ile zużywa ono energii. Dzięki temu można łatwo te urządzenia porównywać. Dodatkowo, jeśli chodzi o sprzęt rtv i agd, to jest on w tej chwili zaopatrzony - zgodnie z przepisami - w informację o klasie energetycznej. Teraz już bardzo łatwo, kupując lodówkę, pralkę czy inny sprzęt, uzyskać wiedzę, ile będzie ona zużywała energii.
Na przykład klasa A. I jest to informacja wiarygodna, nie jedynie marketingowa.
Tak, te informacje są prawdziwe i zwykle wyeksponowane na towarze, zwłaszcza w przypadku, gdy jest to urządzenie charakteryzujące się mniejszym zużyciem prądu w swojej klasie. Bez konieczności szukania tabliczki znamionowej można uzyskać informację o stopniu energooszczędności czy też energochłonności urządzenia. Ale pamiętajmy, że te tabliczki znamionowe, o których mówiłem wcześniej, dają więcej informacji. Mówią o tym, ile dokładnie urządzenie zużywa energii. Generalnie, im nowocześniejsze urządzenie, tym mniej zużywa energii, bo te normy w ostatnich latach zostały mocno zaostrzone. W Polsce w tej dziedzinie są jeszcze duże rezerwy. Według badań koncernu energetycznego Stoen, ponad 50 procent urządzeń w polskich gospodarstwach domowych ma więcej niż 10 lat, a to oznacza, że są bardzo energochłonne.
Te oszczędności można oczywiście wyliczyć.
Oczywiście. W Elblągu płacimy około 36 groszy za jedną kilowatogodzinę. Jeśli odkurzacz ma moc 1000 W, za godzinę odkurzania zapłacimy 36 groszy. Niewiele. Ale już za lodówkę, która ma moc dużo większą niż odkurzacz, i chodzi non stop, płacimy 3-4 zł na dobę. Jeśli zdecydujemy się na kupno lodówki energooszczędnej, zużywającej o 25 proc. mniej prądu niż te tańsze w jej klasie, a wiemy, że lodówka służy nam przeciętnie 8 lat, możemy sobie w bardzo prosty sposób obliczyć, ile zaoszczędzimy przez te 8 osiem lat na energii. Wydamy więcej na droższą lodówkę, ale różnica w cenie kupna jest nieznaczna w porównaniu z tym, ile zaoszczędzimy przez 8 lat jej używania.
Jutro część druga rozmowy.
Robert Szaj: Po pierwsze, sporo już zrobiliśmy, zwłaszcza w dziedzinie oszczędzania energii cieplnej. Od lat 90. trwa boom na docieplanie budynków, a nowe domy budowane są już w technologii, która powoduje, że straty energii przy ogrzewaniu są coraz mniejsze. Myślę tu o docieplaniu ścian budynków już na etapie budowy, szczelnych oknach, zaworach na grzejnikach. Część elblążan już to ma, jednak wciąż musimy uświadamiać, jak bardzo jest to ważne, żeby docieplanie budynków stało się powszechną praktyką.
Czy to znaczy, że w Elblągu buduje się domy bardzo energooszczędne?
Niestety, nie wygląda to aż tak różowo. Tych najnowocześniejszych metod jeszcze się u nas stosuje, zwłaszcza w zakresie wentylacji, czyli zaopatrzenia mieszkań w świeże powietrze. Regulowanie dopływu świeżego powietrza ciągle jeszcze odbywa się poprzez otwieranie okien. A gdyby budynki, które są w tej chwili u nas realizowane, miały systemy wentylacyjne czy nawiewowe, gdzie powietrze zużyte jest wysysane, przez wymiennik ciepło jest z niego odzyskiwane i dodawane do świeżego powietrza nawiewanego do pomieszczeń, wówczas można by do dodatkowo sporo oszczędzić. Niestety, ciągle jeszcze w Elblągu, chcąc taką instalację mieć, trzeba kupić mieszkanie lub dom i samemu je w nią wyposażyć. W wielu krajach Europy budowanie bez tych instalacji jest niedopuszczalne, np. w Danii, gdzie budownictwo musi spełniać bardzo rygorystyczne normy w zakresie oszczędzania energii cieplnej i energii elektrycznej.
Załóżmy, że mamy ocieplone mieszkanie, a na nowoczesną instalację wentylacyjną nas nie stać. Czy możemy coś jeszcze zrobić?
Oczywiście. Przede wszystkim podejmować racjonalne decyzje przy zakupie urządzeń, które zużywają energię elektryczną. Często decydujemy się na kupno urządzeń o kilka lub kilkanaście procent tańszych, nie zwracając uwagi na to, ile to urządzenie będzie konsumowało energii. A może się okazać i zwykle tak bywa, że kupimy urządzenie tańsze, ale jego eksploatacja będzie dużo droższa.
Proszę podpowiedzieć czytelnikom portElu, gdzie zasięgać informacji o energochłonności urządzenia?
Każde urządzenie jest zaopatrzona w tabliczkę na ściance obudowy, informującą, ile zużywa ono energii. Dzięki temu można łatwo te urządzenia porównywać. Dodatkowo, jeśli chodzi o sprzęt rtv i agd, to jest on w tej chwili zaopatrzony - zgodnie z przepisami - w informację o klasie energetycznej. Teraz już bardzo łatwo, kupując lodówkę, pralkę czy inny sprzęt, uzyskać wiedzę, ile będzie ona zużywała energii.
Na przykład klasa A. I jest to informacja wiarygodna, nie jedynie marketingowa.
Tak, te informacje są prawdziwe i zwykle wyeksponowane na towarze, zwłaszcza w przypadku, gdy jest to urządzenie charakteryzujące się mniejszym zużyciem prądu w swojej klasie. Bez konieczności szukania tabliczki znamionowej można uzyskać informację o stopniu energooszczędności czy też energochłonności urządzenia. Ale pamiętajmy, że te tabliczki znamionowe, o których mówiłem wcześniej, dają więcej informacji. Mówią o tym, ile dokładnie urządzenie zużywa energii. Generalnie, im nowocześniejsze urządzenie, tym mniej zużywa energii, bo te normy w ostatnich latach zostały mocno zaostrzone. W Polsce w tej dziedzinie są jeszcze duże rezerwy. Według badań koncernu energetycznego Stoen, ponad 50 procent urządzeń w polskich gospodarstwach domowych ma więcej niż 10 lat, a to oznacza, że są bardzo energochłonne.
Te oszczędności można oczywiście wyliczyć.
Oczywiście. W Elblągu płacimy około 36 groszy za jedną kilowatogodzinę. Jeśli odkurzacz ma moc 1000 W, za godzinę odkurzania zapłacimy 36 groszy. Niewiele. Ale już za lodówkę, która ma moc dużo większą niż odkurzacz, i chodzi non stop, płacimy 3-4 zł na dobę. Jeśli zdecydujemy się na kupno lodówki energooszczędnej, zużywającej o 25 proc. mniej prądu niż te tańsze w jej klasie, a wiemy, że lodówka służy nam przeciętnie 8 lat, możemy sobie w bardzo prosty sposób obliczyć, ile zaoszczędzimy przez te 8 osiem lat na energii. Wydamy więcej na droższą lodówkę, ale różnica w cenie kupna jest nieznaczna w porównaniu z tym, ile zaoszczędzimy przez 8 lat jej używania.
Jutro część druga rozmowy.
PD