Elektryczny autobus na linii nr 7? Zgodnie z prawem od 1 stycznia 2021 r. w Elblągu powinny pojawić się pierwsze autobusy zeroemisyjne. Powinny, chyba że nie będzie to ekonomicznie uzasadnione. Urzędnicy ratusza zapraszają mieszkańców do wypowiedzenia się w tej sprawie.
Obecnie w Elblągu jeździ blisko 70 autobusów, które należą do czterech firm obsługujących 20 tras (w wyniku przetargu wyłoniono trzech wykonawców: Arriva Bus, Warbus oraz konsorcjum PKS Elbląg oraz Przedsiębiorstwo Komunikacji Autobusowej). Wszystkie autobusy są napędzane olejem napędowym.
Zgodnie z prawem (ustawa o elektromobilności), od 1 stycznia 2021 r. przynajmniej 5 proc. autobusów obsługujących komunikację miejską powinno być tzw. „zeroemisyjne”. Liczba ta ma stopniowo wzrastać, tak aby w 2028 r. osiągnąć 30 proc. Jeżeli jednak sporządzona przez miasto analiza kosztów i korzyści wykaże brak korzyści użytkowania autobusów zeroemisyjnych, to miasto nie musi wprowadzać takich pojazdów do floty obsługującej miejską komunikację. Elbląg taką analizę wykonał i... wynika z niej, że w naszym mieście wprowadzenie autobusów zeroemisyjnych wiąże się z znacznym zwiększeniem kosztów. Cóż to takiego autobus zeroemisyjny? Zgodnie z prawem to autobus wykorzystujący do napędu energię elektryczną wytworzoną z wodoru w zainstalowanych w nim ogniwach paliwowych lub wyłącznie silnik, którego cykl pracy nie prowadzi do emisji gazów cieplarnianych lub innych substancji oraz trolejbus.
Autobusów zasilanych gazem ziemnym nie będzie, bo nie ma w Elblągu stacji ładowania gazem (najbliższa jest w Gdyni). „ Brak stacji do tankowania CNG, przy bardzo wysokich kosztach jej budowy, w zasadzie wykluczają możliwość zastosowania takiego napędu w kolejnych umowach z operatorami.” - czytamy w analizie kosztów i korzyści udostępnionej przez elbląski ratusz.
Trolejbusów też ratusz nie planuje wprowadzić, bo taka inwestycja przekracza możliwości inwestycyjne miasta. „Głównym problemem ograniczającym rozwój tego rodzaju napędu jest bardzo wysoki koszt budowy sieci zasilającej wzdłuż trasy linii, wymagający dużych dodatkowych nakładów inwestycyjnych, na które większość miast średnich, takich jak Elbląg, nie posiada wystarczających środków finansowych, w szczególności z uwagi na ponoszone wysokie nakłady na modernizację sieci tramwajowej.” - czytamy w wyżej wzmiankowanej analizie.
Kolejnym rozwiązaniem jest wprowadzenie autobusów zasilanych gazem ziemnym – to również wiąże się ze stosunkowo dużymi kosztami finansowymi. Wymagałoby to wybudowania dystrybutorów gazu ziemnego. Specjalnie nie ma miejsca, gdzie by można go postawić, żeby ładowanie było wydajne, kolejna sprawa to koszty finansowe, konieczne do postawienia co najmniej kilkunastu stacji w całym mieście.
Odmiennym rozwiązaniem jest zastosowanie autobusów z napędem elektrycznym, z podstawowym zasilaniem energią elektryczną wytwarzaną podczas jazdy w ogniwie paliwowym – zasilanym wodorem.
„Wadą tego rodzaju rozwiązania jest wysoki koszt wytworzenia ogniw paliwowych, co wpływa na zwiększoną cenę autobusów elektrycznych w nie wyposażonych oraz mocno ograniczona dostępność źródeł wodoru. Nie bez znaczenia są także wysokie koszty zapewnienia bezpieczeństwa, gdyż wodór, przy odpowiednim stosunku objętościowym, tworzy z powietrzem mieszaninę wybuchową. Zaletą pojazdów elektrycznych z ogniwami paliwowymi, przy pewności dostaw wodoru, jest ich funkcjonowanie podobne do autobusów zasilanych olejem napędowym – codzienne jednorazowe tankowanie przed wyjazdem z zajezdni oraz brak utrudnień związanych z koniecznością okresowych doładowań na trasie przejazdu autobusu.” - czytamy w analizie.
I tylko wariant z autobusami „na baterie” (jako ew. możliwy do realizacji pod względem finansowym” był rozpatrywany jako alternatywa dla dotychczasowego rozwiązania komunikacji przy pomocy autobusów zasilanych olejem napędowym.
Jakie zmiany proponuje ratusz, w przypadku wprowadzenia autobusów zasilanych energią elektryczną? Od 2021 r. w mieście jeździłyby cztery fabrycznie nowe autobusy „na baterię”. Ich liczba wzrastałaby sukcesywnie (zgodnie z wymaganiami prawa). Miasto nie wybudowałoby z własnych środków stacji ładowania – taką inwestycję musiałby przeprowadzić zwycięzca przetargu.
Kolejna sprawa to koszty zakupu autobusów: te elektryczne są dużo droższe od napędzanych olejem napędowych. Podsumowując: wg miejskich urzędników koszty funkcjonowania komunikacji „ekologiczne” byłyby dużo droższe niż „konwencjonalnej, co odbiłoby się na cenach proponowanych przez uczestników przetargu. I skutkowałoby większymi kosztami, które musiałby ponieść budżet miasta (w postaci większego niż dotychczas dofinansowania komunikacji) oraz (prawdopodobnie) mieszkańcy w postaci wyższych cen biletów.
Początkowo autobusy „elektryczne” obsługiwałyby linię nr 7, potem sukcesywnie "elektryki" pojawiałyby się na liniach 9, 13 i 17, 8 i 19. To na razie jednak „pieśń przyszłości”. Nowy przetarg na obsługę linii autobusowych zostanie ogłoszony prawdopodobnie jeszcze w tym roku. Nowi operatorzy wyjadą na ulice Elbląga w 2021 r. Na razie urzędnicy zachęcają mieszkańców Elbląga do udziału w konsultacjach na ten temat. Swoje opinie można przekazywać na stronie „Elbląg konsultuje” do 25 stycznia.
Zgodnie z prawem (ustawa o elektromobilności), od 1 stycznia 2021 r. przynajmniej 5 proc. autobusów obsługujących komunikację miejską powinno być tzw. „zeroemisyjne”. Liczba ta ma stopniowo wzrastać, tak aby w 2028 r. osiągnąć 30 proc. Jeżeli jednak sporządzona przez miasto analiza kosztów i korzyści wykaże brak korzyści użytkowania autobusów zeroemisyjnych, to miasto nie musi wprowadzać takich pojazdów do floty obsługującej miejską komunikację. Elbląg taką analizę wykonał i... wynika z niej, że w naszym mieście wprowadzenie autobusów zeroemisyjnych wiąże się z znacznym zwiększeniem kosztów. Cóż to takiego autobus zeroemisyjny? Zgodnie z prawem to autobus wykorzystujący do napędu energię elektryczną wytworzoną z wodoru w zainstalowanych w nim ogniwach paliwowych lub wyłącznie silnik, którego cykl pracy nie prowadzi do emisji gazów cieplarnianych lub innych substancji oraz trolejbus.
Autobusów zasilanych gazem ziemnym nie będzie, bo nie ma w Elblągu stacji ładowania gazem (najbliższa jest w Gdyni). „ Brak stacji do tankowania CNG, przy bardzo wysokich kosztach jej budowy, w zasadzie wykluczają możliwość zastosowania takiego napędu w kolejnych umowach z operatorami.” - czytamy w analizie kosztów i korzyści udostępnionej przez elbląski ratusz.
Trolejbusów też ratusz nie planuje wprowadzić, bo taka inwestycja przekracza możliwości inwestycyjne miasta. „Głównym problemem ograniczającym rozwój tego rodzaju napędu jest bardzo wysoki koszt budowy sieci zasilającej wzdłuż trasy linii, wymagający dużych dodatkowych nakładów inwestycyjnych, na które większość miast średnich, takich jak Elbląg, nie posiada wystarczających środków finansowych, w szczególności z uwagi na ponoszone wysokie nakłady na modernizację sieci tramwajowej.” - czytamy w wyżej wzmiankowanej analizie.
Kolejnym rozwiązaniem jest wprowadzenie autobusów zasilanych gazem ziemnym – to również wiąże się ze stosunkowo dużymi kosztami finansowymi. Wymagałoby to wybudowania dystrybutorów gazu ziemnego. Specjalnie nie ma miejsca, gdzie by można go postawić, żeby ładowanie było wydajne, kolejna sprawa to koszty finansowe, konieczne do postawienia co najmniej kilkunastu stacji w całym mieście.
Odmiennym rozwiązaniem jest zastosowanie autobusów z napędem elektrycznym, z podstawowym zasilaniem energią elektryczną wytwarzaną podczas jazdy w ogniwie paliwowym – zasilanym wodorem.
„Wadą tego rodzaju rozwiązania jest wysoki koszt wytworzenia ogniw paliwowych, co wpływa na zwiększoną cenę autobusów elektrycznych w nie wyposażonych oraz mocno ograniczona dostępność źródeł wodoru. Nie bez znaczenia są także wysokie koszty zapewnienia bezpieczeństwa, gdyż wodór, przy odpowiednim stosunku objętościowym, tworzy z powietrzem mieszaninę wybuchową. Zaletą pojazdów elektrycznych z ogniwami paliwowymi, przy pewności dostaw wodoru, jest ich funkcjonowanie podobne do autobusów zasilanych olejem napędowym – codzienne jednorazowe tankowanie przed wyjazdem z zajezdni oraz brak utrudnień związanych z koniecznością okresowych doładowań na trasie przejazdu autobusu.” - czytamy w analizie.
I tylko wariant z autobusami „na baterie” (jako ew. możliwy do realizacji pod względem finansowym” był rozpatrywany jako alternatywa dla dotychczasowego rozwiązania komunikacji przy pomocy autobusów zasilanych olejem napędowym.
Jakie zmiany proponuje ratusz, w przypadku wprowadzenia autobusów zasilanych energią elektryczną? Od 2021 r. w mieście jeździłyby cztery fabrycznie nowe autobusy „na baterię”. Ich liczba wzrastałaby sukcesywnie (zgodnie z wymaganiami prawa). Miasto nie wybudowałoby z własnych środków stacji ładowania – taką inwestycję musiałby przeprowadzić zwycięzca przetargu.
Kolejna sprawa to koszty zakupu autobusów: te elektryczne są dużo droższe od napędzanych olejem napędowych. Podsumowując: wg miejskich urzędników koszty funkcjonowania komunikacji „ekologiczne” byłyby dużo droższe niż „konwencjonalnej, co odbiłoby się na cenach proponowanych przez uczestników przetargu. I skutkowałoby większymi kosztami, które musiałby ponieść budżet miasta (w postaci większego niż dotychczas dofinansowania komunikacji) oraz (prawdopodobnie) mieszkańcy w postaci wyższych cen biletów.
Początkowo autobusy „elektryczne” obsługiwałyby linię nr 7, potem sukcesywnie "elektryki" pojawiałyby się na liniach 9, 13 i 17, 8 i 19. To na razie jednak „pieśń przyszłości”. Nowy przetarg na obsługę linii autobusowych zostanie ogłoszony prawdopodobnie jeszcze w tym roku. Nowi operatorzy wyjadą na ulice Elbląga w 2021 r. Na razie urzędnicy zachęcają mieszkańców Elbląga do udziału w konsultacjach na ten temat. Swoje opinie można przekazywać na stronie „Elbląg konsultuje” do 25 stycznia.
SM