Pracowałam w "Zamechu"w Dziale Zaopatrzenia (HM)z Panią Zofią Hajdenrajch - fantastyczną, wesołą i uczynną kobietą.
Mnie, wówczas żółtodzioba, potraktowała po przyjacielsku. W ogóle pracowało tam mnóstwo wspaniałych osób, tworzących niemal rodzinę. Niestety większość z Nich już odeszła. .To był wspaniały okres mojej pracy zawodowej i tych, co jeszcze żyją serdecznie pozdrawiam.
Serdecznie pozdrawiam także Pana i gratuluję pomysłu napisania książki, w której można "powędrować"ulicami dzieciństwa - tak, jak po Wrocławiu z bohaterem książek Marka Krajewskiego, czy po Lublinie z komisarzem policji, bohaterem książek Marcina Wrońskiego.
Zaraz szukam Pańskiej książki, bo MUSZĘ ją mieć ! Serdecznie pozdrawiam ! :-)
@Kryweg - Miała Pani szczęście pracować z moją Mamą. Mama, nieżyjąca od 34 lat była kimś wyjątkowym, była jedną z tych wspaniałych, Kobiet, cichych bohaterek, co całe zycie w kieracie, dom, praca, praca, dom, lekarstwo na frustracje męża, synów, zawsze z nimi, zawsze gotowa pomóc, doradzić, a czasem tylko pogłaskać po głowie. Czasem, gdy coś się z nimi dzieje złego zaciskają zęby, nie pokażą po sobie, zajęte walką o rodzinę, o zycie, o jego sens.
Zabrała ją straszna choroba, zresztą piszę o tym w powieści. To było takie niesprawiedliwe, po wszystkim, co w życiu przeszła, co z godnością i z zacisniętymi zębami zniosła, gdy już mogła pocieszyć się emeryturą. Serdecznie pozdrawiam!