UWAGA!

Chcą in vitro ze środków publicznych

 Elbląg, Chcą in vitro ze środków publicznych
Fot. Anna Dembińska

"Tak dla in vitro" – to obywatelski projekt dotyczący refundacji procedury, do poparcia którego zachęcają politycy PO. Opowiadali o nim dziś (23 listopada) pod Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym posłanka Elżbieta Gelert, poseł Jacek Protas i senator Jerzy Wcisła.

Inicjatorzy projektu muszą zebrać 100 tys. podpisów, by mógł być on rozpatrywany w sejmie.

- Ten projekt przewiduje finansowanie tej procedury z budżetu państwa, tak jak było do 2015 roku - mówił poseł Jacek Protas. - Potem niestety ta procedura przestała być finansowana przez polskie państwo, jest finansowana tylko przez niektóre samorządy województw, miast, powiatów. Będziecie państwo nas spotykali w całej Polsce z prośbą o podpis pod tą inicjatywą, zachęcam wszystkich, żeby składać te podpisy – mówił parlamentarzysta.

Posłanka Elżbieta Gelert podkreślała, że od 2013 do 2016 roku w projekcie finansowania metody wzięło udział 19 600 par, urodziło się 22 200 dzieci.

- Kwota, która była przeznaczona z budżetu to 244 miliony, ale jeśli podzielicie to państwo na 22 200 urodzeń, to jest to kwota niewielka na jedno dziecko – wyliczała posłanka. - W miejsce tego projektu powołano rządowy program kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego. W tym wszystkim mieściła się przede wszystkim metoda naprotechnologii – przypomniała Elżbieta Gelert. - W latach 2016-2018 7 tys. par wzięło udział w tym projekcie (...), cały przebieg tego projektu przeszło 3,5 tys., a 1,5 tys. poszło do dalszej diagnostyki. Z tych 7 tys. par urodziło się tak naprawdę 70 dzieci, wiec proszę sobie porównać, a przeznaczono na to 45 mln zł. Dane są tylko za lata 2016-2018, ponieważ po roku 2018 minister zdrowia przestał udostępniać jakiekolwiek dane i zbierać zdane. Z kontroli NIK-owskiej wynikało, że projekt absolutnie nie zdał swojej roli – dodała posłanka.

Elżbieta Gelert mówiła też, że naprotechnologia to metoda przede wszystkim diagnostyczna.

- Nie należy mówić, że to jest zła metoda diagnostyczna, ona jest równie dobra, ale niestety, tylko w niewielkim procencie dopomaga diagnozować przyczyny niepłodności. Jeżeli można po zdiagnozowaniu tej przyczyny zastosować leczenie, czyli drobne zabiegi chirurgiczne czy leczenie hormonalne, to zastosowano to, ale to w niewielkiej ilości faktycznie się powiodło – mówiła. Według niej in vitro to na dziś jedyna metoda, która pomaga parom, które nie mogą mieć dzieci. - Z tego, co wiem, trwa przymiarka do tego, żeby wyrzucić pewien paragraf, który pozwala na finansowanie (in vitro przez samorządy – red.) - mówiła posłanka. - Sama metoda in vitro nie została podważona, trwają oczywiście ciągle dyskusje, co z zarodkami, przechowywaniem itd., ale nie została podważona przez nikogo. W tej chwili chcemy tylko i wyłącznie żeby było finansowanie z budżetu państwa – stwierdziła.

 

- Sejmik naszego województwa podjął w tym roku, 2022, uchwałę, by wspomóc te pary, które starają się właśnie metodą in vitro o potomstwo – mówiła Grażyna Kluge, wiceprzewodnicząca sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego. - Żeby pozostawić pole dla rozwoju różnych programów, poza programem in vitro jest także zbudowany program naprotechnologii. Po zaopiniowaniu przez ekspertów najprawdopodobniej i taki program zostanie wdrożony w województwie warmińsko-mazurskim, ale póki co jest wspomaganie programu in vitro – mówiła. Z tej formy pomocy miało skorzystać z oczekiwanym efektem "kilkadziesiąt par".

- "Tak dla in vitro" jest projektem obywatelskim, społecznym, my go w całości popieramy, między innymi dlatego, że uważamy, że Polacy, którzy chcą urodzić dziecko, którzy chcą być rodzicami, powinni mieć stworzone warunki, żeby tak się stało i państwo ma obowiązek im pomóc – podkreślił senator Jerzy Wcisła. Stwierdził, że kryzys demograficzny jest znacznie groźniejszy niż ekonomiczny, energetyczny czy ekologiczny. - W Polsce ok. 3 mln osób ma problem z płodnością. Czasem się z tymi osobami spotykamy, rozmawiamy, to są osoby, których nie stać dzisiaj, aby samemu sobie poradzić – mówił. Zaznaczył też, że wśród tych 3 milionów osób jest 1/3 mężczyzn, 1/3 kobiet, a pozostałe 40 proc. to problem obojga partnerów w zakresie płodności lub sytuacje niezidentyfikowane. Senator podał również, że jeden zabieg in vitro to koszt kilkunastu tys. zł. - Będziemy wychodzili na ulice Elbląga, jeździli po miejscowościach naszego regionu, będziemy zbierali podpisy pod tym projektem - zapowiadał Jerzy Wcisła. Zachęcał też do wypełniania pobranych z internetu arkuszy i przynoszenia do biur poselskich.

- Polskę urządzają nam dzisiaj panie i panowie, którzy najwyraźniej nie rozumieją tego stanu czekania na ciążę, bo urządzają nam kraj, gdzie bycie rodzicem, stawanie się rodzicem, sama szansa na ciążę, jaką jest in vitro, jest luksusem, jest dobrem dostępnym dla nielicznych. Tak być nie może – stwierdziła popierająca inicjatywę Karolina Śluz. - Nie możemy zgadzać się na Polskę, która jest jednym z dwóch krajów Unii Europejskiej, gdzie in vitro nie jest refundowane, nie możemy zgadzać się na Polskę, w której z procedury medycznej jaką jest in vitro, robi się zabobon. Jeżeli ktoś potrzebuje wsparcia, żeby zajść w ciążę, to to wsparcie powinien dostać – stwierdziła.

TB

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama