UWAGA!

Praca w szkole to nic pewnego

 Elbląg, Praca w szkole to nic pewnego
fot. Anna Dembińska

Niepełny wymiar godzin, zastępstwa, a także o wiele mniejsza liczba dzieci w klasach - od wielu lat polskie szkolnictwo dotyka problem redukcji etatów. Nauczyciele, szczególnie ci z najmniejszym stażem pracy, z roku na rok obawiają się, czy znajdą zatrudnienie w następnym roku szkolnym.

Odetchnąć z ulgą na koniec sierpnia
       Wielu młodych nauczycieli pracuje też na zastępstwach. Niepewność i strach przed utratą pracy to dziś zjawisko powszechne w polskich placówkach oświatowych. Dotyka to przede wszystkim młodych pracowników. O ile jeszcze dziesięć lat temu miejsc pracy w szkołach nie brakowało, dziś zwalnianych jest coraz więcej pedagogów. Wielu z nich pracuje w niepełnym wymiarze godzin. W szczególności nie ma obecnie zapotrzebowania na nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących. Optymistyczniej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o zatrudnienie nauczycieli przedmiotów zawodowych.
       –  Pracuję w szkolnictwie już dziesięć lat. Zawsze albo na umowę na czas określony, albo na zastępstwo – mówi elbląska nauczycielka. –  Przez kilka lat byłam zatrudniona w jednej z elbląskich szkół, jednak nigdy nie miałam stuprocentowej pewności, czy od września znajdę tam znów zatrudnienie. Wszystko było uzależnione od naboru uczniów w klasach pierwszych. Dopiero pod koniec sierpnia mogłam odetchnąć z ulgą, że od września będę kontynuować pracę – dodaje. – Tak było przez pierwsze trzy lata mojej pracy. Potem w końcu pracy dla mnie zabrakło, bo zredukowano etat. Od tamtej pory tułam się po szkołach, pracując głównie na zastępstwach. I tak jest do tej pory. I tak należę do szczęśliwców, ponieważ notorycznie zdarza się, że moi koledzy tracą pracę i od września nie znajdują zatrudnienia. Jakiś czas temu zwolniono moją koleżankę z piętnastoletnim stażem pracy. Przez rok nie pracowała szukając pracy. Wiem, że podobny los czeka w przyszłym roku innego znajomego nauczyciela. Nie wiem, jak to dalej będzie. W moim życiu nie ma stabilizacji. Praca w szkole to dziś nic pewnego. Cały czas myślę o przekwalifikowaniu, ale nie mam pomysłu. Jak dotąd zawsze gdzieś „złapię” kilka godzin w szkole lub „załapię” się na zastępstwo, a pomysł o zatrudnieniu się w innym miejscu ciągle odsuwam. Lata lecą, a ja żyję w ciągłej niepewności.
      
       Nauka, nauka i jeszcze raz nauka
       Wielu nauczycieli przed bezrobociem ratuje się ciągłym dokształcaniem. Coraz więcej edukatorów zwiększa swoje kwalifikacje, by mieć dodatkowe koło ratunkowe i móc uczyć kilku przedmiotów.
       –  Kursy, szkolenia, studia podyplomowe to dziś dla nas nauczycieli koło ratunkowe przed utratą pracy – wyjaśnia elbląski nauczyciel. - Wszyscy myślą, że „odbębnimy” swoje osiemnaście godzin w tygodniu i idziemy odpoczywać do domu. Nic bardziej mylnego. Po pierwsze praca nauczyciela to nie tylko kilkanaście godzin dydaktycznych w tygodniu, oprócz przygotowania się na zajęcia, przygotowywania różnych sprawozdań, wszelkiego rodzaju imprez szkolnych, nauczyciel ciągle się dokształca. Po skończonych studiach podyplomowych zaczyna drugie. Dużo pracy mają także nauczyciele wychowawcy.
      
       Coraz mniej dzieci
       W obliczu ciągłych zwolnień nauczycieli i redukcji etatów, pozostaje pytanie, czy, aby zwiększyć liczbę oddziałów klasowych, powinny być one mniej liczne. Dyrektor jednej z elbląskich szkół zapewnia, że w jego placówce stany klas od lat utrzymują się na podobnym poziomie tj. liczą od 18 do 30 uczniów. Zapytaliśmy także kilku elbląskich nauczycieli, jak liczne są oddziały w ich placówkach szkolnych.
       –  U mnie w szkole już dawno nie było takich licznych klas – mówi elbląska nauczycielka. – Średnio klasy liczą po 22- 25 osób. Na przykład w tegorocznych klasach pierwszych jest 22 i 35 uczniów. Poza tym mamy też klasy terapeutyczne i te liczą po kilkanaścioro dzieci.
       –  O ile wiem, to w kwestii ilości uczniów w klasach nic się nie zmieniło – informuje kolejna. – Nie zmniejsza się celowo liczby uczniów w klasach, ale też nie liczą one po 30 uczniów i o ile dobrze pamiętam, to u nas klasy chyba nigdy nie liczyły aż tyle. 
       – U nas w szkole w porównaniu z latami ubiegłymi jest bardzo mało uczniów – mówi nauczycielka jednej z podelbląskich szkół. – W porównaniu z tym co było dziewięć lat temu, teraz jest prawie o połowę mniej uczniów! W roku szkolnym 2004/2005 szkoła liczyła około 550 uczniów, a teraz jest ich około 250 – dodaje. –  Kiedyś, żeby zajęcia mogły odbywać się normalnie, nauczyciele chodzili do innego budynku, bo było za mało gabinetów. Poza tym zajęcia odbywały się na dwie zmiany. Obecnie jest u nas po jednej klasie pierwszej, drugiej i trzeciej z nauczania początkowego, jedna klasa czwarta i piata, dwie szóste. Jeśli chodzi o gimnazjum to w całej szkole jest tylko pięć klas - jedna klasa pierwsza, po dwie drugie i trzecie. Klasa pierwsza liczy 23 uczniów, więc ani to dużo, ani mało, raczej przeciętnie. Jeśli chodzi o klasy drugie to z powodzeniem można by je połączyć w jedną, bo w 2 „A” jest 14 osób, a w 2 „B” 16, czyli razem mogłoby być w jednej klasie 30 osób. Istnieje obawa i ewentualność, że trzeba będzie połączyć obie te klasy w jedną. Wiadomo jednak, że mniejsza ilość osób w klasach skutkuje tym, że jest zwiększona efektywność nauczania, bo można bardziej indywidualnie podejść do ucznia.
       Mniejsza ilość uczniów w klasach bez wątpienia ułatwia nauczycielowi pracę i zwiększa efektywność nauczania. Być może zmniejszenie stanów klas, a tym samym zwiększenie ilości oddziałów, to dziś jedyne wyjście na zmniejszenie problemu bezrobocia, które dotyka obecnie polskich nauczycieli. Jak widać mniejsza ilość uczniów w klasie ma tylko same plusy.
      
      
ew

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Cały czas mieli dobrze i się urwało . To się drodzy państwo przekwalifikować czas I NORMALNIE popracować za 1500 zł 8 godzin jak inni.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    21
    27
    Czytelnik_MOBI_20715(2013-09-03)
  • a problem polega na tym, że na etatach nie zostają Ci najlepsi. ..
  • Pisanie pod publikę, po co wprowadzacie zamęt. ..
  • Do Czytelnik Mobi-idź popracuj tydzień w szkole i wtedy się wypowiadaj na tematy, o których nie masz pojęcia!
  • Praca w szkole, to nie 18 godzin jak większości się wydaje. W tygodniu nauczyciele pracują 40 godzin. Nie jest tak kolorowo jak się wydaje. Nauczyciel w tygodniu musi wypracować 40 godzin, w tych godzinach jest do dyspozycji dyrektora, poza tym musi się przygotować do zajęć, zrobić pomoce, a zatem i praca w domu. To jest ciężka i odpowiedzialna praca. Szanujmy się nawzajem.
  • trzeba się do nowych realiów rynku przystosować i przekwalifikwać, chyba nie było przymusowych naborów na studia pedagogiczne i można było przewidzieć że demografia uderzy w rynek pracy
  • problem jest w mnogości uczniów w klasach w krajach skandynawskich w klasie jest max 18 uczniów uczeń ma książki za darmo mundurek i posiłki wszystko z podatków/nie dofinansowuję partii politycznych/ lekcje odrabia w szkole ponieważ nauczyciel pracuje 8 godzin w domu nie sprawdza zeszytów ma swoje biurko komputer i czas dla ucznia nie spieszy się do drugiej szkoły aby uzupełnic etat
  • dla ludzi bawiących sie w politykę nierobów i darmozjadów to kasa jest może ktoś to przerwie nieróbstwo finansowane z naszych podatków do łopaty politycy było by nam lżej żyć sypać wały przeciwpowodziwe
  • Widać że Czytelnik_MOBI_20715 ma marne wykształcenie lub nie ma go wcale. Praca w szkole jest naprawdę trudna. A jeżeli nie wierzy najlepiej niech się zatrudni do przedszkola do grupy 2,5 latków
  • Większość nauczycieli reprezentuje bierną, roszczeniową postawę. Co rok chcieliby podwyżki, "niezniszczalne 13-tki", wczasy "pod gruszą" itp, itd. 6-cio miesięczny, płatny urlop na poratowanie zdrowia - co to ku. .. a ma znaczyć !!! Priorytetem dla większości nauczycieli jest odwalić swoje i doczekać do emerytury. Skoro tak narzekają to niech zmienią pracę !!!. Przecież nikt ich tam siłą nie trzyma. Nie ma przymusu pracy. Moja córka często opowiada jak wyglądają lekcje w gimnazjum - pani/pan puszcza film bo musi sprawdzić kartkówki - a podobno robią to w domu. Często też zadają "pracę samodzielną" na lekcji, a w tym czasie zajmują się swoimi prywatnymi sprawami. Proponuję nauczycielom zrezygnować z tak ciężkiej, stresującej pracy i zatrudnić się w normalnej, lekkiej i przyjemnej pracy w prywatnej firmie lub korporacji.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    14
    5
    rodzic...(2013-09-04)
  • Praca jest niełatwa, a stres związany z możliwością utraty pracy również przekłada się na relacje z uczniami. Syn jest w klasie maturalnej. W zeszłym roku połączono ich szkołę z inną, tworząc zespół. Dyrektor zapewniał, że nauczyciele nie będą zwalniali. Przez pierwszy rok nie byli, niestety początek roku powitał uczniów zmianami nauczycieli: matematyka, wos, biologia, j. angielski, i to w klasie maturalnej.
  • Skoro mamy za dużo szkół w Elblągu, za dużo elbląskich nauczycieli to dlaczego ściągnięto szkołę i nauczycieli z powiatu nowodworskiego? Dlaczego naszych będziemy zwalniać a tamtym damy pracę?
Reklama