Wracamy do tematu pożaru w podelbląskich Stobojach. 11 września doszło tam do podpalenia jednego z domów. Gmina w Milejewie zobowiązała się pomóc poszkodowanym, wśród których są również osoby niepełnosprawne, w naprawie zniszczonego budynku. Mimo że gmina robi, co może, poszkodowani narzekają na brak dostatecznego wsparcia z jej strony.
Podejrzanym o podpalenie budynku jest były konkubent mieszkającej w domu kobiety. 55-letni mężczyzna podobno od dawna żył z kobietą w niezgodzie i wielokrotnie groził podpaleniem budynku. Poszkodowane w pożarze rodziny poniosły ogromne straty. Spalony został dach, uszkodzone zostało poddasze, a mieszkania na niższych kondygnacjach uległy zniszczeniu podczas gaszenia pożaru. Koszty związane z naprawą dachu i odnowieniem pomieszczeń będą na pewno niemałe.
Już w dniu pożaru pomoc rodzinom zaoferował Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Milejewie. Na miejsce zdarzenia przyjechał pracownik ośrodka, a mieszkańcy zostali zapewnieni, że mogą liczyć na jego pomoc. Poszkodowani twierdzą jednak, iż ośrodek nie wywiązuje się z danej wcześniej obietnicy, ponieważ zamiast pokrycia wszystkich kosztów, oferuje im pomoc w wysokości tysiąca złotych.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak jest naprawdę.
Dowiedzieliśmy się, że szkody związane z naprawą dachu zostały wstępnie wycenione przez znajomego rodziny na 9 tysięcy złotych. Rodzina jest podobno rozżalona, ponieważ gmina może jej zagwarantować jedynie tysiąc złotych, a nie, jak wcześniej obiecała, pomóc w naprawie wyrządzonych przez ogień szkód.
Pracownica Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Milejewie oznajmiła nam jednak, że po pierwsze, ośrodkowi jest bardzo przykro, iż rodzina wysnuwa nieprawdziwe i krzywdzące wnioski. Na pomoc ze strony GOPS nie składa się bowiem jedynie zaproponowana kwota tysiąca złotych. Gmina ma zamiar pokryć koszty materiałów budowlanych potrzebnych na naprawę domu i pomóc w naprawie budynku. Ma zamiar wysłać na własny koszt rzeczoznawcę, który wyceni wszystkie szkody. Chce również pomóc w znalezieniu dekarza, którzy tanim kosztem odnowiłby spalony dach. Oprócz tego gmina wielokrotnie apelowała do rodzin zamieszkałych w budynku, by sporządziły listę rzeczy, które uległy zniszczeniu, ponieważ gotowa jest pomóc w naprawie zniszczonego mienia.
Pracownica GOPS zapewniła nas, że ośrodek i wójt gminy nie zostawi rodzin bez pomocy i traktuje sprawę zniszczonego domu jako sprawę priorytetową. Tym bardziej dotknięta jest roszczeniową postawą poszkodowanych. Oznajmiła nam również, że poszkodowani otrzymali mieszkanie zastępcze udostępnione przez osobę prywatną, która, poruszona całą sprawą, pozwoliła zamieszkać w nim poszkodowanym do czasu, gdy dom nie zostanie naprawiony.
Z jednej strony rozgoryczenie i bezradność rodzin, które nagle znalazły się w trudnej sytuacji. Z drugiej jednak strony może należy zwrócić uwagę na fakt, że gdyby dom był ubezpieczony, naprawa szkód byłaby prostsza. Może rodzina powinna w przyszłości pomyśleć o tak ważnej kwestii, jaką jest ubezpieczenie własnego mienia? Może rozżalona tymi wydarzeniami rodzina zbyt szybko wysnuwa krzywdzące wnioski wymierzone w GOPS i władze gminy, które w miarę swoich możliwości robią wszystko, by pomóc poszkodowanym.
Rodzinom nie pozostaje chyba nic innego niż uzbroić się w cierpliwość i zaufać ośrodkowi, że wywiąże się ze złożonych wcześniej obietnic. Przecież od pożaru minęły dopiero dwa dni.
Już w dniu pożaru pomoc rodzinom zaoferował Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Milejewie. Na miejsce zdarzenia przyjechał pracownik ośrodka, a mieszkańcy zostali zapewnieni, że mogą liczyć na jego pomoc. Poszkodowani twierdzą jednak, iż ośrodek nie wywiązuje się z danej wcześniej obietnicy, ponieważ zamiast pokrycia wszystkich kosztów, oferuje im pomoc w wysokości tysiąca złotych.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak jest naprawdę.
Dowiedzieliśmy się, że szkody związane z naprawą dachu zostały wstępnie wycenione przez znajomego rodziny na 9 tysięcy złotych. Rodzina jest podobno rozżalona, ponieważ gmina może jej zagwarantować jedynie tysiąc złotych, a nie, jak wcześniej obiecała, pomóc w naprawie wyrządzonych przez ogień szkód.
Pracownica Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Milejewie oznajmiła nam jednak, że po pierwsze, ośrodkowi jest bardzo przykro, iż rodzina wysnuwa nieprawdziwe i krzywdzące wnioski. Na pomoc ze strony GOPS nie składa się bowiem jedynie zaproponowana kwota tysiąca złotych. Gmina ma zamiar pokryć koszty materiałów budowlanych potrzebnych na naprawę domu i pomóc w naprawie budynku. Ma zamiar wysłać na własny koszt rzeczoznawcę, który wyceni wszystkie szkody. Chce również pomóc w znalezieniu dekarza, którzy tanim kosztem odnowiłby spalony dach. Oprócz tego gmina wielokrotnie apelowała do rodzin zamieszkałych w budynku, by sporządziły listę rzeczy, które uległy zniszczeniu, ponieważ gotowa jest pomóc w naprawie zniszczonego mienia.
Pracownica GOPS zapewniła nas, że ośrodek i wójt gminy nie zostawi rodzin bez pomocy i traktuje sprawę zniszczonego domu jako sprawę priorytetową. Tym bardziej dotknięta jest roszczeniową postawą poszkodowanych. Oznajmiła nam również, że poszkodowani otrzymali mieszkanie zastępcze udostępnione przez osobę prywatną, która, poruszona całą sprawą, pozwoliła zamieszkać w nim poszkodowanym do czasu, gdy dom nie zostanie naprawiony.
Z jednej strony rozgoryczenie i bezradność rodzin, które nagle znalazły się w trudnej sytuacji. Z drugiej jednak strony może należy zwrócić uwagę na fakt, że gdyby dom był ubezpieczony, naprawa szkód byłaby prostsza. Może rodzina powinna w przyszłości pomyśleć o tak ważnej kwestii, jaką jest ubezpieczenie własnego mienia? Może rozżalona tymi wydarzeniami rodzina zbyt szybko wysnuwa krzywdzące wnioski wymierzone w GOPS i władze gminy, które w miarę swoich możliwości robią wszystko, by pomóc poszkodowanym.
Rodzinom nie pozostaje chyba nic innego niż uzbroić się w cierpliwość i zaufać ośrodkowi, że wywiąże się ze złożonych wcześniej obietnic. Przecież od pożaru minęły dopiero dwa dni.
D