- Mamy świadomość, że nie był to piękny mecz w naszym wykonaniu. Stać nas na lepszą grę jeżeli chodzi o ofensywę. W paru aspektach nie byliśmy dziś takim zespołem jakby się chciało – mówił po niedzielnym meczu Olimpii trener Adam Boros, trener Olimpii Elbląg.
Anton Kolosov w cztery minuty strzelił dwie bramki i zapewnił tym samym trzy punkty żółto-biało-niebieskim na inaugurację II ligi. Mecz toczył się w bardzo wysokiej temperaturze i nie był porywającym widowiskiem, co przyznał również trener Adam Boros. - Jest początek sezonu. Pamiętajmy o tym, że na skutek kontuzji część chłopaków nie trenowała dłuższy okres, że zespół jest w przebudowie. To nie jest tłumaczenie się, ale widzimy po sobotnich wynikach, że nie ma faworytów, wyniki są w każdą stronę. Najważniejsze to jest wygrać nawet kosztem jakości – mówił Adam Boros.
- Warunki dzisiaj nie sprzyjały, żeby grać w piłkę. Piłkarsko to dzisiaj nie wyglądało za dobrze, ten wynik trzeba było dzisiaj wybiegać – dodał Radosław Stępień, pomocnik Olimpii Elbląg.
Trudno nie zgodzić się ze słowami trenera i pomocnika żółto-biało-niebieskich. Olimpia momentami grała źle, oddawała Legionovii inicjatywę. W drugiej połowie mógł ziścić się scenariusz z ubiegłego sezonu, kiedy to Legionovia zdołała na własnym stadionie zremisować w doliczonym czasie gry.
- Każdy mecz jest wielką niewiadomą. Też nie wiedzieliśmy do końca jak to zadziała, ze względu na duże zmiany w drużynie. Ale wydaje mi się, że na początek najważniejsze są te trzy punkty – uzupełnił Radosław Stępień.
I to się udało. Mimo że w drugich 45 minutach to Legionovia była zespołem dominującym. - Mieliśmy mało atutów w ofensywie. Nawet przy tego rodzaju grze, gdzie byliśmy w niskim pressingu, to powinniśmy te akcje inaczej rozegrać, żeby można było przynajmniej stworzyć jakąś sytuację. Bo nie mieliśmy żadnej sytuacji bramkowej w tych drugich 45 minutach. Ale jak wszyscy dojdą do pełnej dyspozycji, to będziemy sobie stwarzać sytuacje bramkowe – tak grę swoich podopiecznych w drugiej części meczu ocenił trener Olimpii.
- Przebieg meczu był dziwny. Legionovia operowała lepiej piłką od nas, ale to myśmy strzelili dwie bramki. Później się cofnęliśmy, ale wydaje się że kontrolowaliśmy sposób grania przeciwnika – dodał Radosław Stępień.
Olimpia kończyła spotkanie, kiedy na murawie w żółto-biało-niebieskich strojach grało czterech młodzieżowców: Bartłomiej Danowski, Filip Kop-Ostrowski oraz wychowankowie elbląskiego zespołu Maciej Rozumowski i Kacper Korkliniewski. - Tych chłopaków też stać na dużo lepszą, ciekawszą grę. Widać było tremę. Gdyby nie to, ich gra wyglądałaby trochę inaczej – skomentował Adam Boros.
- Warunki dzisiaj nie sprzyjały, żeby grać w piłkę. Piłkarsko to dzisiaj nie wyglądało za dobrze, ten wynik trzeba było dzisiaj wybiegać – dodał Radosław Stępień, pomocnik Olimpii Elbląg.
Trudno nie zgodzić się ze słowami trenera i pomocnika żółto-biało-niebieskich. Olimpia momentami grała źle, oddawała Legionovii inicjatywę. W drugiej połowie mógł ziścić się scenariusz z ubiegłego sezonu, kiedy to Legionovia zdołała na własnym stadionie zremisować w doliczonym czasie gry.
- Każdy mecz jest wielką niewiadomą. Też nie wiedzieliśmy do końca jak to zadziała, ze względu na duże zmiany w drużynie. Ale wydaje mi się, że na początek najważniejsze są te trzy punkty – uzupełnił Radosław Stępień.
I to się udało. Mimo że w drugich 45 minutach to Legionovia była zespołem dominującym. - Mieliśmy mało atutów w ofensywie. Nawet przy tego rodzaju grze, gdzie byliśmy w niskim pressingu, to powinniśmy te akcje inaczej rozegrać, żeby można było przynajmniej stworzyć jakąś sytuację. Bo nie mieliśmy żadnej sytuacji bramkowej w tych drugich 45 minutach. Ale jak wszyscy dojdą do pełnej dyspozycji, to będziemy sobie stwarzać sytuacje bramkowe – tak grę swoich podopiecznych w drugiej części meczu ocenił trener Olimpii.
- Przebieg meczu był dziwny. Legionovia operowała lepiej piłką od nas, ale to myśmy strzelili dwie bramki. Później się cofnęliśmy, ale wydaje się że kontrolowaliśmy sposób grania przeciwnika – dodał Radosław Stępień.
Olimpia kończyła spotkanie, kiedy na murawie w żółto-biało-niebieskich strojach grało czterech młodzieżowców: Bartłomiej Danowski, Filip Kop-Ostrowski oraz wychowankowie elbląskiego zespołu Maciej Rozumowski i Kacper Korkliniewski. - Tych chłopaków też stać na dużo lepszą, ciekawszą grę. Widać było tremę. Gdyby nie to, ich gra wyglądałaby trochę inaczej – skomentował Adam Boros.
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg
Sebastian Malicki