- Lublin rzucał najłatwiejsze bramki, jakie można zdobyć. Wykorzystywał kontrataki. Słabo zagrałyśmy w ataku i to sprawiło, że przegrałyśmy – mówiła po spotkaniu z MKS Perłą Lublin zawodniczka EKS Startu Elbląg Aleksandra Garczarczyk.
Start przegrał na własnym boisku 21:30 z mistrzem kraju, ale trener Andrzej Niewrzawa nie ma pretensji do swoich zawodniczek.
- Czy była szansa, aby dogonić rywalki? Przy prowadzeniu kilkunastoma bramkami trener przyjezdnych mógł sobie pozwolić na zmiany. Naszą szansą było jedynie to, aby nie dać odjechać Lublinowi, trzymać dystans 1-2 bramek i liczyć na dramatyczną końcówkę. Nie mam żalu do zawodniczek, wiedziałem jaki to był dla nich bagaż emocji. Dla Katarzyny Cygan był to pierwszy mecz w życiu w Superlidze przed własną widownią. Cieszę się, że taki mecz się odbył, ponieważ Lublin obnażył te elementy, nad którymi musimy pracować i to jest lekcja dla nas – mówił trener.
- Lublin nam odjechał, bo bardzo słabo grałyśmy w ataku i był to nasz gwóźdź do trumny. Głupie błędy w ataku zemściły się tym, że MKS rzucał najłatwiejsze bramki, jakie można zdobyć, czyli z kontrataku. Jeżeli tracimy dużą liczbę goli w ten sposób, to nie da się wygrać – dodawała Aleksandra Garczarczyk.
Z kolei szkoleniowiec mistrzyń Robert Lis był po meczu w doskonałym humorze. – W poprzednich latach gubiliśmy tutaj punkty na początku sezonu. Było trochę nerwowości w pierwszej połowie w naszej drużynie, ale w drugiej się uspokoiliśmy. Graliśmy dużo lepiej w ataku. Poszło tez kilka kontr i w zasadzie w 40. minucie rozstrzygnęliśmy ten pojedynek. Cieszymy się, że przed tą przerwą reprezentacyjną zdobyliśmy trzy punkty – mówił trener MKS Perły Lublin.
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym EKS Startu Elbląg