UWAGA!

Prawdziwy wojownik musi mieć charakter

 Elbląg, Elbląscy sportowcy mieli okazję potrenować pod okiem trenera kadry Białorusi w muay thai Alfita Hakova
Elbląscy sportowcy mieli okazję potrenować pod okiem trenera kadry Białorusi w muay thai Alfita Hakova (fot. AD)

Dziś (7 grudnia) na hali sportowej przy ul. Agrykola rozpoczęło się dwudniowe seminarium, podczas którego miłośnicy sportów walki ćwiczyli pod okiem trenera kadry Białorusi w muay thai Alfita Hakova.

Alfit Hakov od wielu lat trenuje zawodowych wojowników, zdobywających najwyższe laury w muay thai czyli tajskim boksie. Trener z łatwością wyłapuje talenty, szybko dostrzega, w kim drzemie ogromny potencjał, jednak do swego klubu przyjmuje każdego, kto chce sprawdzić swoje możliwości w tym sporcie. O tajskim boksie, życiu na Białorusi i stosunkach polsko-białoruskim rozmawiam z tym wybitnym trenerem.
      
       Jak żyje się teraz na Białorusi?
       Alfit Hakov: - Obecnie mieszkam w Grodnie czyli byłym polskim mieście. A żyje mi się tam dobrze. Niedawno odwiedzili mnie Polacy z Ameryki i byli z tej wizyty bardzo zadowoleni. Na ulicach jest czysto, jedzenie jest dobre. Ludzie mają u nas po dwa samochody. Obraz dzisiejszej Białorusi daleko odbiega od tego, jak wyobrażają sobie ją Polacy czy inni obcokrajowcy. Mówi się, że u nas nic nie ma, że są tylko białe niedźwiedzie, a gdy się do nas przyjeżdża i widzi się bogato wyposażone sklepy i supermarkety, mówi się: „O, to chyba niemożliwe”.
      
       Dziś jest Pan trenerem uczącym młodych wojowników. Jak zaczęła się Pana przygoda z tajskim boksem? Dlaczego wybrał Pan akurat ten rodzaj sportu?
       - Kiedyś trenowałem gimnastykę, potem karate, kick-boks, no i w końcu boks tajski. Mieszkałem jeszcze wtedy w Uzbekistanie, a urodziłem się na Uralu w Rosji. Gdy wybuchła wojna, musiałem uciekać z Uzbekistanu, podobnie jak wszyscy nie-Uzbekistańczycy. Tak trafiłem na Białoruś. I tam trenowałem boks, kick-boks, karate, sambo i boks tajski, który mi się najbardziej spodobał. W końcu otworzyłem klub muay thai czyli klub tajskiego boksu, bowiem na Białorusi nie było jeszcze klubu, który by trenował tego rodzaju sport walki. Zaczęliśmy jeździć na turnieje. Pierwszy przegraliśmy, potem wzięliśmy się za robotę, poznaliśmy wszystkie tajniki tej dyscypliny i zaczęliśmy zdobywać puchary Białorusi, potem Europy i świata.
      
       A co to za rodzaj sportu ten boks tajski?
       - W tajskim boksie występują dodatkowe uderzenia kolanami i łokciami. Jest to tzw. zbój na osiem rąk czyli ośmiornica. U nas mówi się „seks, koks i tajski boks” (śmiech), albo „wódka, koks i tajski boks”.
      
       Jakich szkoli Pan zawodników, są wśród nich amatorzy czy profesjonaliści?
       - Trenuję zawodowców. Nie dostajemy od państwa pieniędzy na trenowanie amatorów. To nie jest dyscyplina olimpijska i trzeba od razu szkolić zawodowców, bo dopiero z tego są pieniądze.
      
       Czy Pana kalendarz jest bardzo napięty? Jest w nim miejsce na hobby i inne zajęcia?

       - Mam trochę czasu. Najpierw trening, a potem czas wolny. I tak w kółko. A z innych zainteresowań, to lubię grać na gitarze.
      
       Jakie cechy musi mieć dobry wojownik? Musi mieć jakieś specjalne predyspozycje?

       - Musi być charakterny, mieć duszę wojownika. Teraz młodzi ludzie nie lubią się ruszać. Siedzą przed komputerem. Kiedyś dzieci biegały cały dzień po dworze, bawiły się na podwórku. Jednak na świecie komputerowym można więcej zarobić. Mój syn na przykład uprawiał kiedyś boks, zdobywał mistrzostwa w świata w muay thai, nie zarabiał na tym dużo. Dziś jest programistą i zarabia o wiele, wiele więcej. Po co walczyć za sto dolarów, jak można walczyć przed komputerem za sto tysięcy dolarów? Przecież to nie ma sensu.
      
       Każdy może trenować muay thai?

       - Ja biorę wszystkich. Trenować może nawet ten, kto nie ma ręki. Lepiej przecież, by młodzi ludzie coś robili zamiast pić alkohol czy brać narkotyki.
      
       Czy taki trening to tylko trening ciała czy także umysłu?

       - I jedno, i drugie. Jeśli się nie myśli podczas walki, to za wiele się nie osiągnie.
      
       Jak dużo czasu potrzeba, by wytrenować dobrego wojownika?

       - To sprawa indywidualna. Mam chłopaka, który po pół roku treningów zdobył mistrza Białorusi i takich, którzy przez dziesięć lat nie doszli do niczego, bo stan ich umysłu był taki a nie inny.
      
       I na koniec. Proszę powiedzieć, jakie są stosunki polsko-białoruskie? Czy te oba narody lubię się chociaż trochę?

       - Ja mieszkam praktycznie na granicy z Polską. Mam do niej dwadzieścia kilometrów. Odwiedzam często Polskę i moi znajomi z Polski też przyjeżdżają na Białoruś. Bardzo im się tu podoba. Wszystko jest tańsze, jedzenie lepsze, bo ekologiczne.
      
       Można powiedzieć, że oba te narody to bracia?

       - Narody, jak najbardziej tak. Pod względem polityki, nie. My trzymamy z Rosją. A wy zamiast trzymać z nami, to trzymacie z Amerykanami. A Amerykanie ciągle wam obiecują te wizy i nic. My tworzymy związek Białorusi i Rosji, mamy dobrze między sobą, tańszy gaz itd. A wy macie drogi gaz, trzymacie z Amerykanami, którzy ciągle wam coś obiecują wiele żądając w zamian.
      
dk

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
Reklama