Pod każdym artykułem na temat stanu technicznego infrastruktury miasta najbardziej popularne komentarze to te, które wytykają rządzącym ich nieudolność i ogólny brak pomysłu na miasto. Wykorzystując zaniedbania infrastrukturalne w mieście postaram się udowodnić, że największy problem dzisiejszego Elbląga to...jego mieszkańcy.
Wiocha, miasto emerytów i rencistów, geriatryk, dziura w ziemi, to tylko nieliczne określenia miasta Elbląg jakie usłyszałem od osób w wieku 19-35 lat, które wyemigrowały z miasta za pracą czy edukacją. Ale dlaczego młodzi, produktywni ludzie tak tłumnie i chętnie opuszczają Elbląg? Położenie geograficzne? Klątwa rzucona przez średniowiecznego maga? Odpowiedź jest dużo prostsza i będzie kubłem zimnej wody na głowy mieszkańców, a jest to Wasza wina i Wasze decyzje/potrzeby/wybory są powodem tego, że miasto umiera. Dowodów Państwa winy jest wiele, ja natomiast za potwierdzenie moich zarzutów obciążających wybrałem temat, którym zająłem i zainteresowałem się od niedawna, a mianowicie brak infrastruktury rowerowej. - Serio?! Co mają ścieżki rowerowe w ogóle wspólnego z tym, że miasto się starzeje, a młodzi wyjeżdżają?! Takie pytanie od razu zadał mi mój znajomy, który jak sam twierdzi, „prawdziwy mężczyzna musi mieć samochód, a reszta to biedaki”. Pozdrawiam Cię Tomku, mam nadzieję, że ten materiał otworzy Tobie, jak i innym mieszkańcom miasta oczy na fakt, że mobilności i dobrobyt to nie tylko 15-letnie BMW i miejsce parkingowe na każdym rogu.
Dzisiejsi mieszkańcy Elbląga mają niesłychanie trudne zadanie. Miasto dobija do dna, a ratunek mogą przynieść jedynie radykalne zmiany, a zmiany są możliwe jedynie przy zrozumieniu problemu i słowo „zrozumieć” jest kluczem, bo tylko i wyłącznie Wasze otwarcie umysłów umożliwi zmianę podejścia do życia, mentalności i pomoże wyciągnąć to miasto z dna. Zrozumieć ale co? No właśnie! Otóż młodzi, produktywni ludzie są „solą” dla rozwoju i gospodarki, to żadna tajemnica, ale już wielu z Was nie zdaje sobie sprawy, że młodzi, wykształceni, wyspecjalizowani obywatele już nie zadowalają się „siatą browarów” z Żabki w formie rozrywki i relaksu. O taki gatunek wykształconego, wyspecjalizowanego społeczeństwa trzeba dbać, budować im odpowiednie warunki, podążać za ich wymogami i trendami. Nie trzeba daleko jechać, bo do Trójmiasta, aby zobaczyć na własne oczy, co to znaczy dobra infrastruktura rowerowa, która promuje zdrowy i aktywny tryb życia i jest wykorzystywana w 100 procentach przez mieszkańców.
Aby zrozumieć ten fenomen kultury mobilności rowerowej, polecam lekturę Friedricha Nietzsche o filozofii chodzenia, a chodzi tu o „zresetowanie” mózgu/myśli właśnie poprzez ruch. Osoby zażywające regularnego wysiłku fizycznego są lepiej dotlenione, a komórki ciała lepiej odżywione, przez co czujemy się lepiej, a uczucie ciągłego zmęczenie mija. Rowerowa kultura mobilności to nie tylko korzyści dla ciała i ducha, ale i portfela! Miesiąc bez samochodu to kilkaset złotych w kieszeni, a zaoszczędzone pieniądze można wydać np. w fajnej restauracji, poczuć się jak Pan/Pani dwa, trzy razy w miesiącu idąc na super kolację. Tak właśnie myślą młodzi, wykształceni, wykwalifikowani ludzie, którzy wyjeżdżają z miasta, bo go nienawidzą, a nienawidzą go przez Was! Bo niczego od życia nie oczekujecie, nie dbacie nawet już sami o siebie, stworzyliście warunki w mieście idealne dla ludzi obojętnych, leniwych, wygodnych i wycofanych z życia społecznego. Dzisiejsi elblążanie nie rozumieją kwestii: aby młodzi ludzie chętniej zostawali w mieście i tu się osiedlali muszą nie tylko mieć chęci ale i sposób korzystania np. ze ścieżek rowerowych, bo póki co ich prawie w mieście nie ma! Elblążanie natomiast wolą parkingi z pieniędzy podatnika dla wspólnot mieszkaniowych wzdłuż ulic takich, które pierwsze co mi przychodzą do głowy, bo tam najczęściej próbowałem jeździć rowerem: Romualda Traugutta, Mickiewicza, Kościuszki, Żeromskiego, Kopernika, Mikołaja Reja, Maurycego Beniowskiego, Krzyżanowskiego, Grobla św. Jerzego, Beniowskiego, Artura Grottgera, Giermków, Podgórna, Sadowa, Kochanowskiego, Wojska Polskiego, Pionierska, Wiejska.
Problem rządzących to hojność, która nie zna granic, bo gdyby każde miejsce parkingowe, które powstało dla wspólnot mieszkaniowych sprzedać za rynkową cenę 20 tys. zł to myślę, że miasto właśnie rozdało 20 milionów zł na parkingi! Czy parkingi wzdłuż ulic, na których parkują wyłącznie mieszkańcy wspólnot mieszkaniowych są dobrym wektorem dla rozwoju miasta? No jak widać nie, bo miasto pikuje nosem w dół, a do katastrofy demograficznej już blisko. Rozpisałem się, a trzeba to podsumować. 60 procent mieszkańców Elbląga, w tym mojemu koledze Tomkowi, ten artykuł się nie spodoba. Trzeba sobie zadać pytanie, czy zostawiamy ten syf takim jakim jest? Czy inwestujemy w przyszłość i rozwój robiąc „źle” tym na siłę zmotoryzowanym, usuwamy parkingi wzdłuż ulic, które przedstawiłem na mapie proponowanych ścieżek rowerowych?
Panie prezydencie miasta Elbląg, nominuję Pana do odpowiedzi na to pytanie. Ja sam stoję przed wyborem zakupu mieszkania w Elblągu lub Gdańsku. Oczekuję, że nie zostanę pozostawiony bez odpowiedzi, bo swojego życia, nerwów i zdrowia nie będę marnował na zamieszkaniu w mieście tak oderwanych od rzeczywistości i nieatrakcyjnym dla osoby dbającej o formę fizyczną i relaksującą się w inny sposób niż tylko paczka fajek i siata browarów z Żabki.