UWAGA!

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Może elki offroadowe? Na Modrzewinie nie ma dróg, nie będzie zagrożenia; ) Tak na serio- pomysł bezsensowny. W nauce jazdy zachowanie innych uczestników ruchu ma ogromne znaczenie. Jazda po pustej drodze to nie sztuka. Co z tego, że nauczę się jeździć po placu czy jakiejś wiosce, skoro w ruchu miejskim będę stwarzać zagrożenie?
  • olo - stojąc w korkach nie oszczędza się paliwa :)
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    L uczeń(2009-12-08)
  • Co się czepiacie tych L. Fakt, faktem, że czasami są one uciążliwe ale gdzie mają się poruszać jak nie w normalnym ruchu i w różnych warunkach. L były by znacznie mniej uciążliwe, gdyby przynajmniej w godzinach szczytu jeździli adepci, którzy mają opanowaną sztukę ruszania z miejsca i w miarę płynnej jazdy. Pamiętam jak robiłem prawko to instruktor ( obecnie właściciel jednej ze szkół ) nie wyjechał na miasto dopóki kursant perfekcyjnie nie umiał ruszyć z miejsca i płynnie zmieniać biegi. Myślę, że warto powrócić do tej zasady a wtedy będzie dużo mniej stresu z obu stron.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    seniorek(2009-12-08)
  • Do Kszysztof M. To ta Twoja bliska osoba to niby czego jest przykładem? To trzeba wprowadzić takie coś może, że na każdej godzinie na mieście przynajmniej raz niech ktoś na drogę wyskoczy lub wyjedzie, albo coś takiego. Wyobrażam sobie wtedy jak by ta Twoja bliska osoba wychodziła mokra z takiego kursu. Moim zdaniem to takiego czegoś nie można nauczyć. Można przybliżyć problem, mozna się tego uczyć, ale się nie nauczy. A egzaminatory wymagali by tego w 100%.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    mijagi(2009-12-08)
  • Do Krzysztofa M. To nie wina szkól nauki jazdy, że uczą jak zdać egzamin. To cały system szkolenia i egzaminowania jest chory. Prapoczątkiem tej choroby jest to, że WORD jest na własnym rozrachunku, a więc nie jest w interesie WORD-u aby kursanci zdawali. Wręcz przeciwnie System oceny egzaminacyjnej nie ocenia umiejętności jazdy tylko polega na tym aby kursant nie popełnił błędów. Można super jeździć a i tak nie zdać. Zrobisz dwa głupie błędy( nie włączysz kierunkowskazu, krzywo zaparkujesz) i koniec. Jestem wieloletnim instruktorem i bardzo na co dzień cierpię, że muszę uczyć pod egzamin. Wolałbym inaczej. No i jeszcze jedna sprawa - bezkarność egzaminatorów. Gdyby egzaminator musiał zapłacić z własnej kieszeni za to, że źle przeprowadził egzamin i po odwołaniu trzeba go powtórzyć, to może nie czułby się on takim "bogiem". A tak egzaminatorzy robią co chcą a ludzie boją się odwoływać. Znam bardzo dużo takich przypadków.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    instruktor(2009-12-08)
  • Do wszystkich wrogów Elek. Niech ktokolwiek z was napisze tutaj, że już ma prawo jazdy i uczył się wyłącznie na placu manewrowym lub poza centrum lub tylko w godzinach rannych i wieczornych. Jeśli tak to proponuję ponowny egzamin w godzinach szczytu.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    instruktor(2009-12-08)
  • Ludzie sami kiedyś uczyliście się jeździć. I też elkami jeździliście. Więc o co wam chodzi przestańcie się czepiać tych co się uczą. Zauważmy to że elki czasami bezpieczniej jeżdżą niż ci co mają prawko po kilkanaście lat.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    PaTuSiA(2009-12-08)
  • Chyba tylko Chuck Norris tak się uczył, i miał egzamin w takich warunkach jak instruktor pisze:) Ale on taki egzamin to z zamkniętymi oczami by rozwiązał :)
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    mijagi(2009-12-08)
  • Kurs i egzamin na prawo jazdy odbyłem i zdałem w 1976 roku. W czasach głębokiej komuny, kiedy po Elblągu poruszało sie ogółem ok. 1200 samochodów. Kurs trwał trzy miesiące. Zanim wyjechalismy do miasta piękną Skodą 1000MB musieliśmy odbyć 30- godzinne ćwiczenie na t. zw. trenażerze -takiej imitacji kabiny i osprzętu samochodowego. Warkot silnika imitował silniczek odkurzacza!!!!Dopiero wtedy mozna było siadac za kierownica prawdziwego samochodu. Po kilku godzinach jazdy na placu manewrowym LOK(dzisiaj stoi tam Komenda Policji) "wyjazd w miasto". Egzamin polegał na tym, że milicjant z drogówki siadał obok-bez żadnych dodatkowych pedałów i lusterek i kamer itp. dysponował dokad go zawieźć i to było wszystko. W drodze obserwował kandydata na kierowce i oceniał stopień jego przygotowania. Chyba wypadałoby powrócic do takich, a nie współczesnych metod uczenia, które niczego nie uczą a jedynie utrwalaja odruchy cwaniactwa i kompletnego niezrozumienia zasad poruszania sie pojazdemw masie samochodów dziesięciokrotnie większej niz wówczas!!!!!
  • Te INSTRUKTOR. Ty masz nauczyć jeździć płynnie i myśleć na drodze !!!!! Nie zwalaj winy na sytem. To Ty jesteś ta matką, która musi nauczyć soje dziecko życia. Więć ucz tych dzieci uczciwie i nie wymądrzaj się. Czasami widzi się L, że instruktor nauczył płynnej jazdy, ale jak widzi się instruktora leżącego w L to szlag tafa. A L muszą się szkolić, bo później spotkamy się na drodze i chcę mieć pewność, że ten kierowca jest pewny. Pozdrawiam. WK
  • instruktorem nauki jazdy powinna byc osoba ktora prawo jazdy ma minimum 5 lat
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    dzialko(2009-12-08)
  • Nie 5 ale 25 On musi być jak żona Cezara
Reklama