Handel narkotykami, alkoholem i papierosami, wyłudzenia odszkodowań, porywanie dla okupu, tortury i zabijanie – tego wszystkiego według śledczych dopuścili się ci, którzy mieli działać w zorganizowanej grupie przestępczej, kierowanej przez Jana R., ps. "Kulawy". To właśnie on zeznawał dziś (14 lipca) przed elbląskim Sądem Okręgowym.
Proces gangu, który ponownie trafił na salę sądową, toczył się sześć lat i pochłonął cztery miliony złotych. Lista zarzutów była bardzo długa, m.in. zabójstwa, uprowadzenia, handel narkotykami, przemyt alkoholu i papierosów, wyłudzenia odszkodowań. W październiku 2011 r. zapadł wyrok. 15 członków grupy zostało skazanych – Jan R. na najsurowszą karę dożywotniego więzienia. Inne, wysokie wyroki to 15 lat pozbawienia wolności dla: Marcina K., Radosława H. i Marcina G. Zostali oni uznani za winnych m.in. zabójstwa dwóch biznesmenów ze Szczecina (ciał nie odnaleziono). Jednak Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił karę dożywocia dla "Kulawego", a większości jego ludzi obniżył wyroki, zawieszając je warunkowo lub zamieniając na karę grzywny. Gdański sąd wykreślił też w akcie oskarżenia zapis, że organizacja, której przewodził Jan R. miała charakter zbrojny. I w ten sposób sprawa "gangu" wróciła do Elbląga.
Po kilku trudnościach proces rozpoczął się 7 lipca, wtedy też odczytano akt oskarżenia. Z kolei dziś (14 lipca) oskarżony składał wyjaśnienia. Najpierw jednak "Kulawy" poskarżył się na warunki, w jakich zeznaje. Przypomniał, że składał wniosek o słuchawki oraz o specjalistyczne łóżko medyczne – ten ostatni sąd oddalił.
- Lekarze na początku mojego aresztowania [czyli 12 lat temu – red.] stwierdzili, że mogę przebywać w więzieniu, pod warunkiem, że będę przebywał na oddziale szpitalnym. Od tego czasu przebywam w zwykłej jednostce penitencjarnej – mówił oskarżony.
Dodał również, że jest pozbawiony pomocy drugiej osoby, a w dni wolne od pracy nie ma nikogo, kto mógłby się nim zająć, nawet pielęgniarki.
Złożył również wniosek o zwołanie konsylium lekarskiego złożonej z m.in. z laryngologa, kardiologa czy neurologa, które miałoby ocenić jego stan zdrowia, to czy może uczestniczyć w procesie, a jeśli tak, to na jakich zasadach. Sąd wniosek oddalił, przypomniał, że wydano już opinię lekarską co do warunków na sali i stwierdził, że sprawa komisji to "subiektywna ocena oskarżonego".
Później przyszedł czas na zeznania "Kulawego". Zaczął od tego, że "cały akt oskarżenia został sfabrykowany". Według Jana R. śledczy i prokurator, przed rozpoczęciem śledztwa i aresztowania, mieli wiedzieć, że dwaj biznesmeni ze Szczecina nie zostali zamordowani. Oskarżony przywołał tu postać właściciela dyskoteki położonej niedaleko Iławy, który miał ich widzieć dzień po domniemanym zabójstwie. Według Jana R. osoba ta dziwiła się, że biznesmeni szukają dobrego samochodu skoro mają swój, całkiem nowy. Jak twierdził "Kulawy" prokuratura sfałszowała akta, ukryła dowody i zataiła zeznania właściciela dyskoteki spod Iławy. Według niego mógłby to być dowód na niewinność oskarżonych. Jak twierdził Jan R. śledczy mieli również korumpować świadków w zamian za wolność albo pomoc w sprawie.
Po kilku trudnościach proces rozpoczął się 7 lipca, wtedy też odczytano akt oskarżenia. Z kolei dziś (14 lipca) oskarżony składał wyjaśnienia. Najpierw jednak "Kulawy" poskarżył się na warunki, w jakich zeznaje. Przypomniał, że składał wniosek o słuchawki oraz o specjalistyczne łóżko medyczne – ten ostatni sąd oddalił.
- Lekarze na początku mojego aresztowania [czyli 12 lat temu – red.] stwierdzili, że mogę przebywać w więzieniu, pod warunkiem, że będę przebywał na oddziale szpitalnym. Od tego czasu przebywam w zwykłej jednostce penitencjarnej – mówił oskarżony.
Dodał również, że jest pozbawiony pomocy drugiej osoby, a w dni wolne od pracy nie ma nikogo, kto mógłby się nim zająć, nawet pielęgniarki.
Złożył również wniosek o zwołanie konsylium lekarskiego złożonej z m.in. z laryngologa, kardiologa czy neurologa, które miałoby ocenić jego stan zdrowia, to czy może uczestniczyć w procesie, a jeśli tak, to na jakich zasadach. Sąd wniosek oddalił, przypomniał, że wydano już opinię lekarską co do warunków na sali i stwierdził, że sprawa komisji to "subiektywna ocena oskarżonego".
Później przyszedł czas na zeznania "Kulawego". Zaczął od tego, że "cały akt oskarżenia został sfabrykowany". Według Jana R. śledczy i prokurator, przed rozpoczęciem śledztwa i aresztowania, mieli wiedzieć, że dwaj biznesmeni ze Szczecina nie zostali zamordowani. Oskarżony przywołał tu postać właściciela dyskoteki położonej niedaleko Iławy, który miał ich widzieć dzień po domniemanym zabójstwie. Według Jana R. osoba ta dziwiła się, że biznesmeni szukają dobrego samochodu skoro mają swój, całkiem nowy. Jak twierdził "Kulawy" prokuratura sfałszowała akta, ukryła dowody i zataiła zeznania właściciela dyskoteki spod Iławy. Według niego mógłby to być dowód na niewinność oskarżonych. Jak twierdził Jan R. śledczy mieli również korumpować świadków w zamian za wolność albo pomoc w sprawie.
mw