UWAGA!

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Nie płacz córko. Nie trzeba płakać obetrzyj swe oczka śmierci nie wzruszą ludzkie łzy miłość do matki także jej obca choć tobie po nocach ona się śni. Nie trzeba płakać zaciśnij zęby choć ból i tęsknota serce twe ściska musisz zapomnieć chwile szczęścia choć matka odeszła i jest ci tak bliska. Nie trzeba płakać jej serce zgasło i czuję chłód z grobowych czeluści już jej nie ujrzysz nigdy żywej jej cień na zawsze znikł a już ci. Nie trzeba płakać jej tez jest ciężko choć dusza jej dawno jest już u pana w anielskiej asyście ciszy pokoju krąży u pana po niebiańskich łanach. Daj jej o panie światło wiekuiste i radość wieczną zaklętą w jej duszy niech ziemskie modlitwy wciąż do niej płyną zostaną na wieki w jej duszy. A w chwilach smutku przytul ją o miłosierny mój panie ja kiedyś przyjdę podziękować ci usłyszysz moje do bram kołatanie. Henryk Siwakowski.
  • Pójdziemy. Znowu posypią się z oczu łzy w ten dzień niezwykły nie pojęty pójdziemy jak zwykłe na mgliste cmentarze w tym dniu szczególnym w dniu Wszystkich Świętych. Powrócą w sercach dawne wspomnienia odżyją stare rany kiedy staniemy nad grobem bliskich drogich nam i kochanych. Wybuchną złotem kolorowe chryzantemy zapłoną wonne znicze i ruszy marsz żywych w hołdzie umarłym tak wielkie tłumy że ich nie zliczę. Znowu zabiją serca nam jak bębny głośno głucho i tylko zniczy spalonych trzask doleci w nasze ucho. Na chwile klękniemy nad grobem matki oddając jej hołd zasłużenie może w półmroku usłyszymy ich głos może ujrzymy ich cienie. A wonne znicze co płoną tak jasno spłoną najpóźniej jutro o świcie zostanie nicość serce rozdarte tak też upływa nasze życie. Henryk Siwakowski
  • Zaduszki. Cmentarna aleja śliska od łez szeleszczą pod nogami złote liście ściśnięte serca i wielka nostalgia idziemy w marszu żywych wiatr gwiżdże porywiście. Mijamy groby pięknie przystrojone pękają z hukiem rozgrzane znicze znów idą tłumy w ten Dzień Zaduszny smutne pochylone których nie zliczę. Patrzę na twarze wygięte bólem przeszklone oczy smutne twarze i tylko las krzyży wskazuje im drogę każdy coś niesie zmarłym w darze. Patrzą pod nogi z opuszczoną głową czasem im kapią słone łzy na buty a cały cmentarz jakby dzisiaj płakał łzy wiszą na drzewach i cały mgłą zasnuty. Cisza wokoło jak makiem zasiał słyszę cichy szloch nad grobem matki niektórzy zbierają wypalone znicze przynieśli nowe dla kochanej matki. I tylko w powietrzu czuć zapach wosku wokół płoną znicze ktoś ogrzewa dłonie migają płomyki jak ludzkie oczy i mam wrażenie ze cały cmentarz płonie. Wciąż idą tłumy całe rodziny dziadkowie babcie matka ojciec dzieci całują się w smutku na przywitanie dziś nie ma słońca dziś nie świeci. Z żalem w sercu podnoszę głowę i cicho w myślach do boga krzyczę czemu to panie czemu tak szybko nasz życie spala się jak świeca i wygasa jak cmentarne znicze. Henryk Siwakowski.
  • Kurhany. Leśne kurhany potargał wiatr dawno spłonęły cmentarne znicze pokryte mchem brzozowe krzyże całe szpalery że ich nie zliczę. Suche kwiaty w szklanych wazonach dawno swój urok straciły a przecież jeszcze nie tak dawno urokiem swym wabiły. Cisza wokoło jak tu pusto tylko wiatr uderza o cmentarne ryngrafy gdzieniegdzie obite fotki poległych żołnierzy jakby przed chwilą otworzył album z szafy. Piaszczysta aleja tysiące śladów niczym na bieżni ślady biegaczy wokoło woal białej mgły rozlany i błoto z łez rozpaczy. Tutaj spoczęli synowie Ojczyzny którzy za kraj oddali swe życie tutaj złożyli swą ofiarę a przecież mogli żyć cieszyć się życiem. Jeszcze słyszę podniosły ton orkiestry grającej Mazurka Dąbrowskiego i salwa salwa honorowa wystrzelona na część żołnierza poległego. Jeszcze słyszę łopot sztandarów Jakby orzeł przeciął powietrze i słowa wielkie Cześć ich pamięci rozpłynęły się po lesie na wietrze. Henryk Siwakowski.
  • Kurhany. Leśne kurhany potargał wiatr dawno spłonęły cmentarne znicze pokryte mchem brzozowe krzyże całe szpalery że ich nie zliczę. Suche kwiaty w szklanych wazonach dawno swój urok straciły a przecież jeszcze nie tak dawno urokiem swym wabiły. Cisza wokoło jak tu pusto tylko wiatr uderza o cmentarne ryngrafy gdzieniegdzie obite fotki poległych żołnierzy jakby przed chwilą otworzył album z szafy. Piaszczysta aleja tysiące śladów niczym na bieżni ślady biegaczy wokoło woal białej mgły rozlany i błoto z łez rozpaczy. Tutaj spoczęli synowie Ojczyzny którzy za kraj oddali swe życie tutaj złożyli swą ofiarę a przecież mogli żyć cieszyć się życiem. Jeszcze słyszę podniosły ton orkiestry grającej Mazurka Dąbrowskiego i salwa salwa honorowa wystrzelona na część żołnierza poległego. Jeszcze słyszę łopot sztandarów Jakby orzeł przeciął powietrze i słowa wielkie Cześć ich pamięci rozpłynęły się po lesie na wietrze. Henryk Siwakowski.
  • Smutny październik Kończy się powoli smutny październik i Święto Zmarłych już za pasem krzątają się ludzie przy grobach zmarłych na starym cmentarzu tuż pod lasem. Pękate kurhany obrośnięte w chwasty dzwonią na krzyżach zardzewiałe tablice i groby poległych całe szeregi tak duże że nawet ich nie zliczę. Wracają wspomnienia za tymi co odeszli w sercach nostalgia wielka narasta jestem już matko i ojcze drogi bez względu na wszystko będę tu i basta. Spuszczone głowy i woal na twarzy a pod nim łzy słone ołowiane i zapach świerku utkany kwiatami na starym krzyżu wonny wianek. Płonące znicze znak życia i śmierci migają płomyki jak ludzkie oczy i tłumy w alejach smutne zamyślone jak zwykle co roku marsz żywych kroczy. Wszystko jak co roku scenariusz ten sam płonące znicze smutek łzy na twarzy i chryzantemy przepiękne złociste tylko my co roku coraz bardziej starzy. Henryk Siwakowski.
  • Nadejdzie dzień A kiedy nadejdzie dzień 1 listopada i dzień się zasnuje mglistym woalem pójdę uklęknę przed grobem matki i wonne znicze odpalę. Niech jej rozjaśnią mroki wieczne ogrzeją chłód z grobowych czeluści zapukam w kamień zimny i głuchy i powiem matko jestem a już ci. Przyniosę ci matko złociste chryzantemy te które tak kochałaś w ich niezwykłej krasie chciałbym by stały tak piękne do wiosny ale czy da się. Przyniosę ci w sercu uśmiech twych wnuków których słuchałaś każdego poranka jeszcze dziś słyszę gdzie jesteś babciu kup mi dziś loda i z cukru baranka. Na ziemi jesień w całej swej krasie złociste kobierce leżą wszędzie w modlitwie do boga mam jedno przesłanie przytul ją panie to moje orędzie. Henryk Siwakowski.
  • Smutek i żal Gorące serca w nich smutek i żal wokoło kwiaty płonące znicze idą powoli niczym skazańcy całe rodziny których nie zliczę. Zapach perfum i wosku wręcz drażni nos czuć żywicą iglaste wianki i tylko szarfy na wiankach rozwiewa wiatr hardy pożegnalne niezwykłe kokardy. Słychać szloch i modlitwę ktoś tam klęczy na grobem ustawiają kolejne znicze a tłum ciągnie jak pociąg idzie wolno do przodu tłumy tłumy których nawet nie zliczę. Lecą z drzew złote liście w deszczu w mokrej asyście wokół piękne złote kobierce jak konfetti spadają każdy w innym odcieniu i chwytają urodą za serce. A marsz ludzki wciąż trwa marsza żałobnego ktoś gra dzwonią puszki od monet żebracze gwiżdże wiatr słychać trzask pękającego szkła stara wrona na drzewie kracze. Henryk Siwakowski.
  • Wiatr gra Wiatr smutną zaduszną rapsodię gra kłębią się w głowie myśli tułacze wracają wspomnienia za tymi co odeszli modle się za ich dusze i cicho płaczę. Obcieram łzy słone i ciężkie ten sam scenariusz jak co roku patrzę na uśmiechnięte zdjęcie matki jestem jak w transie nie mogę zrobić kroku. Rozmyślam o życiu tak szybko przemija a lata idą jak dziś te tłumy patrzę na niebo zasnute jak me oczy to chwila refleksji zadumy. Wokoło stoją złociste chryzantemy to kwiaty zmarłych dla nich to cudo kwitną w przeróżnych odcieniach kolorach na biało złoto fioletowo rudo. Znicze całe morze zniczy to symbol życia i pamięci niech płoną dzisiaj rozjaśnią im mroki niech ten szczególny dzień się święci. I my tu kiedyś złożymy swe kości gdy koniec obwieści kościelny dzwon staniemy się tylko prochem marnym a ziemia na nas wyda nowy plon. Henryk Siwakowski.
  • Dzień płacze Dziś 1 listopada dzień Wszystkich Świętych smutny deszczowy dzień płacze rusza marsz żywych w hołdzie umarłym a w sercu smutek się kołacze. Cmentarz okryty białym woalem strzelają z hukiem w deszczu płonące znicze spadają chłodne krople deszczu jak słone łzy na policzek. Ci co odeszli nie maja już nic daleka przed nimi droga do boga i całun z ziemi czarnej i mokrej niczym kajdany na ich nogach. Znicze migają jak ludzkie oczy czuć zapach wosku i wonnej żywicy maszerują pokolenia w pochodzie żywych skruszeni pokutnicy. Gdzieś z boku słychać cichą modlitwę stawiają kwiaty zmarłym w darze spadają ostatnie z drzew złote liście typowe jesienne pejzaże. Wracają wspomnienia za tymi co odeszli leją się łzy wzruszenia kolejne puste buty ktoś odszedł na wieczność nie zdążył powiedzieć do widzenia. I tak co roku od zarania dziejów ciągną się ludzkie tłumy kolejny marsz żywych w hołdzie umarłym chwila refleksji zadumy. Henryk Siwakowski
  • Nie do twarzy nam Nie do twarzy nam ze śmiercią nie dla nas chłód czeluści i wieczne mroki chcemy bez końca ku słońcu iść i w sercu mieć miłość i świata uroki. Nie do twarzy nam z kostuchą choć szron na włosach i skrzypiące kości chcemy bez końca miłość garściami brać i ciągle żyć w miłości. Nie do twarzy nam z tą postacią odejdź przepadnij kusicielko ja na życie ochotę bardzo wielką mam i miłość w sercu mam wielką. Nie oddam ci swej duszy ty o tym wiesz więc na nic twe podchody choć lata lecą i szron na głowie lśni wciąż w sercu jestem ciągle młody. Chcę patrzeć na słonce a nie płonące znicze i wąchać kwiaty a nie sztuczne dalie chcę żyć jak najdłużej i kochać gorąco i zrywać wonne białe konwalie. Henryk Siwakowski
  • Dudnią kamienie Ziemia drży pod stopami spadające kamienie dudnią o wieko trumny słyszę szloch i płacz zalewa ludzkie oczy jak deszcz ulewny jak anielskie hurmy. Czerwony na twarzy trębacz z wysiłkiem gra pożegnalną ciszę szloch zagłusza słowa księdza co chwilę lament rozpaczy słyszę. Spuszczone głowy przeszklone oczy wszyscy podają rodzinie dłonie wyrazy współczucia mówią cicho i każde serce żalem płonie. Żałobne stroje czarny kir nieopisany w sercach wielki żal czarne woale na twarzach bliskich niezwykły ziemski smutku bal. To cała nagroda za nasze życie czarny gliniasty całun z ziemi i brzemię ciężkie jak nasze życie gdy serce zgaśnie i w oczach się ściemii. Henryk Siwakowski
Reklama