Trzeba być naprawdę człowiekiem małej wiary, by wątpić w szlachetność, pracowitość i oddanie mieszkańcom naszych lokalnych włodarzy. Koronawirus nadal paraliżuje nasze codzienne życie, ale nie ich poczynania. Ostatnio intensywnie nas o tym informowali, głównie ustami pierwszego wiceprezydenta. Było się czym zachwycić, bo i prezydent roztropnie dał głos.
Po pierwsze ciepło
Gdyby nie wałkowanie problemu ciepła przez dziesięciolecie, może byśmy obecnie kończyli budowę własnego źródła zasilania w energię cieplną. Ale nie kończymy, za to będzie umowa z EKO. I to nie byle jaka. Jak informują media „W umowie znajdzie się więc zapis realizujący postulat Energi Kogeneracja, zgodnie z którym ma ona charakter długoterminowy, z podziałem na dwa okresy, które łącznie pozwalają koncernowi na uzyskanie oczekiwanego zwrotu z inwestycji”. Jednocześnie samorząd Elbląga ma propozycję, dzięki której „spełniony zostaje postulat biznesowego uzasadnienia inwestycji Energi”. Odetchnęłam z ulgą – nic mi tak nie spędzało snu z powiek jak myśl, że przez elblążan i władze samorządowe ucierpią biznesowe postulaty Energi. Do tego doczytałam, że „W ramach umowy EPEC z kolei otrzyma instrumenty do kontroli czy inwestycje są realizowane zgodnie z przyjętymi założeniami”. Uff. Jeżeli do tego znany ze swych oszczędnych i efektywnych inwestycji EPEC wszystkiego będzie pilnował, władza już może z zadowoleniem odetchnąć. My nie, bo nam zostaną koszty tej zabawy.
Drugie – wzorzec obywatelski
Dalej łudziłabym się, że postawa obywatelska polega na angażowaniu się mieszkańców w sprawy miasta, gdyby nie jasny przekaz pana wiceprezydenta, zawarty w przesłanej PorteEl-owi opinii na temat nagannego zachowania byłego radnego Ryszarda Klima. Pan Klim, zdaniem prezydenta, „w wolnych chwilach zasypuje EPEC pytaniami, których celem jest tak naprawdę późniejsza ich publikacja w mediach i próba kolejnego błyśnięcia”, co jest wobec miejskiej spółki co najmniej niegrzeczne. Pojęłam więc, że dobry obywatel, to milczący obywatel. Taki, który nie przeszkadza samo-rządzić. Niczego nie żąda i nie oczekuje, gdyż oczekiwanie, że radni się zorganizują i podejmą jakieś decyzje, by pomóc mieszkańcom czy szpitalom, może ich normalnie obrazić.
Trzecie - zatroskanie
Ubolewa pan wiceprezydent, że „Pracownicy spółek komunalnych i instytucji samorządowych mają teraz ręce pełne roboty. Szukają zaopatrzenia (maski, rękawice, płyny dezynfekujące, lista jest długa) dla ekip pracujących w terenie, organizują sobie pracę tak, by móc opiekować się dziećmi i martwią się o bliskich oraz sami starają się chronić własne zdrowie”. Co zatem robią w tym czasie zarządzający i decydenci? Pilnują zapewne zdalnie dyscypliny i wypełniania sprawozdań, więc nie mogą się rozpraszać, by pracownikom lub mieszkańcom cokolwiek zapewniać. Chociaż są wyjątki - na platformie zakupowej urzędu pojawiło się 27 marca kolejne zapytanie ofertowe na dostawę materiałów biurowych – m. in. ołówki, gumki, zszywki i po 10 cienkopisów czarnych, niebieskich i czerwonych. Wiele miast i gmin zakupuje co prawda tym czasie maseczki dla mieszkańców czy niezbędne środki dla szpitali, ale u nas organizowaniem pomocy zajmują się mieszkańcy i firmy. Niemniej miasto swój bezcenny wkład także wnosi. Ochronne przyłbice dla pracowników miejskiego szpitala, wydrukowane przez elbląską firmę FLSmidth MAAG Gear, przekazał uroczyście w obecności mediów nie kto inny, tylko sam dyrektor Departamentu Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta.
Czwarte – nauczanie zdalne
Nie mam, na szczęście, dzieci w wieku szkolnym. Wielu znajomych jednak ma i włosy z głów sobie wyrywają. Niepotrzebnie. Dotarła już poprzez czat edukacyjny deklaracja, że „Miasto opracuje wytyczne dla nauczycieli i dyrektorów szkół w sprawie postępowania i realizacji programu nauczania”. Tymczasem wolnoamerykanka trwa w najlepsze. Urzędnicy nie mają pojęcia, ile dzieci nie posiada dostępu do komputera, w ilu domach na jeden komputer przypada kilka osób. Dobrze, że chociaż zauważyli, że jest potrzebna też pomoc dla nauczycieli, którzy często mają większe problemy z ogarnięciem cyberprzestrzeni niż ich wychowankowie. Właśnie zaczynają się dokształca w obszarze zdalnego nauczania – w następnym kryzysie przyda się na pewno.
Piąte - objawienie
Włodarze wielu miast zachowują codzienny kontakt on-line ze swoimi mieszkańcami. Wydaje się to naturalne, bo ludzie spragnieni są lokalnych, ważnych informacji oraz świadomości, że ktoś się o nich troszczy. W środę, po dwóch tygodniach niebytu, objawił się i nasz e-prezydent. Miał przy tym dużo niczego do e-powiedzenia. Ale się odnalazł i to musi nam wystarczyć. Więc nie narzekam.
Szóste – wybory majowe
Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast od wielu dni publicznie deklarują – nie ma możliwości przeprowadzenia w maju wyborów prezydenckich, także korespondencyjnie. Nawet dla części koalicjantów PIS staje się to oczywiste. I nie tylko o zdrowie wyborców chodzi, ale i sprawy czysto organizacyjne. Elbląski magistrat długo nie miał zdania na ten temat, a mieszkańców przecież nikt nie pytał. Wczoraj w końcu udało się naszej władzy przypomnieć sobie o bezpieczeństwie elblążan, zejść z piedestału i zaapelować o przesunięcie terminu wyborów.
Więc, wzorem naszej władzy, zachowujmy spokój i roztropność. Tymczasem liczmy głównie na siebie. Także wzajemnie, nawet z odległości dwóch metrów. Póki co życzliwości między mieszkańcami nie brakuje, a i zbłąkany radny niekiedy się znajdzie, szczerze zaangażowany w pomoc i działanie. Niemniej najgorsze dopiero przed nami, przestrzegajmy więc zaleceń i starajmy się przetrwać. Tyle możemy.