Czy sześciolatki powinny rozpoczynać naukę w pierwszej klasie? Jak szkoły są przygotowane na przyjęcie małych uczniów? Jakie są prawdy i mity o wcześniejszym rozpoczęciu edukacji? O tym mówiła Grażyna Przasnyska, Warmińsko-Mazurski Kurator Oświaty podczas wczorajszego (25 kwietnia) spotkania z rodzicami elbląskich sześciolatków.
- Chcemy porozmawiać z rodzicami i tak naprawdę doinformować ich, w jakich warunkach będą uczyły się ich dzieci, gdy przejdą z przedszkola do szkoły – mówiła Grażyna Przasnyska, Warmińsko-Mazurski Kurator Oświaty. - Jak ocenić czy dziecko już może przekroczyć ten próg, co może dzięki temu zyskać i ewentualnie, jakie są zagrożenia wynikające z takiej decyzji rodziców. Chcemy udzielić rzetelnej informacji, by rodzice mogli świadomie zdecydować.
No właśnie, skąd rodzic może mieć pewność, że jego sześcioletnia pociecha jest już gotowa do rozpoczęcia edukacji szkolnej?
- Rodzice obserwując dziecko na co dzień wiedzą, czy jest ono już przygotowane do pójścia do szkoły czy też nie – stwierdziła kurator oświaty. – Dziecko nawet samo mówi czy chce się uczyć czytać, pisać liczyć. W podjęciu decyzji rodzicom mają obowiązek pomóc również nauczyciele w przedszkolu, a także specjaliści z poradni psychologiczno-pedagogicznej.
Przejście z przedszkola do szkoły to dla dziecka duży stres. Wiąże się bowiem ze zmianą środowiska, z nowymi obowiązkami. To może budzić lęk – i u dziecka, ale i u rodzica.
- Taki stres towarzyszy także dzieciom, które kończą szkołę podstawową i przechodzą do gimnazjum, później do szkoły ponadgimnazjalnej. Dorośli, którzy zmieniają pracę też przeżywają stres – mówiła Grażyna Przasnyska. - Ale dzisiejsze spotkanie jest po to, by rodzicom pokazać, jak jest przygotowana szkoła do przyjęcia dzieci sześcioletnich. Są wyznaczone specjalne sale, w których ławki są dostosowane do maluchów, są w nich elementy służące do zabawy. Tu nie są prowadzone typowe, poważne 45- minutowe lekcje.
Czy elbląskie szkoły są przygotowane na przyjęcie sześciolatków?
- Staramy się, by tak było – mówiła wiceprezydent Elbląga Grażyna Kluge. – By cała baza szkolna była tak przygotowana, aby sześciolatek nie przeżywał bardzo mocno przejścia z przedszkola. To nie jest mocne uderzenie, ale łagodne przejście – dodała Grażyna Kluge.
Ostatecznie to rodzic podejmuje decyzję, czy jego dziecko rozpocznie wcześniej edukację.
- Rodzic w każdej chwili może taką decyzję podjąć. Nie ma zamkniętego terminu rekrutacji – mówiła wiceprezydent Elbląga. - Przyjmiemy każdą ilość sześciolatków, jaka będzie chętna do podjęcia nauki w pierwszej klasie. Dzisiejsze spotkanie, ale i inne, które będą się odbywać, ma być informacyjnym, a nie agitacyjnymi – zaznaczyła Grażyna Kluge. - Nikogo nie zamierzamy namawiać, by swoje dziecko dał do szkoły wcześniej, jeśli uważa, że tak być nie powinno.
Jak przyznała wiceprezydent miasta, liczba sześciolatków zapisywanych do pierwszej klasy rosła do momentu, gdy zapis ministerialny przesunął termin obowiązkowy.
- To wcale nie znaczy, że jest gorzej – stwierdziła Grażyna Kluge. - Po prostu niektórzy rodzice zdecydowali, by ich dzieci zostały jeszcze w przedszkolu. Mają takie prawo i możliwość. Szanujemy każdy wybór.
- W ubiegłym roku w Elblągu do szkoły poszło 28-procent sześciolatków – poinformowała Grażyna Przasnyska. - To drugie miejsce w województwie – w Olsztynie 34 proc. Wszystko zależy od tego, jak szkoły podstawowe są przygotowane - dodała. - Jeśli rodzic przyjdzie i zobaczy, w jakich warunkach jego dziecko będzie się uczyło, że będzie tu bezpieczne, a warunki porównywalne do przedszkolnych to oczywiście, że decyduje się na szkołę. Po to są też takie spotkania, by rodzice mogli wejść i zobaczyć.
- Chcemy obalić mit, że dziecko jak wejdzie do szkoły to w sali przesiedzi 45 minut lekcji, przerwa trwa 5 minut i tak przez 5 godzin – wyliczała pani kurator. - To jest nieprawdą i chcemy mówić o tym, jakie są realia.
Podczas wczorajszego spotkania rodzice obejrzeli bazę dydaktyczną SP nr 19. Nauczyciele pracujący z sześciolatkami opowiedzieli o tym, jak wyglądają zajęcia.
Zdania wśród rodziców były podzielone. Część z nich już dawno zdecydowała o posłaniu sześciolatka do szkoły i teraz tylko utwierdziła się w słuszności swojego wyboru. Część nadal jest nieprzekonana. I ma do tego prawo. Jeżeli dziecko nie jest gotowe na pójście do pierwszej klasy, nie trzeba tej decyzji przyspieszać.