UWAGA!

To nie na darmo…

 Elbląg, To nie na darmo…
(fot. WS)

Z czarno-białej fotografii nieśmiało uśmiecha się nastoletni chłopak. Miał marzenia, plany, które brutalnie przerwały kule świszczące na ulicach Gdyni. Koledzy na drzwiach ponieśli go Świętojańską… Z innych zdjęć patrzy smukły brunet. Miał narzeczoną, dziecko w drodze, szykował się do ślubu, gdy na ul. 1 Maja padł strzał. Śmiertelny strzał. Osobiste pamiątki, dokumenty, zdjęcia związane ze Zbyszkiem Godlewskim i Tadeuszem Sawiczem tworzą wyjątkową wystawę, którą można oglądać w Wyższym Seminarium Duchownym w Elblągu. Zobacz fotoreportaż.

Zbyszek Godlewski (bohater ballady o Janku Wiśniewskim) lat 18. Tadeusz Marian Sawicz lat 22. Waldemar Rebinin lat 26. To elblążanie, którzy zginęli od postrzałów w grudniu 1970 r. na ulicach Elbląga, Gdyni i Gdańska. Trzy przerwane żywoty, tragedie trzech rodzin. Historie niezakończone, sprawcy nierozliczeni. Ale pamięć trwa…
       Wyjątkowa, bardzo osobista wystawa poświęcona elbląskim ofiarom Grudnia ’70 powstała w Wyższym Seminarium Duchownym w Elblągu. Eksponaty zgromadził ks. Waldemar Maliszewski.
       - Idea tej wystawy rodziła się już od jakiegoś czasu – mówi ks. Maliszewski. - Ale „kropką nad i” w tym postanowieniu było obejrzenie filmu „Czarny Czwartek”. Gdy wychodziłem z kina miałem wiele refleksji, ale przede wszystkim stwierdziłem, że o tym trzeba mówić. To nie jest rozdrapywanie ran, ale powinność nas wszystkich. Opowiadamy sobie przecież kim byli nasi przodkowie po to, by lepiej wiedzieć, kim my jesteśmy. Gdy jedziemy samochodem patrzymy w tylne lusterko po to, by jechać do przodu. A historia jest lusterkiem wstecznym w pojeździe naszego życia. I trzeba w nie zerkać.
       Wystawa nosi tytuł „Litania Grudniowa” i jest poświęcona tzw. Wydarzeniom Grudniowym: - To określenie, którego wszyscy używamy, ale jest ono wielce niestosowne – zauważa ksiądz Maliszewski. - Dotyczy przecież masakry na Wybrzeżu. To wydarzenia bardzo bolesne. Milicja strzelała do Polaków, jak do kaczek. Do pociągu, do idących robotników. I nikt nie został za to rozliczony.
       Początkowo ksiądz chciał przygotować wystawę tylko dla kleryków, żeby poszerzyć ich wiedzę o tamtej tragedii w ramach wykładów z historii Kościoła. Jednak…
       - Kiedy byłem u państwa Godlewskich i u pani Hanny Haufy, czyli siostry Sawicza pomyślałem sobie, że wystawę zobaczą 42 osoby, a to mało – mówi ks. Waldemar Maliszewski. – I wystawa zaczęła żyć życiem otwartym. Odwiedzają ją klasy ze szkół licealnych m.in. w ramach lekcji religii. Młodzież słucha i ogląda z szeroko otwartymi oczami.
       Na ekspozycję składa się kalendarium prezentujące to, co działo się w grudniu 1970 r. w Elblągu. Godzina po godzinie. Są też zdjęcia udostępnione przez Instytut Pamięci Narodowej wykonane na całym Wybrzeżu – od Szczecina do Elbląga. Są także dokumenty MSW, w których znajdują się wzmianki o Elblągu. Ale sercem wystawy są osobiste pamiątki państwa Godlewskich i Sawiczów.
      
       Zbyszek
       - Jest to wystawa unikatowa na skalę kraju – mówi ksiądz Waldemar Maliszewski. - Mamy tu oryginał telegramu, z którego państwo Godlewscy dowiedzieli się o śmierci syna: „Zbyszek nie żyje – Połowski Kazimierz”. Ten telegram jest dla nich relikwią. Nigdy nie opuszczał ich domu, za wyjątkiem laminowania. Przypomina o bolesnej chwili. W grudniowy dzień Godlewscy przychodzą do domu i w drzwiach zastają tylko awizo. Nie wiedzą o co chodzi. Wybierają się na pocztę, ale ta już jest obstawiona przez czołgi i milicję. Wracają więc do domu i próbują telefonicznie dowiedzieć się w urzędzie pocztowym, co się stało. I nikt im nie chce powiedzieć. W końcu jakiś urzędnik ulitował się i przedyktował treść telegramu.

 

To był dramat potworny – 40 lat od tamtej chwili ksiądz nie kryje wzruszenia. – Pojechali w sobotę do szpitala w Redłowie, ale stamtąd ich odesłano do domu. Powiedziano, że ciało syna dostaną, ale w poniedziałek. Wracają więc. W niedzielny wieczór słyszą łomotanie do drzwi. To funkcjonariusze MSW, którzy każą im się zbierać i pakują do nyski. Jak się okazuje, jadą do Oliwy. Obok katedry (w pobliżu jest cmentarz) stoi już wiele takich nysek. Godlewscy nie mogą opuścić auta, muszą czekać na swoją kolej. To dramatyczne chwile. Pogrzeb odbywa się pod osłoną nocy. Nazajutrz wykonane zostanie zdjęcie przy grobie Zbyszka, które prezentujemy na naszej wystawie. Mamy też fotografię zrobioną rok później, po ekshumacji i ponownym pogrzebie, już na cmentarzu Agrykola w Elblągu.
       - Mamy też oryginał aktu zgonu Zbyszka Godlewskiego – kontynuuje ksiądz Maliszewski. – W gablocie prezentowane są również zdjęcia z Pierwszej Komunii oraz ostatnia fotografia Zbyszka wykonana jeszcze za jego życia.
       Są też zdjęcia z uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej na obecnym budynku seminarium – kiedyś była to szkoła zawodowa, do której uczęszczał Zbyszek Godlewski. I bardzo cenne dla rodziców zdjęcie wykonane przez Edmunda Peplińskiego na ul. Świętojańskiej…Jest również Złoty Krzyż Zasługi od prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
      
       Tadeusz
       - Druga gablota poświęcona jest Tadeuszowi Marianowi Sawiczowi, jedynemu człowiekowi, który został zastrzelony w Elblągu w grudniu ’70 – mówi ks. Waldemar Maliszewski. - Wcześniej nie znałem dramatyzmu tej postaci. 22- latek zginął 18 grudnia o godzinie 16.45 na ul. 1 Maja. Godzinę wcześniej przyjeżdża do domu, przywozi świniaka, bo za tydzień ma mieć ślub. W domu trwają przygotowania do wesela, nie ma obiadu więc chłopak postanawia zjeść na mieście. Jedzie do baru na ul. 1 Maja. Tam je obiad, wychodzi i wita się ze swoim kolegę. Ich ręce jednak się nie stykają. W geście wyciągniętej dłoni otrzymuje postrzał w głowę. Ginie na miejscu. Jego kolega dostał postrzał w szyję, ale przeżył. Milicjant podchodzi do jego ciała i szuka dokumentów – kontynuuje opowieść ks. Maliszewski. - Odnajduje ten portfel [wskazuje na eksponat na wystawie – red.] – w środku bilet, dwa zdjęcia i prawo jazdy. Milicjant czyta na głos: Tadeusz Sawicz. Niedaleko stoi sąsiad Sawicza, który biegnie na ul. Szczyglą i informuje jego rodzinę o tym, co się stało. W domu jest matka Sawicza, 18-letnia siostra i 4-letni brat. Kobieta z córką udają się na ul. 1 Maja. Tam nie ma już ciała. Jest plama krwi na chodniku. Z relacji siostry wiem, że wcześniej demonstranci pochwycili ciało Tadeusza Sawicza – obraz, jak ten w Gdyni - i nieśli go w kierunku żołnierzy – mówi ks. Maliszewski. - Na ul. 1 Maja stały czołgi. Demonstranci pokazywali żołnierzom martwe ciało Sawicza z pytaniem „Coście zrobili?!”. Oficer, który dowodził daje rozkaz i wszystkie włazy czołgów się zamykają. Wówczas milicja odebrała ciało. Siostra Tadeusza Sawicza wracała do domu z matką, która pod wpływem potężnych emocji doznała szoku – opowiada duchowny. - Kobieta nie była na pogrzebie syna. Jak położyła się do łóżka 18 grudnia, tak wstała… po trzech miesiącach. Wypowiedziała tylko jedno słowo: „Maryś”. Przez kolejne miesiące leczyła się w szpitalu we Fromborku. W tym czasie w domu została 18-letnia dziewczyna wraz ze swoim 4-letnim braciszkiem. Przeżywała tragedię, ale musiała też prowadzić dom. To bolesne – przyznaje ks. Waldemar Maliszewski. - Człowiek, który w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia miał brać ślub z narzeczoną, która była w ciąży, ginie. Słuchałem tej historii ze łzami w oczach.
       Na wystawie prezentowane są zdjęcia Mariana Sawicza, a także jego córki, której nigdy nie zobaczył. Jest też portfel, który miał przy sobie w chwili śmierci, a także akt zgonu.
       - Co ciekawe, podana przyczyna śmierci: rana postrzałowa głowy. Kierownik USC Stanisław Macek wykazał się ogromną odwagą podpisując wówczas takich dokument – zauważa ksiądz Maliszewski.
       Wśród eksponatów jest również odznaczenie prezydenckie dla Tadeusza Sawicza, zdjęcia i szarfa z odsłonięcia Pomnika Ofiar Grudnia ’70 z roku 1980. Wycinki prasowe.
      
       Trzecia ofiara
       Ksiądz Waldemar Maliszewski zaznacza, że nie pominął trzeciego elblążanina Waldemara Rebinina, ale w czasie tworzenia wystawy nie udało mu się skontaktować z nikim z rodziny.- Uzyskałem w końcu kontakt (w Trójmieście) i podejmę próbę pozyskania pamiątek rodzinnych – zapewnia. – Rebinin to najstarszy z trójki elblążan zamordowanych w grudniu 1970 r. Bardzo symboliczna osoba, która ginie 15 grudnia w Gdańsku. To sanitariusz pogotowia ratunkowego, który niósł pomoc.
      
       Po drugiej stronie
       - Mamy też drugą stronę barykady – wskazuje ks. Waldemar Maliszewski, który jest również kapelanem policyjnym. - Oryginalne wyposażenie funkcjonariusza ZOMO: tarcza, pała szturmowa, kask z przyłbicą, rogatywka moro. To przedmioty z archiwów Komendy Miejskiej Policji w Elblągu. Otrzymałem je od komendanta Marka Osika, który powiedział, bym je pokazywał. Taka jest nasza historia i o tym trzeba mówić.
      
       P.S.
       - Godlewski, Sawicz, Rebinin. Pod tymi nazwiskami mógłby się znaleźć każdy – podsumowuje ks. Maliszewski. - Jest chłopak, który dopiero skończył szkołę. Mężczyzna, który ma zamiar wziąć ślub i założyć rodzinę. Jego dziecko już jest w drodze. I ten, który niesie pomoc. I do nich się strzela? W obecnej sytuacji, kiedy historia jest spychana do lamusa, trzeba o niej mówić.
       Wystawę prezentowaną w seminarium można odwiedzać po wcześniejszym umówieniu się telefonicznie.
      

notowała Agata Janik

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Wzruszające!!! I pomyśleć, że telegram informujący o śmierci syna, tak młodego człowieka, jest rodzinną pamiątką. .. Smutna elbląska historia. Pójdę na wystawę ze sporym zapasem chusteczek.
  • Brawo. Trzeba mówić i krzyczeć. Historia zatoczyła koło, lub zamydliła nam oczy, bo przychodzi czas, kiedy trzeba znów walczyć i składać ofiary, za co? Za prawo do godnej egzystencji i niedoścignionej sprawiedliwości społecznej. No cóż.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    1
    0
    rdsgrgf(2011-12-21)
  • Śmierć śp. Sawicza widziałem na własne oczy wracaliśmy małą gromadką z pracy docodziliśmy do baru mlecznego, gdy z wieżyczki milicyjnej :suki:, która przejezdzała koło nas milicjant puścił serie nad naszymi głowami, a że Sawicz wychodził właśnie z baru był na schodach powyżej nas to kula trafiła go w głowę. Przenieśliśmy ciało na drugą stronę pod sklep perfumeryjny i prośilismy dowódcę czołgu który stał tam gdzie dziś stoi pomnik aby wezwał pogotowie, po chwili przyjechało pogotowie i po krótkiej wymianie zdań zabrano Sawicza.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    marlun29(2011-12-22)
  • jestem Dumny że Państwo Godlewscy są moimi wspaniałymi sąsiadami!!!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    oludzieee(2011-12-29)
  • Cała historia życia i śmierci młodego człowieka w Elblągu to historia, której uczestnikami jest każdy z nas. .. .Ślepy los nie zawsze widzi dalej niż my, a przypadki się dziwnie wplatają w normalne życie zwykłego człowieka. .. .Głośny trzask zamykanych drzwi baru mlecznego odebrał inny człowiek jako wystrzał. .. .taka była psychoza i ponury dzień. .. .Nie chciałbym powtórki z 1970 i 1980 roku, a wszystko na to wskazuje iż, ,nasi umiłowani przywódcy, ,dawno już coś nam wysmażyli. .. ..
Reklama