- Elbląg dla Krakowa jest hasłem nadzwyczajnej tradycji architektonicznej i historycznej oraz sensacyjnej tradycji czasu współczesnego, czyli Galerii EL. I teatru, który kiedyś prowadził Stanisław Tym. Nie miałem natomiast pojęcia o tradycjach jazzowych sięgających tu początku lat 60. – mówił Jan Kanty Pawluśkiewicz, kompozytor, malarz, architekt, którego dziś (8 sierpnia) spotkaliśmy w Galerii EL.
Sierpniowe popołudnie, Galeria EL. Skromna grupa odwiedzających, cisza, gdy nagle z krużganka dobiega podekscytowany głos mężczyzny. Najwyraźniej zainteresowała go wystawa fotografii poświęcona 50-leciu El Jazz Klubu Tradycyjnego. Mężczyzną tym jest Jan Kanty Pawluśkiewicz, kompozytor, malarz, współzałożyciel zespołu Anawa, związany z Piwnicą pod Baranami, Teatrem STU. Z wykształcenia architekt. Jest tu prywatnie, ale zgadza się na rozmowę.
To Pana pierwsza wizyta w Elblągu?
- Jestem tu po raz trzeci, ale nie ukrywam, że kierowałem się, by przyjść do Galerii EL. I po raz pierwszy jestem w środku, bo chyba z pięć lat temu „pocałowałem” klamkę. Obok jest kościół św. Mikołaja. Marzyło mi się, by w tym wspaniałym, gotyckim wnętrzu zagrać któryś z moich koncertów. Ale to są sfery marzeń.
Miał Pan jakieś skojarzenia z naszym miastem?
Elbląg dla Krakowa jest hasłem nadzwyczajnej tradycji architektonicznej, nadzwyczajnej tradycji w ogóle historycznej i sensacyjnej tradycji czasu współczesnego, czyli Galerii EL. I teatru, który prowadził tu Stanisław Tym. To są elementy Elbląga, które sobie cenię.
A wiedział Pan o elbląskich tradycjach jazzowych?
Nie miałem pojęcia. To jest sprawa poza granicami sensacji (śmiech). Obejrzałem wystawę fotografii i dokumentacja sięga 1962 r.! Niezwykłe, piękne panie z 1963r. i 1964r. i takie nazwiska, które są niepodważalną historią jazzu, czyli przede wszystkim Roman Waschko i Marek Karewicz. Miałem przyjemność poznać pana Waschkę, a z Karewiczem znamy się od lat. Jest i wątek osobisty. Tu prezentowane są zdjęcia z połowy lat 60., a kilka lat później, kiedy zajmowałem się muzyką rozrywkową i z Markiem Grechutą mieliśmy zespół Anawa, właśnie Roman Waschko, który przede wszystkim zajmował się jazzem, dał nam prywatną nagrodę, jako najbardziej nowoczesnemu zespołowi. To trąciło o schizmę, bo w moim pojęciu byliśmy wtedy najbardziej tradycyjnym zespołem, w sensie instrumentalnym. On nas pochwalił, jako zespół awangardowy, co nam bardzo pochlebiło. Są tu też akcenty krakowskie - Jazz Band Ball Orchestra, z którymi też mam przyjemność znać się od lat.
Historia El Klubu Jazzu Tradycyjnego robi wrażenie?
Już sam fakt, że w pierwszej połowie lat 60. była tu taka mocna tradycja jazzowa, to nie tylko ukłon dla świetnego towarzystwa, ale i elementy zazdrości. W tym czasie dopiero przygotowywał się Jazz Jamboree w Warszawie. W Elblągu są jedne z najstarszych tradycji kultywowania i zainteresowania muzyką jazzową.
A jak podoba się Panu Galeria EL, w której dawne wieki mieszają się ze współczesnością?
To mnie, jako architekta, szalenie interesuje. Przyglądam się szczególnie temu, jak w zdewastowane wnętrze, podniesione z ruin przez pana Gerarda Kwiatkowskiego wchodzi nowoczesna, wspaniała technologia. To są bardzo tradycyjne konstrukcje (empora). Konstrukcje z jednej stronie szalenie radykalne, a z drugiej strony jest to fantazja architektoniczna. Wchodzimy po 500 latach z nowoczesną technologią, z ukłonem do architekta, który zaprojektował to wnętrze jako oryginalne. Myślę, że autor byłby zachwycony, tym bardziej, że wnętrze galerii służy wspanialej ekspozycji współczesnego malarstwa, ze sztuczkami technologicznymi, kolorem. To jest fantastyczne. Wypada Państwu pogratulować.
To Pana pierwsza wizyta w Elblągu?
- Jestem tu po raz trzeci, ale nie ukrywam, że kierowałem się, by przyjść do Galerii EL. I po raz pierwszy jestem w środku, bo chyba z pięć lat temu „pocałowałem” klamkę. Obok jest kościół św. Mikołaja. Marzyło mi się, by w tym wspaniałym, gotyckim wnętrzu zagrać któryś z moich koncertów. Ale to są sfery marzeń.
Miał Pan jakieś skojarzenia z naszym miastem?
Elbląg dla Krakowa jest hasłem nadzwyczajnej tradycji architektonicznej, nadzwyczajnej tradycji w ogóle historycznej i sensacyjnej tradycji czasu współczesnego, czyli Galerii EL. I teatru, który prowadził tu Stanisław Tym. To są elementy Elbląga, które sobie cenię.
A wiedział Pan o elbląskich tradycjach jazzowych?
Nie miałem pojęcia. To jest sprawa poza granicami sensacji (śmiech). Obejrzałem wystawę fotografii i dokumentacja sięga 1962 r.! Niezwykłe, piękne panie z 1963r. i 1964r. i takie nazwiska, które są niepodważalną historią jazzu, czyli przede wszystkim Roman Waschko i Marek Karewicz. Miałem przyjemność poznać pana Waschkę, a z Karewiczem znamy się od lat. Jest i wątek osobisty. Tu prezentowane są zdjęcia z połowy lat 60., a kilka lat później, kiedy zajmowałem się muzyką rozrywkową i z Markiem Grechutą mieliśmy zespół Anawa, właśnie Roman Waschko, który przede wszystkim zajmował się jazzem, dał nam prywatną nagrodę, jako najbardziej nowoczesnemu zespołowi. To trąciło o schizmę, bo w moim pojęciu byliśmy wtedy najbardziej tradycyjnym zespołem, w sensie instrumentalnym. On nas pochwalił, jako zespół awangardowy, co nam bardzo pochlebiło. Są tu też akcenty krakowskie - Jazz Band Ball Orchestra, z którymi też mam przyjemność znać się od lat.
Historia El Klubu Jazzu Tradycyjnego robi wrażenie?
Już sam fakt, że w pierwszej połowie lat 60. była tu taka mocna tradycja jazzowa, to nie tylko ukłon dla świetnego towarzystwa, ale i elementy zazdrości. W tym czasie dopiero przygotowywał się Jazz Jamboree w Warszawie. W Elblągu są jedne z najstarszych tradycji kultywowania i zainteresowania muzyką jazzową.
A jak podoba się Panu Galeria EL, w której dawne wieki mieszają się ze współczesnością?
To mnie, jako architekta, szalenie interesuje. Przyglądam się szczególnie temu, jak w zdewastowane wnętrze, podniesione z ruin przez pana Gerarda Kwiatkowskiego wchodzi nowoczesna, wspaniała technologia. To są bardzo tradycyjne konstrukcje (empora). Konstrukcje z jednej stronie szalenie radykalne, a z drugiej strony jest to fantazja architektoniczna. Wchodzimy po 500 latach z nowoczesną technologią, z ukłonem do architekta, który zaprojektował to wnętrze jako oryginalne. Myślę, że autor byłby zachwycony, tym bardziej, że wnętrze galerii służy wspanialej ekspozycji współczesnego malarstwa, ze sztuczkami technologicznymi, kolorem. To jest fantastyczne. Wypada Państwu pogratulować.