UWAGA!

Mały Pasłęk, wielka historia – gdy „żelazny kanclerz” spacerował po pasłęckiej ziemi…

 Elbląg, Mały Pasłęk, wielka historia - gdy „żelazny kanclerz” spacerował po pasłęckiej ziemi…
fot. domena publiczna

„Kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie sukinsynem”. „Im ludzie wiedzą mniej o powstawaniu kiełbas i praw, tym lepiej w nocy śpią”. Tak mówił Otto von Bismarck – polityk, który „żelazem i krwią” doprowadził do zjednoczenia Niemiec i powstania II Rzeszy. Kto wie, być może niektóre ze swoich słynnych bon motów „żelazny kanclerz” wymyślił, odpoczywając w Wysokiej - wsi leżącej 13 kilometrów na południowy zachód od Pasłęka.

Dzieje pisane polską, szwedzką i pruską ręką

W źródłach Wysoka gości już od średniowiecza, ale historia wsi bynajmniej nie jest zapisana tylko złotymi zgłoskami. Burze dziejowe bowiem wielokrotnie, pod postacią obcych wojsk, nawiedzały tę miejscowość, zwłaszcza w XVII wieku. Polacy i Szwedzi rywalizowali wówczas o panowanie nad Bałtykiem, a obszar Prus stał się teatrem działań wojennych. Niekiedy wyjątkowo uciążliwych dla mieszkańców – np. w 1629 roku Wysoką trzykrotnie splądrowali polscy żołnierze z oddziałów zgromadzonych pod Pasłękiem. Na szczęście, z czasem huk dział i świst kul ustąpił miejsca sprzętowi budowlanemu – na początku XIX wieku, właściciel wsi, Emilius von Doenhoff, zbudował tutaj jeden z najładniejszych pałaców w Prusach Wschodnich.

Równie imponujące, co rezydencja, było jej otoczenie – „całość uzupełniało piękne i funkcjonalne założenie parkowo-ogrodowe, z licznymi stawami, kaplicą cmentarną i zabudowaniami folwarcznymi” (Lech Słodownik). Niestety, kapliczka padła ofiarą kulturalnej ignorancji komunistów – w latach 70. rozebrano ją na polecenie kierownictwa miejscowego PGR-u…Tymczasem wspomniany von Doenhoff zasłynął z jeszcze jednego powodu, sprowadzając do Wysokiej sektę gichtelianów. O oryginalności tego ruchu niech świadczy fakt, że jego członkami mogli być tylko kawalerzy lub wdowcy, a małżeństwo było przez gichtelianów potępiane jako stan uniemożliwiający mężczyźnie osiągnięcie świętości.

 

Polityk też człowiek, odpocząć musi

Choć zaprzysięgły monarchista i przeciwnik socjalizmu, rozpoczął w Niemczech budowę państwa opiekuńczego. Choć w liście do siostry pisał, że „położenie Polaków wzbudza moją litość”, przeszedł do historii jako bezwzględny germanizator zaboru pruskiego. Otto von Bismarck był politykiem niezwykle elastycznym i, niczym kameleon, potrafił przybierać takie szaty, jakich wymagała aktualna sytuacja polityczna. Historycy są dziś zgodni, że był jednym z najwybitniejszych niemieckich mężów stanu XIX wieku, choć z polskiego punktu widzenia była to wybitność jednoznacznie negatywna. Cóż wspólnego z „żelaznym kanclerzem” ma Wysoka? Wbrew pozorom wiele – nie bez powodu jeden z okolicznych pagórków nazwano „pagórkiem Bismarcka” (niem. Bismarckhügel).

Rozwiązaniem tej zagadki jest postać Aleksandra Ewalda von Belowa-Hohendorfa, właściciela Wysokiej w latach 1843-1882, a także przyjaciela Bismarcka. Na jego zaproszenie niemiecki polityk wielokrotnie odwiedzał podpasłęcką miejscowość, najpierw jako poseł w Petersburgu, później jako premier Prus i kanclerz Rzeszy. Jak odnotowali kronikarze, „lubił on przesiadywać na pagórku położonym niedaleko cmentarzyka familijnego i znajdującej się tu romantycznej kapliczki”. Jeden z takich pobytów przedłużył się znacząco wbrew samemu Bismarckowi – jesienią 1859 roku polityk zachorował w Wysokiej na zapalenie płuc i pozostał tu aż do marca 1860. W ówczesnej dobie choroba ta zbierała spore śmiertelne żniwo i przez jakiś czas wydawało się, że przyszły kanclerz powiększy grono jej ofiar. Bismarck spisał nawet testament, ale na swoje szczęście znalazł się w dobrych, lekarskich rękach.

 

Od Bismarcka do Kocha

Czyich? Opiekę nad ojcem II Rzeszy roztoczył znany medyk z Pasłęka i pierwszy honorowy obywatel miasta – Karl Benjamin Beck. Pomocne okazało się także „wstrętne opium”, którym Bismarck leczył, towarzyszącą zapaleniu, bezsenność. Po kilkumiesięcznej rekonwalescencji, Niemiec wrócił do polityki i już w 1862 roku został premierem Prus… O związkach „żelaznego kanclerza” z Wysoką do 1945 roku przypominały jego listy i inne pamiątki, pieczołowicie przechowywane w tamtejszym pałacu. Niestety, dziś po budynku nie ma śladu – zadbały o to oddziały Wehrmachtu, które 22 stycznia 1945 roku wysadziły rezydencję w powietrze. Dzień później do Pasłęka, od strony Rogajn i Zielonki Pasłęckiej, wkroczyły pierwsze jednostki Armii Czerwonej.

Dlaczego niemieccy dowódcy zdecydowali się na tak drastyczny krok, jak wyburzenie pałacu? W trakcie II wojny światowej wieś należała do Fundacji Ericha Kocha – dygnitarza III Rzeczy, które nade wszystko ukochał gromadzenie skarbów, zwłaszcza cudzych. Jak pisze Lech Słodownik, „w pałacu gromadzono łupy z krajów okupowanych przez Niemcy”. Wysadzając budynek, hitlerowcy chcieli zatrzeć dowody rabunku i uczynili to niezwykle skutecznie. Nowi gospodarze Prus, komuniści, zastali bowiem tylko ruiny, niemniej częściowo je wykorzystali – jedne ze schodów pałacowych posłużyły jako wyposażenie pegeerowskiego ośrodka kultury. Do dziś zachowały się natomiast tylko pałacowe piwnice ze sklepieniami…

 

Przy pisaniu tekstu korzystałem z publikacji: „Rychliki: 700-lecie (1310-2010): z dziejów wsi i okolic” Lecha Słodownika, „Otto von Bismarck” Lecha Trzeciakowskiego oraz „Pasłęk: z dziejów miasta i okolic 1297-1997” pod red. nauk. Józefa Włodarskiego.

Tomasz Czapla

Najnowsze artykuły w dziale Dawno temu

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama