UWAGA!

Ci kulturalni elblążanie

 Elbląg, Ci kulturalni elblążanie
fot. Anna Dembińska

Elblążanie byli (są) bardzo kulturalni. Był okres, że w mieście dominowały towarzystwa śpiewacze i chóry. Śpiewali nawet stolarze i piekarze oraz przedstawiciele innych grup zawodowych. Zainteresowania mieszkańców Elbląga zmieniały się wraz nastawaniem nowych mód, prądów w kulturze, powstawaniem nowych wynalazków, np. fala entuzjazmu dla uniwersalnego języka Zamenhofa zaowocowała powstaniem w mieście towarzystwa, zrzeszającego esperantystów. "Elbląskie towarzystwa kulturalne i naukowe w latach 1772-1945" to publikacja, która pozwala dowiedzieć się więcej. Rozmawiamy z jej autorką, dr Joanną Szkolnicką z elbląskiego muzeum.

- Dlaczego zdecydowała się Pani napisać taką książkę?
       Joanna Szkolnicka: - Na tak postawione pytanie należy zwykle odpowiedzieć poważnie, że „wystąpiła taka potrzeba badawcza” Jest to zgodne z prawdą, gdyż temat ten nie został do tej pory podjęty przez badaczy, zajmujących się historią miasta, co nie znaczy, że nie został dostrzeżony – o dużym znaczeniu i roli, jaką miały do odegrania towarzystwa o różnych profilach wspominali między innymi Marek Andrzejewski i Jerzy Domino. Powstało też kilka mniejszych bądź większych prac, dotyczących na ogół jednego wybranego towarzystwa – jest tak np. w przypadku Elbląskiego Towarzystwa Starożytności, o którym pisał Rafał Panfil. Nie powstało jednak wcześniej całościowe opracowanie, które swoim zakresem tematycznym objęłoby przynajmniej jakąś grupę lokalnych towarzystw. Druga przyczyna jest natomiast taka, że jest to po prostu bardzo interesujący temat, „ludzki”, bo dotyczący codziennego życia, spędzania wolnego czasu, potrzeby poszerzania swoich horyzontów i rozwijania posiadanych przez siebie talentów, uprawiania hobby, a wreszcie kontaktu z drugim człowiekiem, bo – pomijając zasadniczy profil swojej działalności – wszystkie elbląskie towarzystwa odgrywały niewątpliwie ważną rolę więziotwórczą, pozwalały sowim członkom nawiązać nowe znajomości, wyjść poza krąg domowników, najbliższego sąsiedztwa czy – głównie w przypadku mężczyzn – środowiska pracy.
      
       - Czy była to łatwa praca? Z jakich źródeł Pani korzystała?
       - Dużym problemem przy pisaniu pracy okazał się fakt znacznego rozproszenia źródeł, co znacząco utrudniało kwerendę. Większość materiałów znajdowała się co prawda w „zasięgu ręki” – głównie w Bibliotece Elbląskiej, ale także w Archiwum Państwowym w Gdańsku czy – w mniejszym stopniu w Archiwum Państwowym w Elblągu z siedzibą w Malborku i Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu. Pojedyncze źródła znalazły się jednak np. także w Archiwum Federalnym w Koblencji czy też w bibliotece działającej przy Staatliches Institut für Musikforschung w Berlinie. Drugą trudnością jest fakt, że zachowało się stosunkowo niewiele dokumentów wygenerowanych bezpośrednio przez poszczególne towarzystwa – są to pojedyncze statuty, druki okolicznościowe i jubileuszowe, kroniki i sprawozdania. W takich przypadkach kluczowym źródłem informacji o towarzystwach staje się lokalna elbląska prasa z tamtych czasów – w niej zamieszczano ogłoszenia o zebraniach i imprezach towarzystw i relacje z nich, informacje o powołaniu do życia nowego towarzystwa, zmianach statutów etc. Przydatna okazała się w niektórych przypadkach ogólnoniemiecka prasa branżowa z tamtego okresu, zdarzało się nieraz, że np. jedno z elbląskich towarzystw śpiewaczych dało szczególnie interesujący koncert, z którego relację zamieszczano w takim branżowym periodyku, np. „Musikalisches Wochenblatt”. Albo np. towarzystwo szukało dyrygenta, bo dotychczasowy – zyskawszy już pewien rozgłos, działając z sukcesami w Elblągu – pierzchał do większego miasta w centralnych Niemczech – i zarząd zamieszczał ogłoszenie o wakacie w ogólnoniemieckiej prasie, licząc – na ogół niebezpodstawnie - na odzew także w pozalokalnym środowisku muzycznym. Jeżeli chodzi o źródła wiadomości na temat elbląskich towarzystw, zdarzały się także odkrycia zupełnie zaskakujące – okazało się np., że o elbląskim towarzystwie Elfingerrunde, założonym przez wywodzącego się z naszego miasta pisarza i badacza egzotycznych kultur Hellmuta Draws-Tychsen pisze, a właściwie zdawkowo wzmiankuje dość popularna i znana w Niemczech pisarka Marieluise Fleißer, którą łączyły z elblążaninem więzy osobiste, mające znamiona, jakbyśmy to dziś powiedzieli „toksycznego związku”. W związku z tym i opinia wystawiona towarzystwu, zapewne niebezzasadnie, jest dość dwuznaczna, ale to to już dłuższa historia.
      
       - Dla kogo jest ta publikacja, kto może być nią zainteresowany?

       - Myślę, a raczej mam nadzieję, że książka jest w stanie zaciekawić osoby, interesujące się historią Elbląga w omawianym okresie, tzn. w latach 1772-1945, a zwłaszcza interesujące się historią życia codziennego, niekoniecznie „dużą” historią i polityką, choć i one wywierały piętno i wpływały na funkcjonowanie elbląskich towarzystw, w różny sposób i w różnych aspektach, o czym również jest mowa w publikacji. Książkę będzie można nabyć w Muzeum Archeologiczno-Historycznym, w którym pracuję i gdzie nabrała ona ostatecznego kształtu, również w trakcie promocji.
      
       - Przeglądając książkę zauważyłam, że w pewnym okresie w Elblągu dominowały towarzystwa śpiewacze i chóry. Śpiewali nawet stolarze i piekarze oraz przedstawiciele innych grup zawodowych. Skąd takie zamiłowanie do śpiewu?
       - Rzeczywiście, towarzystwa śpiewacze dominują w zasadzie we wszystkich okresach będących przedmiotem zainteresowania książki, można odnieść wrażenie, że dawni elblążanie tylko by śpiewali Towarzystwa śpiewacze są zresztą jednymi z najwcześniej powstających w Elblągu, początki tutejszego ruchu śpiewaczego przypadają już na pierwsze lata XIX w. Popularność ruchu śpiewaczego, zwłaszcza męskiego, jest charakterystyczna dla całych Niemiec, zwłaszcza w okresie romantyzmu, choć Elbląg istotnie był tu szalenie aktywny, przynajmniej na tle innych ośrodków Prus Wschodnich i Zachodnich. Był to czas nowych, romantycznych prądów w muzyce niemieckiej i przeobrażeń w zakresie gustu i smaku muzycznego, zaistniałych w powiązaniu i na fali wielkich przemian i wstrząsów politycznych, społecznych i kulturalnych epoki biedermeier i tak zwanej ery przedmarcowej. Powstało wiele wybitnych kompozycji, przeznaczonych zwłaszcza dla męskich chórów, na przykład chór myśliwych z Fidelia Beethovena czy chór marynarzy z Latającego Holendra Wagnera. Pierwowzorem dla powstających wówczas towarzystw śpiewaczych był założony w 1809 r. w Berlinie Zeltersche Liedertafel, od nazwiska założyciela - Carla Friedricha Zeltera, który był bliskim przyjacielem J. W. Goethego. Pierwsze elbląskie Liedertafel powstało bardzo szybko, bo już w 1816 r. W 1847 r. odbyło się natomiast w Elblągu Pierwsze Pruskie Święto Śpiewacze, które urosło do rangi symbolu i które dało elbląskim towarzystwom możliwość zaprezentowania się i porównania z innymi towarzystwami prowincji. Popularność ruchu śpiewaczego nie zamarła jednak w późniejszych okresach, w XX w. powstawały np. licznie towarzystwa śpiewacze zrzeszające określone grupy zawodowe. Zauważyć warto przy tym, że towarzystwa śpiewacze należały do najbardziej „wymagających” – należało zdać przed dyrygentem swego rodzaju egzamin, gwarantujący w założeniu zapewne, że kandydat na członka przynajmniej nie fałszuje, a następnie pilnie uczęszczać na próby (średnio dwa razy w tygodniu) oraz oczywiście występować na koncertach, bo ostatecznie po to przecież ćwiczono. I jakoś znajdowano na to czas, siły i chęci. Na szczęście dla mniej ambitnych lub pozbawionych talentu, słuchu czy głosu istniała funkcja członka pasywnego czy też „wspierającego”
      
       - Jakimi dziedzinami kultury interesowali się dawni elblążanie?

       - Można bez wielkiej przesady stwierdzić, że elblążanie zainteresowani byli wszelkimi dziedzinami kultury i sztuki – od wspominanego śpiewu, poprzez muzykę (w różnych okresach działały w mieście towarzystwa, skupiające m. in. amatorskich cytrzystów, mandolinistów, gitarzystów czy akordeonistów), poprzez literaturę – ci zrzeszali się w towarzystwach czytelniczych i literackich, mających różne formy, od prostych kółek czytelniczych, zapewniających dostęp do nowości wydawniczych, które krążyły pomiędzy członkami, po towarzystwa, których celem było dyskutowanie o literaturze. Zainteresowani sztukami plastycznymi mogli wstąpić do Towarzystwa Sztuk Pięknych (Kunstverein), którego ambicją było organizowanie w mieście przynajmniej co dwa lata dużej wystawy malarstwa. Nie bez znaczenia był tu fakt, że w prowincjonalnym w gruncie rzeczy mieście, jakim był Elbląg nie istniało wiele wyspecjalizowanych instytucji zapewniających mieszkańcom dostęp do kultury i edukacji, gdyby więc nie działalność towarzystw wielu elblążan pewnie nigdy w życiu nie poszłoby na wystawę sztuki ani nie wysłuchałoby koncertu - oprócz towarzystw śpiewaczych i muzycznych w mieście istniały także te zajmujące się organizacją życia artystycznego, by wspomnieć tu o założonym w 1895 r. przez Elisabeth Ziese Vereinigung für Abonnements-Künstlerkonzerte, które „ściągało” do Elbląga wielkoformatowych śpiewaków i muzyków, prawdziwe ówczesne gwiazdy.
      
       - Jak bardzo elblążanie byli aktywni w swojej hobbystycznej działalności?

       - Trudno stwierdzić, jak procentowo kształtowała się partycypacja mieszkańców w życiu stowarzyszeniowym, tzn. jaki odsetek elblążan był członkami towarzystw, ponieważ brak tu konkretnych danych. Można jednak założyć, że aktywność ta była duża, choć różna w stosunku do poszczególnych towarzystw – niektóre zrzeszały przeszło sto osób, inne z kolei borykały się z małą liczbą członków i niską frekwencją na zebraniach, co w konsekwencji prowadziło nieraz do upadku towarzystwa. Wiemy natomiast, że istnieli elblążanie, którym nie wystarczała jedna forma aktywności, ale zrzeszeni byli oni nawet w kilku różnych towarzystwach, inną sprawą jest co prawda, na ile aktywnie brali rzeczywiście udział w życiu swoich towarzystw. Pewnym jest jednak, że niektórzy z nich podchodzili do swego uczestnictwa z pełnym zaangażowaniem, nie opuszczając np. w ciągu roku żadnej próby (wiemy o tym, gdyż towarzystwa prowadziły odpowiednie statystyki, chcąc także uhonorować najbardziej aktywnych członków). Najbardziej wierni członkowie należeli do „swojego” towarzystwa dziesiątki lat, również otrzymując w związku z tym honorowe dyplomy, pamiątkowe upominki. Wspomnieć tu można F. G. Schichau’a, który był członkiem towarzystwa Liedertafel do samej śmierci, a w 1894 r. – dwa lata przed śmiercią – fetowany był jako najstarszy członek towarzystwa.
      
       - Czy bardziej zaangażowani byli panowie czy panie?

       - Pytanie odnośnie „męskiego” i „kobiecego” zaangażowania w życie stowarzyszeniowe jest bardzo ciekawą kwestią, powiązaną z tłem historycznym danej epoki. Zasadniczo członkostwo w towarzystwach było początkowo, jak każda aktywność „pozadomowa”, domeną mężczyzn. W tym kontekście dodać warto np., że aż do 1908 r. kobietom w Niemczech nie zezwalano na przynależność do towarzystw o charakterze politycznym. Siedemnastowiecznej angielskiej arystokratce Margaret Cavendish, zajmującej się m. in. fizyką eksperymentalną, zezwolono w 1667 r. na uczestnictwo w jednym posiedzeniu Royal Society, jednak protesty i oburzenie ze strony członków towarzystwa były tak duże, iż wydarzenie to pozostało precedensem. Marii Curie-Skłodowskiej przyjęcia do francuskiej Akademii Nauk odmówiono jeszcze w 1911 r. - roku, w którym otrzymała swojego drugiego Nobla! Stopniowo jednak kobiety „wdarły się” również w tę sferę życia społecznego. Jak miało się to do elbląskich realiów? Wspomniałam, że śpiew chóralny był właściwie przez cały XIX w. „męską sprawą” – również w Elblągu towarzystwa mieszane były zdecydowanie mniej popularne, nie wspominając o kobiecych towarzystwach śpiewaczych, należących do zupełnej rzadkości – jednym z takich ciekawych wyjątków było towarzystwo śpiewacze zakładu Loeser&Wolff, skupiające w zasadzie wyłącznie robotnice tejże firmy. Inną ciekawostką było powstałe przed I wojną światową towarzystwo Musikgruppe Elbing, zrzeszające wyłącznie panie, choć nieraz korzystały one z męskiego wsparcia podczas organizowanych przez siebie koncertów, przedstawień itp. Do uczestnictwa w regularnych posiedzeniach Towarzystwa Przemysłowego kobiety zostały dopuszczone dopiero na początku XX w., zaczęły także pojawiać się – choć bardzo rzadko – w roli prelegentów. Już wcześniej towarzystwo to organizowało także „kobiece wieczorki”, których program dostosowany był w mniemaniu organizatorów do oczekiwań i zainteresowań kobiecego audytorium – zamiast wykładu z dziedziny techniki był wykład z dziedziny sztuki lub np. wynalazków, mających zastosowanie w gospodarstwie domowym albo pielęgnacji zdrowia i urody, któremu towarzyszył nieraz koncert. Wśród animatorek elbląskiego ruchu stowarzyszeniowego wymienić trzeba żonę Schichau’a – Juliane, zresztą zawodową śpiewaczkę, ich córkę, wspominaną Elisabeth Ziese czy nieco mniej znane elblążanki – Ellę Carstenn i Marie Krüger.

  Elbląg, Autorka publikacji Joanna Szkolnicka
Autorka publikacji Joanna Szkolnicka (fot. nadesłana)


      
       - Jak te zainteresowania zmieniały się w miarę upływu czasu: czy np.więcej śpiewano do roku 1900, a bliżej 1945 np. interesowano się bardziej książkami?
       - Zainteresowania elblążan i profile elbląskich towarzystw zmieniały się siłą rzeczy wraz nastawaniem nowych mód, prądów w kulturze, powstawaniem nowych wynalazków i tak np. fala entuzjazmu dla uniwersalnego języka Zamenhofa zaowocowała powstaniem w mieście towarzystwa, zrzeszającego esperantystów. Nowe typy towarzystw są też dowodem zachodzących stopniowo w społeczeństwie przemian w świadomości i mentalności, odnosi się to np. do towarzystw ochrony zwierząt i ptaków - Towarzystwo Ochrony Zwierząt istniało w Elblągu co najmniej od przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIX w. W ruchu stowarzyszeniowym odbijały się bardzo szybko nowe tendencje, dotyczy to zwłaszcza towarzystw sportowych czy też zajmujących się szeroko pojętą rekreacją, których jednak nie badałam. Były jednakże takie dziedziny, dla których entuzjazm nie przemijał, należał do nich niewątpliwie zbiorowy śpiew – tu przemiany dawały się zaobserwować w zmieniających się na przestrzeni lat repertuarach, choć klasyka w postaci dzieł Mozarta, Beethovena czy też szczególnie w Elblągu admirowanego Händla (jego wielbicie powołali zresztą do życia w 1871 r. Towarzystwo Händlowskie) pozostawała „wiecznie żywa”.
      
       - O książce będzie można dowiedzieć się więcej już 9 października.

       -  Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam na promocję książki, która odbędzie się w najbliższy wtorek (9 października) o godz. 18 w Muzeum Archeologiczno-Historycznym. Spotkanie odbędzie się w ramach cyklicznych imprez Kawiarenki Clio, prowadzonych przez Wiesławę Rynkiewicz-Domino, tym razem już w nowej sali edukacyjnej wyremontowanego gmachu Gimnazjum. Wstęp oczywiście wolny.
      

rozmawiała Agata Janik

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama