"Z Witkowskim jak z pogodą – bywa w kratkę. Książki dobre przeplata słabszymi" – napisała Justyna Sobolewska, dziennikarka tygodnika Polityka. O jednych i drugich mówiono podczas niedzielnego (23 września) spotkania z pisarzem, które odbyło się w ramach VI Festiwalu Literatury Wielorzecze.
Ci, którzy przyszli na spotkanie z Michałem Witkowskim, mogli na przykład usłyszeć fragment "Dziennika kubańskiego". To jego najnowsza powieść, która publikowana jest na Facebooku, w odcinkach. Z kolei "Fioletowe światło" to powieść, której nie wydano, dystrybuował ją tylko autor.
- Wydawnictwu się nie podobała, mi też nie do końca – wyjaśnił Michał Witkowski.
Żeby ją napisać pisarz bywał na różnych eventach, a nawet został Miss Gizzi – blogerką modową.
- Tej mody jest w tej powieści najmniej – powiedział i dodał, że najwięcej jest tam show biznesu, ale takiego rodem z reality show.
Kolejną próbą rozliczenia się ze światem celebrytów miał być "Flirt towarzyski". Ostatecznie nic z tego nie wyszło, zamiast tego w ubiegłym roku ukazało się "Wymazane". W 2018 r. powieść ta została nominowana do nagrody Nike.
Witkowski ma na swoim koncie również kryminały. Dlaczego sięgnął po tę konwencję?
- Żeby udowodnić, że potrafię. Bo akurat czytałem bardzo dużo kryminałów i miałem jakieś takie "otępienie" do literatury wysokiej. A przede wszystkim dlatego, żeby nauczyć się budowania akcji. Miałem z tym problem, co widać w "Lubiewie" aż do czasów "Drwala" – mówił Witkowski i dodał, że właśnie tę umiejętność można najlepiej wyćwiczyć podczas pisania kryminału.
Jedną z jego powieści, którą zaadaptowano tak, by mogła być wystawiona w teatrze, była "Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna – Szczakowej".
- Punktem wyjścia była taka prawdziwa anegdota, że w Jaworznie – Szczakowej był cinkciarz, który gdy się upił, to brał ze swojego kantoru perły i chodził w nich po całym mieście. To mi wystarcza do napisania powieści – powiedział Witkowski.
- Wydawnictwu się nie podobała, mi też nie do końca – wyjaśnił Michał Witkowski.
Żeby ją napisać pisarz bywał na różnych eventach, a nawet został Miss Gizzi – blogerką modową.
- Tej mody jest w tej powieści najmniej – powiedział i dodał, że najwięcej jest tam show biznesu, ale takiego rodem z reality show.
Kolejną próbą rozliczenia się ze światem celebrytów miał być "Flirt towarzyski". Ostatecznie nic z tego nie wyszło, zamiast tego w ubiegłym roku ukazało się "Wymazane". W 2018 r. powieść ta została nominowana do nagrody Nike.
Witkowski ma na swoim koncie również kryminały. Dlaczego sięgnął po tę konwencję?
- Żeby udowodnić, że potrafię. Bo akurat czytałem bardzo dużo kryminałów i miałem jakieś takie "otępienie" do literatury wysokiej. A przede wszystkim dlatego, żeby nauczyć się budowania akcji. Miałem z tym problem, co widać w "Lubiewie" aż do czasów "Drwala" – mówił Witkowski i dodał, że właśnie tę umiejętność można najlepiej wyćwiczyć podczas pisania kryminału.
Jedną z jego powieści, którą zaadaptowano tak, by mogła być wystawiona w teatrze, była "Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna – Szczakowej".
- Punktem wyjścia była taka prawdziwa anegdota, że w Jaworznie – Szczakowej był cinkciarz, który gdy się upił, to brał ze swojego kantoru perły i chodził w nich po całym mieście. To mi wystarcza do napisania powieści – powiedział Witkowski.
mw