UWAGA!

Ma ich na oku i uchu

 Elbląg, Marta Drózda- Kulkowska, dyrygentka
Marta Drózda- Kulkowska, dyrygentka (fot. Anna Dembińska)

Jest dyrygentką pięciu chórów, jednym z nich jest ukochana Cantata. Dla niej to nie tylko praca, lecz przede wszystkim cudowni ludzie, których traktuje jak członków rodziny. Poznajcie Martę Drózdę- Kulkowską, która trzyma w ryzach rozśpiewanych, elbląskich chórzystów.

Anna Kaniewska:- Prowadzi Pani przesłuchania do chóru. Jakie kategorie trzeba spełnić, aby zostać chórzystą Cantaty?
       Marta Drózda- Kulkowska: - Najważniejsze jest to, aby mieć słuch. Jeśli ktoś ma słuch, całą resztę można wypracować.
      
       - Pani ma nie tylko słuch muzyczny, lecz także talent do uczenia innych. Dlaczego akurat muzyka? Jak to się stało, że została Pani dyrygentką?

       - Rodzice opowiadali mi, że jak byłam mała, to obejrzałam program muzyczny w telewizji i zapragnęłam uczyć się w szkole muzycznej. Mama chyba nie spodziewała się, że się dostanę. Szkołę ukończyłam w klasie wiolonczeli – dla mnie jest to jeden z najpiękniej brzmiących instrumentów. Na studiach wybrałam kierunek teoretyczny, czyli muzykologię. Studiowałam na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Miałam do wyboru kilka specjalizacji, m.in. z dyrygentury chóralnej. Nie byłam pewna, czy poradzę sobie na tej specjalizacji, ale bardzo chciałam się zmierzyć z tym wyzwaniem. Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. Odnalazłam nie tylko swoje powołanie i zawód, lecz także pasję. Po ukończonych studiach chciałam jeszcze rozwinąć swoje umiejętności dyrygenckie i rozpoczęłam naukę na Podyplomowych Studiach Chórmistrzowskich na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. W między czasie założyłam Elbląski Chór Młodzieżowy Bel Canto, z którym mogłam zrealizować wszystko to, czego nauczyłam się na studiach. Później zostałam zaproszona do współpracy z Cantatą.
      
       - Jak wspomina Pani początki swojej dyrygentury w Cantacie?
       - Początki były dość ciężkie, ale wolę się skupiać na tym, co wraz z zespołem zbudowaliśmy przez te kilka lat i jaką przemianę przeszliśmy. Nie byłoby to możliwe, gdyby Cantata w swoich szeregach nie skupiała ludzi pełnych pasji, serca do muzyki i zamiłowania do śpiewu. Na próbach spotykamy się 2 razy w tygodniu, jednak gdy jesteśmy przed ważnym koncertem czy konkursem, intensywność prób zwiększa się. Niektórzy bardzo mi w takich momentach imponują, poświęcając swój czas. Zdarza się, że biorą wolne w pracy, przekładają sobie zjazdy na uczelniach, często dostosowują urlopy do zaplanowanych projektów itp. Wierzę jednak, że moment na scenie, śpiew, wspólne muzykowanie, współtworzenie czegoś wyjątkowego są to chwile, które wynagradzają wiele. Wszystko to, co osiągnęliśmy, to wynik naszej ciężkiej i wytężonej pracy. Wiem, że jeszcze sporo przed nami.
      
       - Pracuje Pani w szkole muzycznej. Tam m.in. prowadzi Pani trzy chóry. Jaka jest różnica między dyrygowaniem chórem szkolnym a Cantatą?

       - W tej chwili w szkole prowadzę trzy chóry. Jeden składa się z uczniów klas 4, drugi z uczniów klas 5 i 6 oraz trzeci, w skład którego wchodzą uczniowie gimnazjum i liceum.Prowadzę również chór parafialny przy parafii Św. Alberta w Elblągu. Myślę, że nie powinno porównywać się ze sobą tych wszystkich zespołów. Każdy z nich ma inny charakter i specyfikę. Dla uczniów jest to jeden z przedmiotów szkolnych, a tym samym obowiązek. Jednak nie ukrywam, że na koncertach zawsze starają się wypaść jak najlepiej, mobilizując się jak najmocniej. Dla chóru parafialnego priorytetem jest oprawa ceremonii mszalnych, w co wkłada mnóstwo serca i zaangażowania . Natomiast z Cantatą od samego początku zakładałam, że będzie to zespół biorący udział w konkursach i festiwalach na szczeblu ogólnopolski oraz międzynarodowym. Chór, który dumnie i godnie będzie reprezentował Elbląg, ale również pięknie będzie się dopasowywał w potrzeby miasta, tworząc ciekawe projekty.
      
       - Jakie ma Pani najpiękniejsze wspomnienia związane z Cantatą?
       - Takich chwil jest wiele i praktycznie każdy koncert oraz kolejny rok pracy z chórzystami przynosi następne piękne wspomnienia i wzruszenia. Dla mnie Cantata to nie tylko praca, lecz także ludzie tworzący ją. To nie tylko moi „podwładni”. Jest to zespół, który składa się z cudownych ludzi, którzy są dla mnie jak druga rodzina. Wiem, że to może dziwnie zabrzmi, ale każdy kto wstępuje w nasze szeregi, myśli tak samo. Nie ukrywam, że wiele pomysłów byłam wstanie zrealizować, dzięki zarządowi. Zwłaszcza, dzięki prezesowi stowarzyszenia, pod które podlega chór, czyli Urszuli Zajko-Olejniczak. Jest to wspaniała i utalentowana osoba oraz moim zdaniem najlepszy prezes stowarzyszenia chóru. Myślę, że z Ulą wspaniale się uzupełniamy i dlatego tak dobrze nam się współpracuje. Wśród chórzystów jest wiele bliskich mi osób, przyjaciół, których bardzo szanuję i cenię. To wyjątkowy zespół, bo składa się z wyjątkowych ludzi. Ja natomiast jestem szczęśliwym człowiekiem, bo mogę z nimi pracować i dzięki nim tak pięknie i twórczo się spełniać. Za to im ogromnie dziękuję!
      
       - Jak ocenia Pani koncert z okazji 30. urodzin Cantaty?
       - Po koncercie napisałam wiadomość do swoich chórzystów, że lepszego 30 - lecia nie mogłam sobie wymarzyć. Koncert jak i cała gala była dla mnie wyjątkowa. Ponieważ były to urodziny Cantaty, więc zaplanowaliśmy, że repertuar w tym dniu ma mieć charakter rozrywkowy, a nie poważny czy sakralny. Jak przystało na urodziny – miało być radośnie. Utwory, które pojawiły się na koncercie były przemyślane i inspirowane listą przebojów Marka Niedźwieckiego. Przy okazji tego koncertu udało nam się nawiązać współpracę z wieloma fantastycznymi muzykami. Mam tu na myśli aranżerów – Pan Sebastian Perłowski oraz Andrzej Borzym junior, który przybył na nasz koncert i zechciał z nami dzielić ten dzień, występ i emocje z nim związane. Wyjątkowym gościem tego wieczoru była oczywiście Wanda Kwietniewska, piosenkarka znana w całej Polsce, która pochodzi z Elbląga. Pomysł zaproszenia jej do tego projektu pojawił się w momencie, gdy na liście utworów znalazła się piosenka "Hi-Fi Superstar" z repertuaru zespołu Wanda i Banda. Pani Kwietniewska zgodziła się również poprowadzić koncert i zrobiła to świetnie, opowiadając publiczności anegdoty związane z wykonawcami poszczególnych przebojów. To przesympatyczna, otwarta artystka. Współpraca z nią była dla nas wszystkich ogromnym zaszczytem. Nieskromnie powiem, że ona również była pod olbrzymim wrażeniem. Słuchając nas, nie szczędziła nam komplementów.
      
       - Jakie ma Pani marzenia związane z Cantatą?
       - Moim marzeniem już od kilku lat jest zorganizowanie międzynarodowego konkursu chóralnego. Sami braliśmy udział w wielu konkursach i wiem jak to fantastycznie wpływa nie tylko na chórzystów, lecz także na słuchaczy. Kiedyś byliśmy na konkursie w małej miejscowości w Niemczech. Tam całe miasto i jego mieszkańcy żyli tylko tym konkursem chóralnym i to było niesamowite. Inne marzenia, a właściwie cele, pojawiają się same. Jesteśmy zespołem nieszablonowym, bardzo poszukującym i twórczym, lubimy wyzwania. Fantastycznie również byłoby, gdyby chór stał się prawdziwą instytucją kultury w Elblągu. Od wielu lat działamy pod zaszczytnym patronatem Elbląskiej Uczelni Humanistyczno-Ekonomicznej, której władze ogromnie nas wspierają i dopingują w wielu naszych działaniach i projektach, za co jesteśmy bardzo wdzięczni.
      
       - Jakie ma Pani relacje ze swoimi chórzystami? Zachowuje Pani dystans czy traktuje ich Pani „po koleżeńsku”?
       - Wspieramy się, pomagamy sobie. Wiem, że mogę na nich polegać a oni na mnie. Myślę, że nie dystansuję się i traktuję ich jak drugą rodzinę.
      
       - Jak godzi Pani tak dużo obowiązków z życiem prywatnym, rodziną?

       - Nie ukrywam, że jest to bardzo trudne. Mam dwie malutkie córeczki –Alicję, która ma prawie 7 lat oraz Julię, która niedawno skończyła 4 latka. Bardzo mocno wspierają mnie moi cudowni rodzice, pomagając w opiece nad dziećmi, kiedy z mężem jesteśmy w pracy. Mąż natomiast przejmuje obowiązki wieczorami, kiedy jestem na próbach chóru. Niestety czasem ubolewam, że dziewczynki rzadko mnie widują, ale w okresie wakacyjnym staram się im to wynagrodzić, będąc do ich dyspozycji 24 godziny na dobę.
      
       - Zaraziła Pani swoje dzieci miłością do muzyki?

       - Tak. Starsza córka Alicja w tym roku rozpoczęła naukę w szkole muzycznej i jest w klasie fortepianu. Julia, która ma 4 lata, śpiewa czysto i ma słuch muzyczny, więc na pewno będzie kształcić się w szkole muzycznej. Na ostatnim bożonarodzeniowym koncercie chóru, moje dwie księżniczki zaśpiewały początek jednej z kolęd. Było to dla nich ogromne przeżycie i wyzwanie, ale dzielnie i pięknie mu podołały.
      
       - Jakie ma Pani inne zainteresowania oprócz muzyki?

       - Bardzo lubię sport, jednak ilość pracy i obowiązków nie zawsze mi pozwala, aby być tak aktywną fizycznie, jakbym tego chciała.
      
       - Jak ocenia Pani zainteresowanie muzyką chóralną w Polsce?
       - Uważam, że w Polsce panuje teraz moda na muzykę chóralną. W kraju działa wiele genialnych zespołów śpiewaczych. W 2013 roku powstał np. Polski Narodowy Chór Młodzieżowy.Sądzę, że jest to fantastyczna inicjatywa! W Elblągu jest kilka chórów, które również koncertują w mieście a także godnie reprezentują nas w Polsce i na świecie. Uważam, że powinno być ich znacznie więcej. Może gdyby było więcej zespołów śpiewaczych, zmieniłby się stereotyp, że śpiewanie w chórze to coś wstydliwego.
      
       - To ostatni wywiad przybliżający Czytelnikom sylwetki osób, które tworzą Cantatę. Komentarze pod wywiadami były pozytywne i negatywne. Z jakimi reakcjami spotyka się Pani w realnym świecie? Ludzie spotykają Panią na ulicy i gratulują?

       - Tak! Np. dzisiaj spotkałam moją znajomą. Powiedziała, że nam kibicuje i jesteśmy fantastyczni. Dostaje sporo komplementów. Mamy swoje grono fanów, które zawsze jest obecne na koncertach. Spotykamy się z pozytywnymi reakcjami. Gdy zaczęłam współpracę z Cantatą, chciałam, aby zespół błyszczał nie tylko w Elblągu, lecz także na arenie polskiej i międzynarodowej. Pamiętam, że gdy przejęłam chór, na nasze koncerty przychodziła garstka osób. Od kilku lat na naszych koncertach gromadzi się kilkaset osób. To jest dla nas największa radość i największe podziękowanie za naszą pracę. Daję nam to olbrzymią satysfakcję, ale również motywację do dalszej pracy. Jeśli chodzi o niektóre komentarze w Internecie… cóż każdy może mieć swoje zdanie. Najłatwiej je mieć, gdy można pozostać osobą anonimową. Myślę jednak, że wzrastająca liczba krytyków i przeciwników, to poniekąd miara sukcesu. Oznacza to, że na pewno nie jesteśmy przeciętni i nijacy, bo o takich się nie mówi nic.
      
       - Jakby Pani zachęciła inne osoby, aby dołączyły do Cantaty?
       - Podczas wakacji nie mamy prób. Sezon rozpoczynamy we wrześniu. Zapraszam gorąco wszystkich zainteresowanych, aby dołączyli do Cantaty. Szczególnie zachęcam panów! Wiem, że oni są tą płcią, która jest bardziej wstydliwa. Moim zdaniem śpiewanie w chórze nie jest powodem do wstydu.
      
       - Czego mogę Pani życzyć na koniec tej rozmowy (oprócz nowych chórzystów)?

       - Mnóstwa koncertów oraz sukcesów na konkursach. Nowych pomysłów, którymi będziemy zaskakiwać naszych odbiorców oraz tego, abyśmy z każdym koncertem i rokiem podnosili swój poziom i jakość - byli bardziej profesjonalni.
      
rozmawiała Anna Kaniewska

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama