
Nie szata zdobi człowieka. Bez niej znakomicie można wyśpiewać teksty, które niosą treści. „Nieemisyjny” Arkadiusz Jakubik nie potrzebował sutanny, by rzucić w tłum prawdziwy przekaz słowami Krzysztofa Vargi. Ruszył też w „Pogo”, zapalił „Mentolowe papierosy”, wspomniał „Dziewczyny”, które chcą tylko wyjść za mąż. W Bibliotece Elbląskiej znalazł wiernych fanów, choć może przyszli i ci, których zaciekawił mimowolny bohater „afery opolskiej”? Zobacz fotorelację.
Ze smakiem natomiast Jakubika przyjęła elbląska publiczność. W sali U św. Ducha. Ufam, że Duch nie poczuł się dotknięty obecnością gościa, który rzucał w publiczność kontrowersyjny, ale jednak prawdziwy przekaz. Egzystencjalną rozpacz z poczuciem humoru. W „Mordorze”, w którym „praca czyni wolnym”, w przytulaniu „Hejtera”,w „Piśmie”, czyli pieśni z treścią na temat żądzy pieniądza w Kościele. Było też o ochroniarzu niczyim, który czeka na tego, który przemieni wódkę w wodę (nie, nie miało być odwrotnie).
Popłynęły również znane kawałki z poprzednich płyt - „Młodzi” i „Pogo”. Jakubik zapalił „Mentolowe papierosy” i opowiadał o wojnie: „Wojna podobno to najwyższa forma pedagogiki, a zabici to są uczniowie najpilniejsi”. To tekst również o wojnie, która toczy się w nas i w naszym najbliższym otoczeniu. Arkadiusz Jakubik przekonywał, że konflikty, które wykańczają, nie uznają żadnych granic.

Popłynęły też piosenki o miłości - w kontekście "najmniejszej sekty na świecie", a w "Zmartwychwstaniemy" były żale o brak czułości w realu - „Bądź moim Googlem” .
Interpretacja tekstów Marcina Świetlickiego i Krzysztofa Vargi plus muzyka rockowa, punkowa, choć przy „Zmartwychwstaniu” nieco łagodniejsza, składa się na sukces Dr Misio. Nie jest to misiaczek z klapniętym uszkiem, raczej doktor, który kroi, wycina zainfekowane organa, poddaje je analizie, wreszcie zszywa pacjenta i puszcza do domu. Czy pacjent jest zadowolony? Patrząc na reakcję uczestników wczorajszego (1 czerwca) koncertu – raczej tak.