UWAGA!

Mam oko do zdjęć (Młodzi zdolni, odc. 23)

 Elbląg, Daria Andryszczyk
Daria Andryszczyk (fot. Anna Dembińska)

21- letnia Daria Andryszczyk na swój pierwszy profesjonalny aparat zarobiła zbierając truskawki, dziś chce fotografować ludzkie blizny. Europę najczęściej zwiedza autostopem lub mając przy sobie jedynie bilet powrotny. Pod koniec lutego zabierze grupę elblążan i wyruszy na Litwę, aby kręcić film.

Anna Kaniewska: - Skąd u Ciebie pasja do fotografowania? Jak to się zaczęło?
       Daria Andryszczyk: - Fotografią zainteresowałam się już w gimnazjum. Najpierw robiłam zdjęcia aparatem kompaktowym. Na początku miałam taką manię fotografowania wszystkiego, więc robiłam zdjęcia krzakom, ludziom, zwierzętom (śmiech). Mój znajomy, który od lat zajmował się fotografią, dostrzegł moje nowe hobby i powiedział mi, że „mam oko do zdjęć”. Przyznam, że tymi słowami zachęcił mnie do działania. Od tamtego czasu zaczęłam oszczędzać na swoją pierwszą lustrzankę cyfrową. W wakacje wstawałam o czwartej rano i jeździłam na zbiory truskawek. Starałam się pracować dorywczo, bo nie miałam ukończonych 16. lat.
      
       - Co lubisz fotografować?
       - Myślę, że bardzo dobrze odnajduję się w studiu. Lubię bawić się światłem: lampami, dyfuzorami, blendami, strumienicami. Lubię fotografować ludzi w połączeniu z rekwizytami czy martwą naturą. Uważam, że kobieta ma ogromną możliwość przemiany. To bardzo fascynujące. Może być uwodzicielską kocicą, silną, trochę androgeniczną jednostką lub delikatnym, magicznym elfem. Razem z koleżanką z roku zrobiłyśmy kiedyś sesję zdjęciową, której główną bohaterką była baletnica. Wraz z ruchami tanecznymi rozsypywała wokół siebie mąkę, tworząc w ten sposób niesamowite kształty, przypominające m.in. wirującą sukienkę. Zdjęcia były bardzo dynamiczne i efektowne. Lubię również podróżować, więc w moim portfolio jest także wiele krajobrazów. Gdy byłam w Hiszpanii wykorzystałam dwie klisze fotografując starym aparatem analogowym z lat osiemdziesiątych.
      
       - Masz swoich mistrzów, którzy Cię inspirują?

       - Myślę, że jest to trudne pytanie, nie jest łatwo wybrać spośród tylu osób. Jeśli chodzi o fotografowanie człowieka (w szczególności kobiet), to niezwykle cenię sobie talent Szymona Brodziaka. Odnoszę wrażenie, że on wzoruje się na Helmucie Newtonie, który jest legendą fotografii. Na zdjęciach obu panów w piękny sposób ukazana jest potęga, którą ma w sobie kobieta. Bardzo dobrą fotografką jest również Annie Leibovitz, która zrobiła m.in. ostatnie zdjęcie Johnowi Lennonowi i Yoko Ono, a obecnie wykonuje niesamowite i pełne magii portrety współczesnych gwiazd np. Angeliny Jolie, Johnny'ego Deepa, a nawet brytyjskiej rodzinie królewskiej.
      
       - Podjęłaś studia na Uniwersytecie Warszawskim. Jesteś na trzecim roku dziennikarstwa o specjalności: fotografia prasowa, wydawnicza i reklamowa.

       - Moi rodzice zauważyli, że moje zdjęcia coś sobą reprezentują, że nie robię ich, bo mi się nudzi, bo jest to modne. Wtedy pomyślałam, że warto iść w kierunku fotografii i warto się dalej rozwijać. W drugiej klasie szkoły średniej wyjechałam na profesjonalny kurs fotografii do Warszawy. Poza tym byłam uczennicą II LO w Elblągu, gdzie chodziłam do klasy dziennikarskiej. W okresie licealnym pisałam sporo artykułów, tekstem pt. „Wyczynowa jazda na rowerze” udało mi się zwyciężyć w konkursie dziennikarskim, zorganizowanym przez Urząd Miejski. Przez całą szkołę średnią myślałam, że pójdę na prawo. Jednak kilka miesięcy przed maturą zmieniłam zdanie. Wiedziałam, że jeśli pójdę na studia prawnicze, to będę nieszczęśliwa do końca życia robiąc z przymusu coś, czego nie kocham. Wtedy zaczęłam gorączkowo poszukiwać innego kierunku. Postanowiłam kontynuować moją przygodę z dziennikarstwem i fotografią. Wiedziałam, że ta specjalność umożliwi mi korzystanie ze świetnego sprzętu i poznanie osób z podobnymi zainteresowaniami. Uogólniając, dziś wiem, że nie chcę pracować w zawodzie dziennikarza. Choć lubię moje studia, II stopień chcę zrobić na Uniwersytecie Wrocławskim. Chcę tam studiować branding. Uważam, że w obecnych czasach warto być wszechstronnie wykształconym, dlatego niedawno ukończyłam też kurs graficzny.
      
       - Masz w głowie jakie wymarzone sesje, które koniecznie musisz zrealizować w niedalekiej przyszłości?

       - Pomysłów jest wiele, lecz na ten czas nie są one do końca dopracowane. Marzę o sesji, w której znaczącą rolę odegra charakterystyka i potężne baśniowe kostiumy, a może spróbuję czegoś w klimacie filmu pt. „Maria Antonina”, tyle, że wersji zombie (śmiech).
      
       - Działasz w Stowarzyszeniu Elbląg Europa.

       - W Stowarzyszeniu Elbląg Europa działam dorywczo, na tyle, ile mogę nie będąc na stałe w Elblągu. Zajmuję się wieloma sprawami: organizacją imprez, przeprowadzaniem wywiadów, robieniem zdjęć, pisaniem artykułów. Moja przygoda z tym Stowarzyszeniem rozpoczęła się od warsztatów fotograficznych, które prowadził Łukasz Sienkiewicz. Zdecydowałam się na nie pójść i zauważyłam duży potencjał w ludziach, którzy tam przychodzą. Bardzo się z nimi zżyłam. Wzięłam udział w kilku wymianach. Teraz jestem liderem międzynarodowej wymiany młodzieży „Action 2”. Pojedziemy na Litwę do miejscowości Daugirdiškės, gdzie od 21 lutego do 3 marca będziemy robić film. Krajem partnerskim jest Litwa, Turcja i Grecja. Sama byłam na kilku wymianach i świetnie to wspominam.
      
       - Wspomniałaś, że podróżowanie to Twoja pasja. Jakie kraje udało Ci się zwiedzić?

       - Najpierw pojechałam na Słowenię. Jeden uczestnik wymiany zrezygnował, zaproponowano mi wyjazd za tę osobę, od razu się zgodziłam. Miałam wtedy najdłuższe wakacje w moim życiu, przecież nie mogłam postąpić inaczej (śmiech). Podczas wymiany nawiązałam wiele przyjaźni. Ten wyjazd był moją iskierką, dzięki której pokochałam podróże. Była tam grupa z Hiszpanii, z którą tak się zżyłam, że zaprosili mnie do swojego kraju. Miałam kupić tylko bilety na samolot. Nie zdążyłam odwiedzić ich w te same wakacje, więc poleciałam w następne W grudniu 2013 roku będąc w trakcie projektu "Europe of all citizens" gościliśmy w Elblągu młodzież z Rumunii. Następnie na wiosnę grupa z Polski pojechała do miejscowości Roman. Zakochałam się w tym kraju i ich gościnności. Postanowiłam, że muszę tam wrócić. Zanim zdecydowałam się na powrót do Rumunii, poleciałam do wspomnianej Hiszpanii. Rzeczywiście kupiłam tylko bilety na samolot. Oni mnie przenocowali, nakarmili, wozili mnie, gdzie tylko chciałam lub w miejsca, gdzie mogłabym fotografować. To były fantastyczne dwa tygodnie. Było tak cudownie, że nie przeszkadzały mi nawet różnice językowe. Gdy wróciłam do Polski, pojechałam z kolegą autostopem do Rumunii. On również miał ciekawą historię na swoim koncie. Sam niedawno wrócił z podróży autostopem do Kurdystanu. Gdy przejeżdżał przez Rumunię, zaoferowałam mu swoją pomoc w załatwieniu noclegu. Moi znajomi przyjęli go jak króla, więc on również chciał wrócić, choćby po to, aby się odwdzięczyć. Jechaliśmy przez Ukrainę. Był to czas, w którym było bardzo niebezpiecznie, ze względu na sytuację polityczną. Gdy powiedziałam mojej mamie o planowanej wyprawie, ona tylko westchnęła, bo i tak wiedziała, że zrobię swoje. Zaproponowała mi wspólne zakupy. Przecież trzeba było kupić mi wygodne buty (śmiech). Dziś jednym z większych marzeń jest podróż do krajów Ameryki Południowej.
      

  Elbląg, Mam oko do zdjęć (Młodzi zdolni, odc. 23)
(fot. AD)


       - O czym jeszcze marzysz?
       - Marzę o wystawie moich prac. Chciałabym zrobić ją zarówno w Warszawie, jak i w Elblągu. Planuję połączyć ją z moim dyplomem, który składa się z dwóch części, fotograficznej i pisemnej. Następnie swoją pracę licencjacką muszę podsumować wydaniem książki fotograficznej lub zorganizowaniem wystawy. Wybrałam wystawę. Temat mojej pracy jest dość nietypowy – „Każda blizna jest historią”. Szukam osób, które mają blizny i chciałaby stanąć przed moim obiektywem, opowiadając mi swoją historię. Na pewno chciałabym sfotografować amazonkę. Myślę, że będzie to dla mnie duże wyzwanie. Zapraszam do kontaktowania się ze mną poprzez wydarzenie na Facebooku .
      
       - Czego mogłabym Ci życzyć na koniec naszej rozmowy?

       - Przede wszystkim zrealizowania tej wystawy, bo wiem, że nie będzie łatwo. Często nasze blizny przypominają nam o trudnych momentach w naszym życiu, bo zostawiły ślad nie tylko na skórze, lecz również na psychice.
      

Anna Kaniewska

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama