UWAGA!

Prosta historia Williego, czyli jak 81-latek na traktorze przemierza Europę

 Elbląg, Jadąc traktorem mogę chłonąć wszystko dokoła, wieś za wsią, miasto za miasteczkiem, mogę poznawać nowych ludzi. Taki jest cel tej mojej podróży - mówi pan Winfried
Jadąc traktorem mogę chłonąć wszystko dokoła, wieś za wsią, miasto za miasteczkiem, mogę poznawać nowych ludzi. Taki jest cel tej mojej podróży - mówi pan Winfried (fot. Michał Skroboszewski)

Pamiętacie film „Prosta historia” o starszym mężczyźnie, który jechał kosiarką przez całe Stany do swojego chorego brata? To była historia oparta na faktach. Świadkiem podobnej podróży była dziennikarka portEl.pl tuż pod Elblągiem. W Zastawnie spotkaliśmy... 81-letniego Winfrieda Langnera, który podróżuje z Niemiec przez Polskę do Rosji na traktorze z przyczepą kempingową. Znajomi nazywają go Dziadkiem Willim. Zobacz więcej zdjęć.

Dwa lata temu Winfried Langner dotarł swoim ciągnikiem na Przylądek Północny w Norwegii. Spodobało mu się na tyle, że mimo zacnego wieku postanowił kontynuować podróżniczą pasję. Początkowo planował wybrać się do Argentyny. Los padł jednak na północ Europy.
       - Mój lekarz stanowczo mi ten pomysł odradził z powodu panujących w Argentynie upałów – opowiada niemiecki gość. - Byłem już w Hiszpanii i na północy Norwegii. Podróż na Nordkapp i z powrotem zajęła mi trzy i pół miesiąca. Zapytałem się lekarza, jaki kierunek mi proponuje. Zapytał, co bym powiedział na Polskę i Rosję?
      
       W planowaniu podróży pomagają mu dzieci
      
Najstarsza córka zatroszczyła się o wizę, a syn opracował plan całej podróży, wydrukował mu mapki, zgodnie z którymi przemierza dziennie około 120-130 km. - Czasami pytam miejscowych, jak dotrzeć z jednego punktu do drugiego. W Polsce poznałem bardzo miłych ludzi, na których podwórzu mogłem się zatrzymać i przenocować – opowiada pan Winfried, zwany przez znajomych Dziadkiem Willim.
       Ze sobą wiezie przyczepkę, a w niej wszystko, co potrzebuje podczas podróży. W niej nocuje i przyrządza posiłki, a gdy ma więcej szczęścia, znajduje nocleg w hotelu. Taki też nocleg znalazł u miejscowego gospodarza w Zastawnie.
       - W Elblągu miałem problemy z dostaniem się na drogę 504. Spotkałem tam człowieka bardzo dobrze mówiącego po niemiecku, który zaprosił mnie do siebie na nocleg do Zastawna [tym mężczyzną był Tadeusz Kawa, właściciel gospodarstwa Vitalis – red.]. Kazał mi jednak na siebie zaczekać, miał bowiem w Elblągu kilka spraw do załatwienia. Postanowiłem jednak jechać dalej. Wkrótce zatrzymał się pewien mężczyzna, chciał mi pomóc, ale niestety nie znał niemieckiego. Trafiłem w końcu na policjantów. Policjantka mówiła trochę po niemiecku. Eskortowali mnie przez kilka wiosek, a potem wskazali kierunek do Fromborka. Ja jednak nie byłem pewien, czy jadę w odpowiednim kierunku. Chciałem zapytać miejscowych o drogę. I właśnie wtedy znów spotkałem tego samego mówiącego po niemiecku mężczyznę, który w Elblągu zapraszał mnie do siebie na nocleg do Zastawna. Byłem uratowany! - opowiada 81-latek.
      
       Chłonę wszystko dokoła
      
Willi podróżuje swoim traktorem od 2006 roku. Początkowo obierał niedalekie cele. Zwykle udawał się na zloty miłośników starych ciągników. Trasa nie wynosiła więcej niż 400 km. Pierwszą dłuższą podróż odbył cztery lata temu.
       Na pytanie, dlaczego obrał właśnie taki środek lokomocji, Dziadek Willi odpowiada: - Autem jechałoby się za szybko, autostrada, tankowanie, posiłek na stacji benzynowej i tak dalej. Jadąc traktorem mogę chłonąć wszystko dokoła, wieś za wsią, miasto za miasteczkiem, mogę poznawać nowych ludzi. Taki jest cel tej mojej podróży – dodaje.
       A podczas podróży spotkał wielu życzliwych mu ludzi. Wzbudzał zainteresowanie miejscowych. Jedni robili sobie z nim zdjęcia, inni wypytywali o cel podróży i pojazd, którym podróżuje.
       - Niedawno zatrzymałem się w restauracji rybnej. Gospodarz widząc, jakim sprzętem przyjechałem i zaciekawiony opowieściami z moich podróży, nie wziął ode mnie ani grosza za jedzenie, a na drogę spakował mi kilka kanapek z rybą, którymi raczyłem się przez dłuższy czas. Klienci restauracji robili sobie ze mną zdjęcia. To było fantastyczne przeżycie – opowiada sympatyczny 81-latek.
       Willi w podróż wyruszył 20 maja z małej miejscowości Lauenförde, leżącej pomiędzy Kassel i Hanowerem. Ciągnik, którym podróżuje, kupił na dwa lata przed emeryturą, a że jest z zawodu monterem maszyn, rozłożył maszynę na części i złożył na nowo tak, by nadawała się do jego podróży. Z Lauenförde udał się do Lipska, ruszył w kierunku Gdańska. Przed nim Kaliningrad, Ryga, Tallinn, skąd już za tydzień ma zamiar dotrzeć do Sankt-Petersburga. - Żegnał mnie burmistrz, na starcie podróży towarzyszyła mi miejscowa orkiestra, to było niesamowite przeżycie – mówi.
       W sobotę Willi w eskorcie gospodarza z Zastawna wyruszy na granicę polsko-rosyjską. Przed nim kolejny etap do Kaliningradu. Zapytany o kolejne podróżnicze wyzwania, mówi, że żyje na razie obecną podróżą. Życzymy mu więc szerokiej drogi, samych przyjemnych przygód i życzliwych ludzi na trasie!
      
dk

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama