- Rządząca w mieście koalicja chce nam zamknąć usta – uważają radni PiS. - Nikt nie ogranicza dostępu radnym do informacji, to odwracanie kota ogonem – ripostują prezydent i przewodniczący Rady Miejskiej. Między koalicją i opozycją zgrzyta, a powodem stały się między innymi interpelacje.
Zanim na dobre rozpoczęły się dzisiejsze obrady Rady Miejskiej, przez półtorej godziny radni PiS spierali się z prezydentem i radnymi koalicji, zarzucając rządzącym utrudnianie wykonywania mandatu radnego.
„Na początku kadencji z ust prezydenta Elbląga słyszeliśmy deklaracje współpracy z naszym klubem i szacunku wobec naszych wyborców. Słyszeliśmy, że kampania wyborcza się skończyła i trzeba wspólnie pracować na rzecz miasta. W tym samym czasie radni PiS otrzymali pozwy sądowe, bo ośmielili się wyrazić opinię na temat działań prezydenta. Jak to się ma do deklarowanej współpracy?” - brzmi fragment oświadczenia, które w imieniu klubu radnych PiS odczytał na sesji Marek Pruszak. Chodzi o sprawy, jakie miasto i prezydent wytoczyli Piotrowi Opaczewskiemu (w sprawie wypowiedzi na temat wiaduktu) i Rafałowi Traksowi (w sprawie wypowiedzi na temat Góry Chrobrego)
W swoim stanowisku PiS zarzucił także prezydentowi, że na jego polecenie urzędnicy odmówili radnemu z tego klubu (chodzi o Piotra Opaczewskiego, który wnioskował o udostepnienie dokumentów dotyczących oferty Przedsiębiorstwa Turystycznego Góra Chrobrego w sprawie przejęcia infrastruktury stoku - red.) dostępu do urzędowej dokumentacji, a zgłaszane przez nich interpelacje nie są załatwiane tak, jak powinny.
„Interpelacje składa się w sprawach o istotnym znaczeniu dla miasta. Ustawodawca nie określił jednak kryteriów, które sprawy są ważne dla gminy, a które mniej ważne. Tym bardziej żaden urzędnik miasta nie może tego określać. Ostatnio jeden z radnych usłyszał, że składane przez niego interpelacje dotyczące remontów ulic, nie są interpelacjami” - oświadczył klub PiS, zarzucając przewodniczącemu Rady Antoniemu Czyżykowi próbę ograniczenia wykonywania mandatu radnego.
Sprawę skomentował również Rafał Traks (patrz wpis na Facebooku)
Prezydent Witold Wróblewski i przewodniczący RM Antoni Czyżyk do zarzutów opozycji odnieśli się na konferencji prasowej zwołanej podczas przerwy w obradach.
- Jeśli ktoś mówi o kolesiostwie, to jest to naruszenie moich dóbr osobistych, a nie kwestia tego, że pozew do sądu jest próbą kneblowania ust, bo tak nie jest – tak prezydent Wróblewski odniósł się do opinii wygłoszonej przez radnego Traksa. - Jeśli radny Opaczewski mówi, że wiadukt został wykonany niezgodnie z dokumentacją, to obraził mnie i wszystkich inżynierów. To jest ciężki zarzut. Ma na to dowód? Przygotuję szeroką odpowiedź na oświadczenie, które pan Marek Pruszak przedstawił. Nie zgadzam się z zarzutami z tego oświadczenia, dla mnie to odwracanie kota ogonem – stwierdził Witold Wróblewski, prezydent Elbląga. - Procedura wnoszenia interpelacji i zapytań jest jasno określona w znowelizowanych przepisach o samorządzie gminnym, których niestety niektórzy radni nie przestrzegają.
- Niestety niektórzy radni nie rozumieją istoty przepisów, przez to popełniają błędy, które sprawiają że dane wnioski są eliminowane – dodał Artur Zieliński, sekretarz miasta, który na co dzień sprawuje nadzór m.in. nad pracą Biura Rady Miejskiej, podając przykłady z ostatnich dni – jego zdaniem - źle sporządzonych pism.
- Jeśli radny wysyła do pracownika biura rady maila z informacją, że załącza interpelację, a załącznikiem jest jedynie pismo mieszkańców skierowane do radnego, to nie jest to interpelacja, jak wskazują przepisy. Kolejny przykład: radny składa wniosek, w którym prosi jedynie o udostępnienie kopii umów. I jest zdziwiony, że dostaje od pana przewodniczącego informację, że to nie jest interpelacja. To nie oznacza, że radny nie dostanie odpowiedzi. Oczywiście dostanie, ale z innego artykułu, mówiącym o dostępie do informacji. To samo dotyczy sytuacji, kiedy radny wysyła interpelację do prezydenta, choć powinien do przewodniczącego Rady. Mieliśmy szkolenie zewnętrze tylko dla radnych na temat nowych przepisów, większości radnych PiS na nim nie było. Te przykłady, o których mówię, świadczy o niezrozumieniu przepisów przez niektórych radnych – stwierdził Artur Zieliński. - Prezydent nie unika odpowiedzi. Możecie zobaczyć w Biuletynie Informacji Publicznej wszystkie składane interpelacje i odpowiedzi na nie.
- Jestem zdziwiony tą sytuacją, bo statut miasta i regulamin pracy Rady Miejskiej został opracowany w tamtej kadencji, gdzie większość mieli koledzy z PiS-u. Wówczas wyrzucono, moim zdaniem świadomie, przepis o ujęciu interpelacji w porządku obrad sesji – stwierdził Antoni Czyżyk, przewodniczący Rady Miejskiej w Elblągu. - Cały czas informowaliśmy o nowych przepisach, nowych zasadach, mówiliśmy o tym też na Konwencie Seniorów. Wiedząc o tych błędach, opracowaliśmy edytowalne formatki, które ułatwią radnym pracę. W przypadku interpelacji w takiej formatce jest miejsce na opis stanu faktycznego, dodanie wynikających z niego pytań, miejsce na podpis, tak jak to określają przepisy. Teraz zarzucają nam, że ograniczamy sprawowanie przez nich mandatu. A nam chodzi jedynie o usprawnienie komunikacji.
- Przewodniczący Rady Miejskiej ma dobre intencje, by sprawnie kierować radą. Mam jednak wrażenie, że próbuje narzucić radnym pewne kwestie w sprawie interpelacji. Ja tego nie robiłem, gdy byłem przewodniczącym – stwierdził w rozmowie z nami Marek Pruszak już po konferencji prezydenta i przewodniczącego Rady. - Radny nie musi podawać podstawy prawnej przy interpelacji. Nie można narzucać wzorów druków, bo określają je przepisy wyższego rzędu. Mnie takie formatki ograniczają.
Pod koniec dzisiejszych obrad Marek Pruszak zaapelował, by punkt z interpelacjami radnych wrócił do porządku obrad od kolejnej sesji. - Pochylimy się nad tą sprawą – obiecał Antoni Czyżyk.
„Na początku kadencji z ust prezydenta Elbląga słyszeliśmy deklaracje współpracy z naszym klubem i szacunku wobec naszych wyborców. Słyszeliśmy, że kampania wyborcza się skończyła i trzeba wspólnie pracować na rzecz miasta. W tym samym czasie radni PiS otrzymali pozwy sądowe, bo ośmielili się wyrazić opinię na temat działań prezydenta. Jak to się ma do deklarowanej współpracy?” - brzmi fragment oświadczenia, które w imieniu klubu radnych PiS odczytał na sesji Marek Pruszak. Chodzi o sprawy, jakie miasto i prezydent wytoczyli Piotrowi Opaczewskiemu (w sprawie wypowiedzi na temat wiaduktu) i Rafałowi Traksowi (w sprawie wypowiedzi na temat Góry Chrobrego)
W swoim stanowisku PiS zarzucił także prezydentowi, że na jego polecenie urzędnicy odmówili radnemu z tego klubu (chodzi o Piotra Opaczewskiego, który wnioskował o udostepnienie dokumentów dotyczących oferty Przedsiębiorstwa Turystycznego Góra Chrobrego w sprawie przejęcia infrastruktury stoku - red.) dostępu do urzędowej dokumentacji, a zgłaszane przez nich interpelacje nie są załatwiane tak, jak powinny.
„Interpelacje składa się w sprawach o istotnym znaczeniu dla miasta. Ustawodawca nie określił jednak kryteriów, które sprawy są ważne dla gminy, a które mniej ważne. Tym bardziej żaden urzędnik miasta nie może tego określać. Ostatnio jeden z radnych usłyszał, że składane przez niego interpelacje dotyczące remontów ulic, nie są interpelacjami” - oświadczył klub PiS, zarzucając przewodniczącemu Rady Antoniemu Czyżykowi próbę ograniczenia wykonywania mandatu radnego.
Sprawę skomentował również Rafał Traks (patrz wpis na Facebooku)
Prezydent Witold Wróblewski i przewodniczący RM Antoni Czyżyk do zarzutów opozycji odnieśli się na konferencji prasowej zwołanej podczas przerwy w obradach.
- Jeśli ktoś mówi o kolesiostwie, to jest to naruszenie moich dóbr osobistych, a nie kwestia tego, że pozew do sądu jest próbą kneblowania ust, bo tak nie jest – tak prezydent Wróblewski odniósł się do opinii wygłoszonej przez radnego Traksa. - Jeśli radny Opaczewski mówi, że wiadukt został wykonany niezgodnie z dokumentacją, to obraził mnie i wszystkich inżynierów. To jest ciężki zarzut. Ma na to dowód? Przygotuję szeroką odpowiedź na oświadczenie, które pan Marek Pruszak przedstawił. Nie zgadzam się z zarzutami z tego oświadczenia, dla mnie to odwracanie kota ogonem – stwierdził Witold Wróblewski, prezydent Elbląga. - Procedura wnoszenia interpelacji i zapytań jest jasno określona w znowelizowanych przepisach o samorządzie gminnym, których niestety niektórzy radni nie przestrzegają.
- Niestety niektórzy radni nie rozumieją istoty przepisów, przez to popełniają błędy, które sprawiają że dane wnioski są eliminowane – dodał Artur Zieliński, sekretarz miasta, który na co dzień sprawuje nadzór m.in. nad pracą Biura Rady Miejskiej, podając przykłady z ostatnich dni – jego zdaniem - źle sporządzonych pism.
- Jeśli radny wysyła do pracownika biura rady maila z informacją, że załącza interpelację, a załącznikiem jest jedynie pismo mieszkańców skierowane do radnego, to nie jest to interpelacja, jak wskazują przepisy. Kolejny przykład: radny składa wniosek, w którym prosi jedynie o udostępnienie kopii umów. I jest zdziwiony, że dostaje od pana przewodniczącego informację, że to nie jest interpelacja. To nie oznacza, że radny nie dostanie odpowiedzi. Oczywiście dostanie, ale z innego artykułu, mówiącym o dostępie do informacji. To samo dotyczy sytuacji, kiedy radny wysyła interpelację do prezydenta, choć powinien do przewodniczącego Rady. Mieliśmy szkolenie zewnętrze tylko dla radnych na temat nowych przepisów, większości radnych PiS na nim nie było. Te przykłady, o których mówię, świadczy o niezrozumieniu przepisów przez niektórych radnych – stwierdził Artur Zieliński. - Prezydent nie unika odpowiedzi. Możecie zobaczyć w Biuletynie Informacji Publicznej wszystkie składane interpelacje i odpowiedzi na nie.
- Jestem zdziwiony tą sytuacją, bo statut miasta i regulamin pracy Rady Miejskiej został opracowany w tamtej kadencji, gdzie większość mieli koledzy z PiS-u. Wówczas wyrzucono, moim zdaniem świadomie, przepis o ujęciu interpelacji w porządku obrad sesji – stwierdził Antoni Czyżyk, przewodniczący Rady Miejskiej w Elblągu. - Cały czas informowaliśmy o nowych przepisach, nowych zasadach, mówiliśmy o tym też na Konwencie Seniorów. Wiedząc o tych błędach, opracowaliśmy edytowalne formatki, które ułatwią radnym pracę. W przypadku interpelacji w takiej formatce jest miejsce na opis stanu faktycznego, dodanie wynikających z niego pytań, miejsce na podpis, tak jak to określają przepisy. Teraz zarzucają nam, że ograniczamy sprawowanie przez nich mandatu. A nam chodzi jedynie o usprawnienie komunikacji.
- Przewodniczący Rady Miejskiej ma dobre intencje, by sprawnie kierować radą. Mam jednak wrażenie, że próbuje narzucić radnym pewne kwestie w sprawie interpelacji. Ja tego nie robiłem, gdy byłem przewodniczącym – stwierdził w rozmowie z nami Marek Pruszak już po konferencji prezydenta i przewodniczącego Rady. - Radny nie musi podawać podstawy prawnej przy interpelacji. Nie można narzucać wzorów druków, bo określają je przepisy wyższego rzędu. Mnie takie formatki ograniczają.
Pod koniec dzisiejszych obrad Marek Pruszak zaapelował, by punkt z interpelacjami radnych wrócił do porządku obrad od kolejnej sesji. - Pochylimy się nad tą sprawą – obiecał Antoni Czyżyk.
RG