UWAGA!

Dziś takich sylwestrów już nie ma

 Elbląg, Dariusz Bocian przez wiele lat organizował miejskiego sylwestra
Dariusz Bocian przez wiele lat organizował miejskiego sylwestra (fot. AD)

Rok 1993 i kolejne. Sylwester miejski na Bulwarze Zygmunta Augusta. W niebo lecą fajerwerki, tłum ludzi obserwuje widowisko. - Każdy każdemu składał życzenia, polewał szampana, ludzie chcieli być razem – wspomina Dariusz Bocian, który tamte imprezy organizował. - Dziś takich sylwestrów już nie ma – dodaje z żalem.

Zaczęło się od … Dni Morza.
       - W 1992 r. była wielka impreza, na pontonach zmontowano scenę, a ja debiutowałem jako organizator tak dużego wydarzenia – mówi Dariusz Bocian. - Sprawdziło się więc rok później, na Bulwarze Zygmunta Augusta zorganizowano miejskiego sylwestra. Życzenia mieszkańcom składali prezydent, przewodniczący Rady Miejskiej, szef Alstom Power. Był pokaz fajerwerków.  Wcześniej też strzelano na bulwarze – zauważa. - Alstom kupował sztuczne ognie, ale nie było oficjalnej imprezy. Strzelano z hali koło Żeglugi i te ognie widać było prawie z każdego punktu w mieście. I to było widowisko.
       - Teraz ludzie przynoszą swoje ognie, które wcale nie są gorsze od tych zakupionych przez miasto – stwierdza Dariusz Bocian. - Przez 7 minut jest pokaz miejski, a potem przez 15 minut ludzie sami strzelają. Przed laty miało to jednak inny wymiar. I sens – dodaje – bo jaki sens ma teraz pokaz sylwestrowych fajerwerków, skoro tydzień później będzie podobny z okazji finału WOŚP? Sztuczne ognie zdecydowanie zdewaluowały się, bo są wykorzystywane przy okazji małych lub większych eventów przez cały rok – dodaje z żalem. Z nostalgią wspomina imprezy sylwestrowe z lat 90.
       - Teraz jest scena, ochrona, barierki i dopiero ludzie. U mnie nigdy nie było płotu na imprezach – zapewnia. - Mówiło się do ludzi, którzy byli na wyciągnięcie ręki. Była więź. Po 1989 r. była ogromna nadzieja na to, że idzie lepsze więc przychodziło się na bulwar, by się cieszyć. Były zabawy i konkursy, np. organizowana wspólnie z Telewizją Elbląską butelkomania.
       Nie obyło się jednak bez niespodzianek, czasem dość przykrych.
       - W kierunku prezydenta Henryka Słoniny, który składał życzenia elblążanom poleciała śnieżna kulka. Z kolei innym razem, gdy już, już miałem polać szampana Witoldowi Gintowt-Dziewałtowskiemu napój zamarzł! Teraz się z tego śmieję, ale wówczas jako organizator, byłem przerażony. Uratował sytuację pan z pierwszego rzędu, podając mi swojego szampana. W zamian podarowałem mu dwie zamarznięte butelki, z których bardzo się ucieszył. 
       - Kiedyś przy temperaturze minus 20 stopni zamarzł mi rzutnik, zresztą pożyczony i z cholernie drogą żarówką, wartą wówczas 3,5 tys. zł – wspomina Dariusz Bocian. - O godz. 22 działał, ale nieopatrznie po sprawdzeniu technicznym wyłączyłem go i kiedy chciałem ponownie uruchomić przed północą … nic się nie zadziało. Dopiero na drugi dzień, gdy rozgrzał się w domu, ruszył, a ja odetchnąłem z ulgą, bo nie musiałem przeznaczać pieniędzy na naprawę. Zamarzał też sprzęt grający – kontynuuje Dariusz Bocian. - Trzeba było go okładać styropianem i ogrzewać farelką (śmiech). Każdego roku uczyłem się czegoś nowego, zdobywałem nowe doświadczenia.

  Elbląg, Zawieszki na butelki z szampanem - sylwestrowa loteria sprzed lat
Zawieszki na butelki z szampanem - sylwestrowa loteria sprzed lat (fot. AD)

- Ale ludzie cieszyli się - zapewnia. - Z Jaru, z Zawady tłumy szły na bulwar w sylwestrową noc. Teraz ok. godz. 23 na placu jest 130 osób, później w ciągu 10 minut schodzi się ok. 1,5 tysiąca. Popatrzą na ognie, otworzą szampana, i godzinie 0.15 rozchodzą się. W zeszłym roku poszedłem w sylwestra na Plac Kazimierza Jagiellończyka. Nie było już jednak tej atmosfery bycia razem - stwierdza z żalem.
       Dariusz Bocian zapewnia, że najlepszym miejsce na organizowanie miejskiej zabawy sylwestrowej jest Bulwar Zygmunta Augusta.
       - Powitania nowego roku w Australii, w Londynie jest organizowane nad wodą - wskazuje. - U nas działa magia rzeki Elbląg, jest mikroklimat, oddycha się świeżym powietrzem.
       A niebezpieczeństwo? - Poprowadziłem na bulwarze ok. 180 imprez i nigdy nikt się nie utopił. Ludzie nie są głupi - zapewnia Dariusz Bocian.
       Na koniec przyznaje, że do dawnych sylwestrów ma sentyment: - Była życzliwość wokół sceny, każdy każdemu składał życzenia, na zasadzie "przekażmy znak pokoju". Ludzie z knajp wychodzili i jechali na bulwar, by w nowy rok wejść razem. To już nie wróci...
      

A

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama