
Wiosna to czas, w którym na świat przychodzą "dzieci" saren, zajęcy czy jeleni. Często wygląda to tak, jakby młode zostały porzucone przez rodziców. Nic bardziej mylnego - to element strategii przetrwania.
- Chodzi tu o to, że ciągła obecność dorosłych zwierząt mogłaby ściągnąć zbyt dużą uwagę drapieżników, a tym samym wystawiłaby je na niebezpieczeństwo – wyjaśnia Jan Piotrowski z Nadleśnictwa Elbląg. - Matka jest zazwyczaj w pobliżu, obserwuje młode, ale przychodzi tylko w czasie karmienia.
Jak dodaje leśnik nie powinniśmy ich dotykać, bo takie małe zwierzęta mają swój naturalny mechanizm obronny – nie wydzielają zapachu. Pod żadnym pozorem nie powinniśmy ich również zabierać do domu.
- Nie jesteśmy w stanie zapewnić takiego pokarmu, jakie daje im jego mama – tłumaczy Jan Piotrowski.
Wyjątkiem jest sytuacja, w której mamy pewność, że są ranne albo ich matka nie żyje.
- Wtedy najlepiej powiadomić specjalistów: leśników, weterynarzy czy ośrodki zajmujące się dzikimi zwierzętami – dodaje leśnik.
A co z ptakami?
"Znalezionemu pod drzewem pisklakowi można pomóc. Jeśli wypadł z gniazda, to należy go do niego z powrotem włożyć. Jeśli jednak zauważysz, że gniazdo spadło z drzewa i leży obok, to wtedy powinieneś zabrać pisklaka i przekazać pod profesjonalną opiekę" – radzi Bogumiła Grabowska w swoim tekście "Nie zabieraj mnie", opublikowanym na łamach magazynu "Echa leśne" (nr 2 (620), 2015 r., s. 23). - "Bardzo często, szczególnie w miastach, możemy natrafić na wyglądające na bezbronne młode pustułki, kawki czy sroki. Podloty tych gatunków przesiadują poza gniazdem na gałęziach drzew i krzewów. Jeśli taki malec nie jest wyraźnie ranny, to jedynym słusznym rozwiązaniem będzie pozostawienie go na gałęzi, żeby sam sobie radził i nauczył się życia".
Jak dodaje leśnik nie powinniśmy ich dotykać, bo takie małe zwierzęta mają swój naturalny mechanizm obronny – nie wydzielają zapachu. Pod żadnym pozorem nie powinniśmy ich również zabierać do domu.
- Nie jesteśmy w stanie zapewnić takiego pokarmu, jakie daje im jego mama – tłumaczy Jan Piotrowski.
Wyjątkiem jest sytuacja, w której mamy pewność, że są ranne albo ich matka nie żyje.
- Wtedy najlepiej powiadomić specjalistów: leśników, weterynarzy czy ośrodki zajmujące się dzikimi zwierzętami – dodaje leśnik.
A co z ptakami?
"Znalezionemu pod drzewem pisklakowi można pomóc. Jeśli wypadł z gniazda, to należy go do niego z powrotem włożyć. Jeśli jednak zauważysz, że gniazdo spadło z drzewa i leży obok, to wtedy powinieneś zabrać pisklaka i przekazać pod profesjonalną opiekę" – radzi Bogumiła Grabowska w swoim tekście "Nie zabieraj mnie", opublikowanym na łamach magazynu "Echa leśne" (nr 2 (620), 2015 r., s. 23). - "Bardzo często, szczególnie w miastach, możemy natrafić na wyglądające na bezbronne młode pustułki, kawki czy sroki. Podloty tych gatunków przesiadują poza gniazdem na gałęziach drzew i krzewów. Jeśli taki malec nie jest wyraźnie ranny, to jedynym słusznym rozwiązaniem będzie pozostawienie go na gałęzi, żeby sam sobie radził i nauczył się życia".
oprac. mw