UWAGA!

Smoleński odlot (opinia)

 Elbląg, Wicewojewoda Sławomir Sadowski.
Wicewojewoda Sławomir Sadowski. Fot. A.D.

Dwa dni temu obchodziliśmy kolejną rocznicę tragicznej katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, w której zginął prezydent Lech Kaczyński z małżonką oraz wszystkie towarzyszące im osoby zmierzające do Katynia, aby oddać hołd pomordowanym tam polskim oficerom. W uroczystościach pod Krzyżem Katyńskim na elbląskim cmentarzu uczestniczyli między innymi wicewojewoda Sławomir Sadowski i przewodniczący Rady Miejskiej Marek Pruszak. Obaj postanowili odlecieć w alternatywną rzeczywistość.

Wojewoda Sadowski mówił o poległych w Smoleńsku dając do zrozumienia, że w samolocie doszło przed katastrofą do jakiejś bitwy, która doprowadziła do śmierci wszystkich obecnych na pokładzie osób. Potem jeszcze dodał, że katastrofa do tej pory pozostaje niewyjaśniona. Podpowiadam więc, że raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych wyjaśniający jej przyczyny można znaleźć na przykład tutaj. Jak do tej pory nikt w sposób przekonujący tych ustaleń nie obalił. No chyba, że wierzy się w wybuchy, które nie powodują wypadnięcia okien albo prowadzi badanie przyczyn wypadków lotniczych metodą gastronomiczną, tzn. na pękającą parówkę. Jakby tego było mało, pan wojewoda zaczął snuć wątpliwe analogie między ofiarami tej tragicznej katastrofy komunikacyjnej a bestialsko pomordowanymi strzałem w tył głowy oficerami, co ewidentnie uwłacza pamięci tych ostatnich.
       Przewodniczący Pruszak z kolei wytknął poprzedniemu rządowi przekazanie śledztwa stronie rosyjskiej, chociaż doskonale przecież wie, że od samego początku prowadzone jest niezależne dochodzenie polskiej prokuratury, kiedyś niezależnej, a teraz podległej ministrowi Ziobrze. Pan minister mógł się przekonać na własnej skórze, że łatwiej było pokrzykiwać na poprzedników, że nie odzyskali wraku, niż samemu pokonać mur rosyjskiego niet. Dlatego nie dość powtarzać, że nasi śledczy mieli pełen dostęp do wraku, możliwość pobierania próbek i robienia kopii zapisów „czarnych skrzynek”, a polski rejestrator parametrów lotu trafił z powrotem do kraju zaraz po wypadku.
       Zapewne przeczytamy w komentarzach, że Ewa Kopacz nie przekopała na metr miejsca katastrofy, a Donald Tusk nie dopilnował w Moskwie właściwego przebiegu sekcji. Nie zmienia to jednak faktu, że lądowanie w gęstej mgle na zasadzie „zmieścisz się śmiało” przy braku minimów do lądowania (odpowiedniej widoczności i podstawy chmur), presja wywierana na pilotów, ignorowanie ostrzeżeń przyrządów pokładowych i kilka innych błędów prowadzi nieuchronnie do katastrofy.
       Miałem okazję parę razy okazję spotkać panów wojewodę i przewodniczącego. Odniosłem z tych spotkań jak najlepsze wrażenie. Tym większy mam żal do nich, że traktują nas, elblążan jak idiotów i karmią marnej jakości partyjnymi przekazami dnia. Stać Was panowie przecież na samodzielne myślenie!
      

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama