Czytelnik zwiedziony tytułem mógłby pomyśleć, iż faktycznie chodzi o jego empiryczny sens. O śmieci walające się na dworcowych korytarzach, o dziurawe i obdrapane ściany, o tak powybijane okna, że okoliczne ptaki bez problemu wlatują do środka. Być może, gdyby nie były aż tak szare i brudne, można by pomyśleć, iż dziury w nich były zamierzone przez autora.
Chociaż wolę taki dworzec - przynajmniej ma swój specyficzny klimat - niż, jak donosi Wikipedia „dostosowanie go do obowiązujących norm europejskich". Przykład takiego „dostosowania" już mamy na zewnątrz. Metalowe „ławki" złożone z kilku prętów, na których siedzi się tak niewygodnie, że po kilkunastu minutach można dostać bólu kręgosłupa (najwyraźniej grupa miejscowych meneli doskonale zdaje sobie z tego sprawę - zajęli oni w całości ostatnią drewnianą ławkę przed dworcem). Wspaniałe lampy, w postaci ogromnych „kosmicznych” prętów wystających z ziemi. I co najważniejsze - Zegar Słoneczny. Wprawdzie kosztował on grube setki tysięcy, jednak jeżeli kiedyś będziesz chciał sprawdzić godzinę, a akurat zapomnisz zegarka/komórki/języka (aby zapytać pierwszego lepszego przechodnia) i nie będzie zachmurzenia, a właśnie będziesz przechodził nieopodal dworca - twoją koszmarną sytuację uratuje ów niesamowity obiekt. Ewentualnie zawsze będziesz mógł się pochwalić przyjezdnym, iż masz w swoim mieście niesamowicie drogą kupę kamienia na dworcu. Ale nie o tym miałem pisać...
Pewnego deszczowego poranka wybrałem się aby zakupić bilety na pociąg. Jako, że wybieramy się w gronie znajomych na pewną imprezę, a zostałem tylko ja bez odpowiedniego biletu, moja decyzja była jak najbardziej właściwa. Po dokonaniu zakupu spotkałem się ze znajomym, jednak okazało się, iż jego pojedynczy bilet jest prawie o dziesięć złotych droższy od mojego, a wszystko się zgadzało - data, przesiadki, nawet liczba kilometrów była równa. W związku z czym postanowiliśmy dowiedzieć się, o co chodzi.
Okazało się, że kolega ma jedną przesiadkę na pociąg pospieszny mimo, iż obaj prosiliśmy aby bilety były jak najtańsze. Co dziwniejsze, jego pociąg startował o godz. 3.17, natomiast mój o 4.23, a na miejsce docieraliśmy o równych godzinach. Jednak kolega miał przerwę między przesiadkami prawie dwugodzinną, aby poczekać na osobowy z godz. 4.23. Podsumowując: zapłacił więcej za godzinę spania mniej, oraz 2 godziny więcej czekania na obcym dworcu.
Postanowiliśmy iść do informacji i dowiedzieć się czy bilety mogą zostać wymienione. Oznajmiono nam, iż oczywiście mogą być i skierowano do kas.
Poszliśmy więc tam, ale przemiły pan powiedział, że zwrot i zamiana biletów jest niemożliwa, na co powiedzieliśmy mu o tym, czego dowiedzieliśmy się w informacji, po czym odpowiedział, cytuję „informacja g.. wie". Kiedy uznał, iż nie odpuścimy, ostatecznie stwierdził, iż może zamienić nam bilety.
Wychodząc z dworca, przysiedliśmy na ławce aby odpocząć po całym zamieszaniu. Naszym oczom ukazał się napis „Polska jest fajna"…
***
Autor artykułu podał, że zegar słoneczny kosztował miasto "grube setki tysięcy". Z tym stwierdzeniem nie zgadza się Urząd Miejski, zapewniając, że kosztował dużo mniej. O słonecznym czasomierzu pisaliśmy już: Zegar słoneczny już stoi.
Pewnego deszczowego poranka wybrałem się aby zakupić bilety na pociąg. Jako, że wybieramy się w gronie znajomych na pewną imprezę, a zostałem tylko ja bez odpowiedniego biletu, moja decyzja była jak najbardziej właściwa. Po dokonaniu zakupu spotkałem się ze znajomym, jednak okazało się, iż jego pojedynczy bilet jest prawie o dziesięć złotych droższy od mojego, a wszystko się zgadzało - data, przesiadki, nawet liczba kilometrów była równa. W związku z czym postanowiliśmy dowiedzieć się, o co chodzi.
Okazało się, że kolega ma jedną przesiadkę na pociąg pospieszny mimo, iż obaj prosiliśmy aby bilety były jak najtańsze. Co dziwniejsze, jego pociąg startował o godz. 3.17, natomiast mój o 4.23, a na miejsce docieraliśmy o równych godzinach. Jednak kolega miał przerwę między przesiadkami prawie dwugodzinną, aby poczekać na osobowy z godz. 4.23. Podsumowując: zapłacił więcej za godzinę spania mniej, oraz 2 godziny więcej czekania na obcym dworcu.
Postanowiliśmy iść do informacji i dowiedzieć się czy bilety mogą zostać wymienione. Oznajmiono nam, iż oczywiście mogą być i skierowano do kas.
Poszliśmy więc tam, ale przemiły pan powiedział, że zwrot i zamiana biletów jest niemożliwa, na co powiedzieliśmy mu o tym, czego dowiedzieliśmy się w informacji, po czym odpowiedział, cytuję „informacja g.. wie". Kiedy uznał, iż nie odpuścimy, ostatecznie stwierdził, iż może zamienić nam bilety.
Wychodząc z dworca, przysiedliśmy na ławce aby odpocząć po całym zamieszaniu. Naszym oczom ukazał się napis „Polska jest fajna"…
***
Autor artykułu podał, że zegar słoneczny kosztował miasto "grube setki tysięcy". Z tym stwierdzeniem nie zgadza się Urząd Miejski, zapewniając, że kosztował dużo mniej. O słonecznym czasomierzu pisaliśmy już: Zegar słoneczny już stoi.