W sobotę (27czerwca) o godzinie 10.30 na samym środku ulicy Polnej upadł mężczyzna. Wezwano pogotowie, po przyjeździe ratownicy medyczni (kobieta i mężczyzna) rozpoczęli wydawać by się mogło, rutynowe działania. Okazało się jednak, że zaniedbany, nieumyty, bełkoczący człowiek prawdopodobnie od razu wydał im się osobnikiem „drugiej kategorii”.
Nawet nie założyli rękawiczek, by go zbadać. Zignorowali fakt, że obok niego leżała kula, sugerująca trudności w poruszaniu. To nie było istotne. Najważniejsze w ich mniemaniu było wypełnienie formularza, więc głośno zadawano mu pytania o imię, nazwisko, numer pesel...... Stojący obok ratownik z nonszalancją przyglądał się czynnościom koleżanki, i nawet nie zdejmując okularów przeciwsłonecznych (pewnie wydawał się sobie przystojniejszy) zabawiał ją żarcikami.
Wezwano policję, której funkcjonariusze sprawnie, zakładając rękawiczki, z szacunkiem pomogli ledwo poruszającemu się o kulach mężczyźnie wejść do samochodu.
Cóż... o pracy ratowników medycznych zawsze miałam dobre zdanie, to ciężka i odpowiedzialna praca, ale sądzę, że nie wszyscy powinni ją wykonywać. Prawdopodobnie leżący mężczyzna nie wymagał pomocy, może się nie poturbował upadając, może był tylko podpity, ale tego nie mogli być pewni ratownicy, bo się nad nim nawet nie pochylili. Zakwalifikowali go do grupy bezdomnych, czyli obciążających budżet państwa.
Gdybym ja zasłabła na ulicy, nie chciałabym by tacy „ratownicy” mi pomagali. Zszokowana może nie pamiętałabym numeru pesel, albo innych danych, może uznaliby, że nie jestem odpowiednio elegancko ubrana, i co wtedy?
Chcę mieć nadzieję, że jest to odosobniony przypadek tak drastycznej niekompetencji służb ratowniczych, dla tych, którzy rzetelnie wykonują swój zawód żywię pełny szacunek.
Przeczytaj odpowiedź szefa ratowników medycznych.
Wezwano policję, której funkcjonariusze sprawnie, zakładając rękawiczki, z szacunkiem pomogli ledwo poruszającemu się o kulach mężczyźnie wejść do samochodu.
Cóż... o pracy ratowników medycznych zawsze miałam dobre zdanie, to ciężka i odpowiedzialna praca, ale sądzę, że nie wszyscy powinni ją wykonywać. Prawdopodobnie leżący mężczyzna nie wymagał pomocy, może się nie poturbował upadając, może był tylko podpity, ale tego nie mogli być pewni ratownicy, bo się nad nim nawet nie pochylili. Zakwalifikowali go do grupy bezdomnych, czyli obciążających budżet państwa.
Gdybym ja zasłabła na ulicy, nie chciałabym by tacy „ratownicy” mi pomagali. Zszokowana może nie pamiętałabym numeru pesel, albo innych danych, może uznaliby, że nie jestem odpowiednio elegancko ubrana, i co wtedy?
Chcę mieć nadzieję, że jest to odosobniony przypadek tak drastycznej niekompetencji służb ratowniczych, dla tych, którzy rzetelnie wykonują swój zawód żywię pełny szacunek.
Przeczytaj odpowiedź szefa ratowników medycznych.
