UWAGA!

Daleko od prawdy (polemika)

 Elbląg, Daleko od prawdy  (polemika)
(fot. I LO)

18 kwietnia w serwisie portEl.pl ukazał się krytyczny „felieton” Roberta Kolińskiego, dotyczący konferencji „Drogi do niepodległości”, która odbyła się dzień wcześniej w Bibliotece Elbląskiej. Przesłany przez działacza partii Razem tekst zawierał w sobie tyle przekłamań, sprzeczności i błędów historycznych, że postanowiłem się odnieść do kilku kwestii w nim poruszonych.

Koliński zaczyna ironicznym stwierdzeniem, że duża frekwencja na rzeczonej konferencji to efekt „spędzenia” młodzieży, która „bardzo się wynudziła”. Przyczyną tego miała być rzekoma „nacjonalistyczna, dęta retoryka”. Skąd autor wyciągnął tak daleko idące wnioski nie wiadomo, bowiem jak twierdzi Rafał Gruchalski, redaktor naczelny portEl-u, aktywisty Razem na spotkaniu nie było, a jego opinia jest oparta na relacjach kilku uczestników.
       W to, że większość obecnej tam młodzieży nie była zainteresowana tematem, akurat jestem skłonny uwierzyć, ale teksty o nacjonalizmie i katolicko-partyjnej propagandzie PiS-u to już ewidentny wymysł Kolińskiego. Mając na co dzień styczność z młodzieżą gimnazjalno-licealną wiem, że odsetek osób w tym wieku, mających głębsze pojęcie o jakimkolwiek zagadnieniu historycznym, jest znikomy. Podobnie zresztą jak zorientowanie w tematach politycznych. Na bazie mojego doświadczenia ośmielę się więc podać w wątpliwość, aby tak sformułowane hasła pochodziły od uczestników przedmiotowego spotkania. W pierwszym akapicie tekstu Kolińskiego znajduje się jeszcze smaczek, odnośnie I LO, o której to placówce autor pisze: „kiedyś dobra, świecka szkoła”. „Kiedyś”, czyli za PRL-u, do którego działaczowi Razem najwyraźniej bardzo tęskno.
      
       Prostacki podział
      
Dalej zaczyna się wyliczanka – wszyscy prelegenci źli, bo „ten PiS-owiec, ten po KUL-u, tamta katechetka, a tamten co prawda promotor lokalnej historii, ale ksiądz”. Z kolei Pan Tomasz Gliński okazuje się być „prawicowym historykiem” i „osobistym wrogiem wyzwoliciela Elbląga lejtnanta Gienadija Lwowicza Diaczenki”. Ciężko tu z czymkolwiek polemizować, bo mamy do czynienia z klasyczną sowiecką propagandą – oszołomowaty antyklerykalizm i komunistyczne banialuki o „wyzwoleniu” Elbląga. Dla Kolińskiego nie istotny jest przekaz, wiedza, czy działalność naukowa, ale fakt, że ktoś jest osobą duchowną lub członkiem PiS-u.
       Apogeum niewiedzy i zakłamania następuje w zwrocie „Czy któryś z prelegentów wspomniał bowiem o fakcie, że niepodległość w 1918 r. wywalczyli głównie działacze niepodległościowej lewicy, działacze ludowi, rewolucjoniści i socjaliści”? Koliński tworzy prostacki podział na „dobrą” lewicę i „złych” narodowców. Pomija on jednak zupełnie fakt, że działacze wyżej wymienionych środowisk i nacjonaliści współpracowali ze sobą na różnych płaszczyznach w czasie zaborów i wyznawali w pewnych kwestiach zbieżne poglądy, które partia Razem określa mianem „faszystowskich” i „antysemickich”. Najlepszym tego przykładem jest Bolesław Wysłouch, organizator ruchu ludowego w Galicji, który był bliskim współpracownikiem jednego z założycieli Ligi Narodowej – Zygmunta Balickiego. Wysłouch pisał na łamach „Przeglądu Społecznego” o konieczności utworzenia państwa jednolitego narodowo na ziemiach rdzennie polskich, czy też proklamował politykę emigracyjną wobec „ciemnych mas ludności starozakonnej, których nigdy nie zasymilujemy i których asymilacja, gdyby nawet była możliwa, mogłaby oddziaływać ujemnie na typ nasz narodowy”.
       Przypomnę także okoliczności rozłamu w PPS – Józef Piłsudski założył Frakcję Rewolucyjną, gdyż nie zgodził się na objęcie przewodnictwa w partii przez osoby o poglądach internacjonalistycznych pochodzenia żydowskiego tj. Feliks Sachs, Maksymilian Horwitz czy Estera Golde. Nadmienię, że Balicki, zanim został narodowcem, był socjalistą, zaś Bolesław Limanowski był obecny na pierwszym zjeździe Centralizacji Ligi Polskiej 28 lipca 1888 r. w Genewie. Jeśli chodzi o kooperację, to trzeba napisać o polu wydawniczym, gdzie pisma „Głos”, „Przegląd Społeczny”, czy „Przegląd Poznański” współtworzyli narodowcy tj. Jan Ludwik Popławski, Zygmunt Balicki, Zygmunt Miłkowski, Zygmunt Wasilewski i Roman Dmowski, wraz z socjalistami i ludowcami – Kazimierzem Dłuskim, Mieczysławem Brzezińskim, Ludwikiem Krzywickim, czy wspomnianymi Limanowskim i Wysłouchem.
      
       Przykład z pomnikiem Mickiewicza
      
Innym przykładem współdziałania wszystkich tych środowisk było dążenie do postawienia pomnika Adama Mickiewicza w Warszawie, którego uroczystość odsłonięcia odbyła się 24 grudnia 1898 r. Przedsięwzięcie zostało sfinansowane głównie z dobrowolnych składek ludności niezamożnej i włościańskiej, a choć pomiędzy Ligą Narodową i PPS istniała różnica zdań odnośnie samej formuły wydarzenia, to ostatecznie przedstawiciele wszystkich środowisk zasiedli przy jednym stole podczas wilii inteligencji, która miała miejsce po uroczystości w restauracji Stępkowskiego przy Placu Teatralnym (jak pisze Stanisław Kozicki, wilię „zorganizowała sekcja Ligi przy współudziale osób ze sfer postępowo-radykalnych, m.in. dr Rafała Radziwiłłowicza”). Nie można także zapominać o Towarzystwie Oświaty Narodowej, powołanego przez Ligę, którego działalność odegrała wiodącą rolę w uświadomieniu narodowym warstw ludowych w zaborze rosyjskim.
      
       Akt 5 listopada
      
Co do walki zbrojnej, to trzeba nadmienić, że w skład Legionów Polskich weszły Polskie Drużyny Strzeleckie, związane ideowo z Narodową Demokracją, zaś jedyne zwycięskie powstanie w naszej historii, wielkopolskie, nie było dziełem żadnej frakcji politycznej. Nie wiem również, o jakie wywalczenie niepodległości chodzi Kolińskiemu, ale chyba ma on na myśli tzw. akt 5 listopada, bo z tego co pamiętam, obóz lewicy niepodległościowej bił się po stronie Państw Centralnych. Fakt ten postawił polskich delegatów na konferencji pokojowej w Paryżu (polecam Panu Kolińskiemu sprawdzić, kto znalazł się w tym gronie, gdyż najwyraźniej Pan tego nie wie, pisząc o wyłącznych zasługach działaczy lewicowych dla odzyskania przez Polskę niepodległości), delikatnie mówiąc, w bardzo niezręcznej sytuacji i znacząco ograniczył im pole negocjacyjne. Gdyby nie Błękitna Armia gen. Hallera, to owi dyplomaci mieliby całkowicie związane ręce, bo nie istniałby wówczas żaden istotny argument przemawiający za rzeczywistym opowiedzeniem się Polaków po stronie Państw Ententy. A gdyby wojnę wygrała koalicja niemiecko-austro-węgierska, to Polska byłaby najpewniej, co pozwala wywnioskować treść wspomnianego aktu, państewkiem całkowicie zależnym od tychże mocarstw. O ile w ogóle by była.
      
       Rażąca sprzeczność
      
Interesuje mnie jeszcze jedna rzecz – z jednej strony Koliński proklamuje wielką rolę piłsudczyków w odzyskaniu przez Polskę niepodległości, z drugiej zaś hołubi sowietów. Czy tylko ja widzę tu rażącą sprzeczność? Poza tym – od kiedy to partia Razem odwołuje się do spuścizny ideologicznej niepodległościowych ruchów politycznych?
       Myślę, że o wielu z tych rzeczy Koliński zwyczajnie nie wie, ale pozostałe przeinacza z premedytacją. Mamy tutaj do czynienia z typową partyjną propagandą najohydniejszego gatunku, gdzie autor bezczelnie nagina fakty, tak, aby pasowały do linii politycznej jego organizacji. Czyli, o ironio, robi dokładnie to samo, o co oskarża swoich oponentów.
      
Przemysław Piejdak

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Pseudonaukowy bełkot R. K. nie robi już na nikim wrażenia ale jednak osiągnął sukces bo o nim piszą. O to mu w tym wszystkim chodzi. Nie ważne co, jak, kiedy byle o R. K. było głośno - taki elbląski politcelebryta.
  • RobertKoliński @anarchista - Mylicie się, towarzyszu anarchisto, mnie zależy na tym, żeby mieszkańcy w końcu zaczęli myśleć samodzielnie i analizować to, co się wokół nich w mieście i nie tylko dzieje, i to wyłącznie w tym celu zabieram czasem głos w sprawach społecznych i obywatelskich. To zaś, że od czasu do czasu o tym moim zaangażowaniu napisze prasa, to jest akurat skutek a nie przyczyna. Nie mierzcie wszystkich swoją miarą, taka dobra rada na przyszłosć. Na ten głupawy i oszczerczy tekst ob. prawicowca z mikro-partyjki kolaborującej z nacjonalistami z ONR może odpowiem, jak znajdę chwilę na prostowanie głupot i pomówień zawartych w tekście, bo na razie mam ważniejsze rzeczy do roboty, jak np. sprawę zrujnowanego kąpieliska miejskiego, która będzie głosowana w czwartek w RM, wymianę międzynarodową młodzieży czy przygotowanie do Święta Pracy 1 Maja. Mam co robić, nie muszę zabiegać o poklask - po owocach ich poznacie, jako rzecze pismo;]
Reklama