- Ten rok można ocenić w pewnych aspektach pozytywnie – powiedział Marek Pruszak, przewodniczący Rady Miejskiej. I zaczął wymieniać to, co według radnych Prawa i Sprawiedliwości udało się prezydentowi. Później nie było już tak słodko i przyszedł czas na krytykę.
Tuż przed dzisiejszą (30 grudnia) sesją Rady Miejskiej klub radnych PiS zwołał konferencję. Na niej podsumował ostatni rok.
Jak relacjonował przewodniczący Pruszak wśród działań, które należy zaliczyć do pozytywnych jest odzyskanie środków na inwestycje drogowe, remont ul. Moniuszki, Czerniakowskiej i Radomskiej, Turniej Czterech Trenerów.
- Z mojego punktu widzenia pozytywnie oceniam gotowość do rozmów, widać również stabilizację finansową miasta, ale to wynika również z działań podjętych przez nas w poprzedniej kadencji – zaznaczył Pruszak.
Później przyszedł czas na krytykę. Przewodniczący wytknął prezydentowi, że CRW Dolinka to nie był jego pomysł, tak samo jak modernizacja skweru przy katedrze czy działania w kierunku utworzenia oddziału pulmonologicznego. Marek Pruszak dodał, że tu duże zasługi miał poprzedni prezydent miasta, czyli Jerzy Wilk.
Dodał również, że radni PiS krytycznie odnoszą się do faktu powołania trzech wiceprezydentów, na spotkanie z którymi trzeba czekać kilka tygodni albo miesięcy. Wspomniał o zamieszaniu związanym ze zmianami w oświacie. Według Marka Pruszaka zabrakło tam m.in. dialogu, a także jasnego harmonogramu zmian.
Radni PiS skrytykowali również restrukturyzację Urzędu Miejskiego.
- Żaden cel nie uświęca środków. Jeżeli rzeczywistym celem były oszczędności to po pierwsze w budżecie na 2016 rok nie ma tam tego miliona jeżeli mówimy o paragrafie płac – mówił Paweł Fedorczyk. - Z tego, co mówił sekretarz miasta procesem restrukturyzacji zostało objęte około 70 osób. Z czego zdecydowana większość dobrowolnie zgodziła się na zmianę, m.in. obniżenie wynagrodzeń czy przesunięcie do innych wydziałów. Była też pewna grupa osób, którym wypowiedziano umowę, z czego osiem, a finalnie siedem, poszło do sądu. W wielu przypadkach stwierdzono bezskuteczność tych wypowiedzeń, w jednym przypadku jest odszkodowanie. Natomiast z tego co wiem argumenty sądu sprowadzają się do wspólnego mianownika: tym osobom nie przedstawiono kryteriów na podstawie jakich są one zwalniane. Sekretarz mówił, że przekazano je ustnie, ale widocznie osoby te były innego zdania skoro poszły do sądu. Najbardziej kuriozalne jest to, że sąd nakazał przywrócenie do pracy, ale osoby nie dopuszcza się do pracy i płaci się jej wynagrodzenie. Nie wiem, czy w samorządzie elbląskim kiedykolwiek była podobna sytuacja, natomiast w tym roku dotyczyło to kilku osób przez kilka miesięcy.
Jak relacjonował przewodniczący Pruszak wśród działań, które należy zaliczyć do pozytywnych jest odzyskanie środków na inwestycje drogowe, remont ul. Moniuszki, Czerniakowskiej i Radomskiej, Turniej Czterech Trenerów.
- Z mojego punktu widzenia pozytywnie oceniam gotowość do rozmów, widać również stabilizację finansową miasta, ale to wynika również z działań podjętych przez nas w poprzedniej kadencji – zaznaczył Pruszak.
Później przyszedł czas na krytykę. Przewodniczący wytknął prezydentowi, że CRW Dolinka to nie był jego pomysł, tak samo jak modernizacja skweru przy katedrze czy działania w kierunku utworzenia oddziału pulmonologicznego. Marek Pruszak dodał, że tu duże zasługi miał poprzedni prezydent miasta, czyli Jerzy Wilk.
Dodał również, że radni PiS krytycznie odnoszą się do faktu powołania trzech wiceprezydentów, na spotkanie z którymi trzeba czekać kilka tygodni albo miesięcy. Wspomniał o zamieszaniu związanym ze zmianami w oświacie. Według Marka Pruszaka zabrakło tam m.in. dialogu, a także jasnego harmonogramu zmian.
Radni PiS skrytykowali również restrukturyzację Urzędu Miejskiego.
- Żaden cel nie uświęca środków. Jeżeli rzeczywistym celem były oszczędności to po pierwsze w budżecie na 2016 rok nie ma tam tego miliona jeżeli mówimy o paragrafie płac – mówił Paweł Fedorczyk. - Z tego, co mówił sekretarz miasta procesem restrukturyzacji zostało objęte około 70 osób. Z czego zdecydowana większość dobrowolnie zgodziła się na zmianę, m.in. obniżenie wynagrodzeń czy przesunięcie do innych wydziałów. Była też pewna grupa osób, którym wypowiedziano umowę, z czego osiem, a finalnie siedem, poszło do sądu. W wielu przypadkach stwierdzono bezskuteczność tych wypowiedzeń, w jednym przypadku jest odszkodowanie. Natomiast z tego co wiem argumenty sądu sprowadzają się do wspólnego mianownika: tym osobom nie przedstawiono kryteriów na podstawie jakich są one zwalniane. Sekretarz mówił, że przekazano je ustnie, ale widocznie osoby te były innego zdania skoro poszły do sądu. Najbardziej kuriozalne jest to, że sąd nakazał przywrócenie do pracy, ale osoby nie dopuszcza się do pracy i płaci się jej wynagrodzenie. Nie wiem, czy w samorządzie elbląskim kiedykolwiek była podobna sytuacja, natomiast w tym roku dotyczyło to kilku osób przez kilka miesięcy.
mw