Zapraszamy do zamieszczania wypowiedzi na temat tego, co lub kto nas w Elblągu cieszy, denerwuje, przeszkadza, zaskakuje, wkurza, irytuje, zachwyca, dołuje, oburza, frustruje. Komunikacja, służba zdrowia, administracja, policja, służby miejskie, telekomunikacja, media, ośrodki kultury, poczta, miejscy architekci i budowniczowie czekają na Twoją konstruktywną krytykę, genialne pomysły i niezastąpione rady. Gwarantujemy, że nikt Cię nie wysłucha, ale będziesz mógł zasnąć w poczuciu, że nie przepuściłeś okazji żeby spróbować naprawić świat, a przynajmniej tę jego cząstkę, w której na co dzień mieszkamy. Pamiętaj jednak, że wchodzisz na HP na własne ryzyko. Przed zamieszczeniem swojego wpisu zapoznaj się z treścią innych wypowiedzi i oceń, czy jesteś wystarczająco twardy/a żeby wytrzymać ewentualne ataki internetowych frustratów lub nawet rzeczową krytykę.
Idź do wątku: <---->
Akcja:  Lista wątkówNowy wątekSzukajZaloguj
saga wedrowna...
Wysłane przez: Kuti (---.bas1.dbn.dublin.eircom.net)
Data: 20 sierpnia 2004 18:15

no wiec pozegnawszy czule ma pania i synka nowo narodzonego udalem sie celem zabrania miejsca w samolocie do Charlerloi na lotnisko wawskie etiuda zwane....
jako ze wieczoor poprzedni uplynal mi na rzewnych pozegnaniach nie tylko z rodzina samopoczucie moje niskiego poziomu nabieralo i tylko turbulencje jeszcze mogly mnie dobic....
na szczescie takowe sie nie zdarzyly i godzina 9 minut 45 znalazlem sie w onym Charlerloi 50 km od Brukseli sie znajdujacym...
jako ze samolot do slawetnego Dublina mialem next day in the morning (tu wykarze poziom jezykowy jakiego nabieram) postanowilem sobie kjakos czas oczekiwania zorganizowac i wyszukac sobie jednostke tak samo w czasoprzestrzeni osadzona jak ja.... jak sie okazalo w autopsji jednostek takowych nie brakowalo... a na dodatek jednostki owe wyposazone byly wysmienicie w trunki rooznorakie i bajera sie kleila jak nigdy co zbawiennym w nastepnych rozdzialach tej powiesci sie okaze dla osoby mojej skromnej....
tak wiec nie straszna nikomu byla z nas noc spedzona na lawce pod airportem bosmy mieli spiworki a z reszta sami bylismy spiworki bosmy spali jak worki pijani....

i tak to nastepnego dnia o niemalze tej samej godzinie w Dublinie wyladowalem....
pierwsza rzecz jaka przyszla mi do glowy to udac sie na ulice Nothingham Street zwana gdzie powinny znajdowac sie resztki z ekipy ktora poznalem razem poprzednim.....przytachalem ja z soba cala wiare zagubionych duszyczek ktore to tak jak ja szarpnela sie na emigracje w celu szczescia poszukiwania....cdn....



http://africanmusic.org/images/fela.gif

i not be gentoloman at all

Re:
Wysłane przez: Kuti (---.bas1.dbn.dublin.eircom.net)
Data: 20 sierpnia 2004 18:26

na miejscu okazalo sie ze cala wiara okupujaca ten piekny postgregorianski budyneczek siedzi od miecha calego bez grosza i poolki obgryza wiec wlot moj zbawiennym dla nich sie okazal...
tak oto poznalem zioma najprzedniejszego pajakiem zwanego....
ale nieuprzedzajac faktoow musze wspomniec o przygodzie jaka po drodze mnie spotkala na ulice ona... otooz zahaczyl mnie maly smarku ktory na oko 7 wiosenek liczyl pytajac o ogien... jako ze zmeczon bylem podrooza i pozegnaniami i konserwacja calonocna nawet nie spytalem do czego ow ogien potrzebny tylko machinalnie wrecz sieglem ja do pocketa i podalem mu lighter.... i ku memu zdumieniu smark ow maly na oczach moich skrecil z dwooch bibul przepoteznie wygladajacego blunta po czym zapalil go i mi podal... tak oto zawarlem kontakt z miejscowa mlodzieza co potem pogubieniem sie w miescie zaskutkowalo...........cdn



http://africanmusic.org/images/fela.gif

i not be gentoloman at all



Szanowny Czytelniku, uprzejmie informujemy, że tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
This forum powered by Phorum.