UWAGA!

Rak nie wyrok! Rozmowa z Amazonką Alicją Tomczyk

 Elbląg, Rak nie wyrok! Rozmowa z Amazonką Alicją Tomczyk
fot. Anna Dembińska

Październik to miesiąc walki z rakiem piersi. Elbląskie amazonki, które działają już 15 lat, mogą pochwalić się ogromnymi sukcesami w edukacji elblążanek. Dzięki nim wiele kobiet wie, czym jest profilaktyka, a te, które chorowały, mają grupę wsparcia, bezcenną w ich sytuacji. Alicja Tomczyk opowiada o działalności Elbląskiego Stowarzyszenia Amazonek.

Pani Alicja jest prezeską Elbląskiego Stowarzyszenia Amazonek. Spotkałam się z nią w bardzo gorącym okresie – przygotowań do marszu, który odbędzie się w sobotę 16 października o godzinie 12. Mimo wielu zajęć, jakie mają teraz Amazonki, udało mi się porozmawiać z panią prezes o raku, problemach kobiet chorych na raka piersi i tych, które już są po operacjach. Temat trudny tym bardziej, że wciąż traktowany jak tabu.
      
       – Chciałabym porozmawiać nie tylko o elbląskich Amazonkach, ale także o samej chorobie.
      
Alicja Tomczyk: No właśnie, październik jest przecież miesiącem walki z rakiem piersi.
      
       – Który jest wciąż tematem tabu...
      
To bardzo ważna sprawa, a wśród kobiet panuje wielki strach przed zachorowaniem na raka piersi. W związku z tym często podchodzą do tego w ten sposób „Jak nie będę badać, to nie będę wiedzieć, nie będę chorować”. A to najgorsze myślenie, jakie może być. Świadomość tego, co się z nami dzieje, daje szanse na przeżycie. Strach to postawa, która wciąż paraliżuje kobiety, a my staramy się z tym stereotypem walczyć. Cały czas przypominamy kobietom, że rak piersi to nie wyrok. Tak się mówi hasłowo, ale to jest prawda, my jesteśmy żywym dowodem na to! Każda z nas przeżyła tę chorobę w mniejszym, większym, a nawet bardzo dużym stopniu zaawansowania.
      
       – Proszę opowiedzieć o profilaktyce.
      
Bardzo ważne jest samobadanie piersi. Kobiety miesiączkujące zawsze po miesiączce, a kobiety, które mają już ten czas za sobą, raz w miesiącu, w jakiś określony dzień. Samobadanie jest pierwszym badaniem, które pozwoli coś złego wyszukać u siebie. Jeśli są jakieś zmiany, należy pójść do lekarza, do ginekologa przede wszystkim. Większość z tych zmian to są zmiany niewiele znaczące, ale należy się spodziewać, że może być i rak. W tej chwili medycyna jest tak daleko posunięta, że jest bardzo dużo operacji oszczędzających. Oczywiście, są przypadki, że usuwa się całą pierś, ale dużo jest takich operacji, gdzie wycina się tylko guzek. Często nie ma nawet specjalnego leczenia, nie ma chemioterapii. Nie są to guzki na tyle niebezpieczne, żeby były jakieś następstwa.
      
       – Najważniejsze jest więc wczesne wykrycie?
      
Dokładnie tak, lepiej jest mieć to szybciej z głowy, wiedzieć, co się tam dzieje. Wtedy są też większe szanse na wyleczenie.
      
       – Jak Pani myśli, dlaczego lekarze nie badają piersi lub robią to tak rzadko? Czemu nie badają młodych dziewcząt?
      
Przede wszystkim krąży taka opinia, że na raka piersi chorują tylko kobiety w okresie menopauzy, a to nieprawda. Okazuje się, że chorują także dziewczyny nastoletnie, w czasie zmian hormonalnych, jakie dzieją się w ich organizmach. Druga sprawa to fakt, iż jesteśmy narodem – nie chciałabym brzydko powiedzieć – zaściankowym, ale jednak mamy moralność „na granicy”. Wydaje mi się, że lekarz się boi, żeby nie być posądzonym o jakieś nieetyczne zachowania, kobieta się boi i wstydzi. Pacjentka uważa, że póki nic nie wykryją, to niczego nie ma. Tworzy się zamknięte koło, zupełnie niepotrzebne. Przecież piersi są takim samym organem, jak nos czy ręka. My staramy się obalić te złe mity. Spotykamy się z kobietami, mówimy, przypominamy o tym, kto powinien badać piersi, czyli lekarz pierwszego kontaktu i ginekolog. Nawet jeżeli my same badamy sobie piersi, zawsze dobrze, żeby były zbadane też inną ręką. My siebie często rozgrzeszamy, że to tylko mała zmiana, że nic takiego tam nie ma. Namawiamy lekarzy pierwszego kontaktu, namawiamy, żeby badali piersi.
      
       – Jaka jest zachorowalność w naszym regionie?
      
Jak jeździłyśmy z lekarzami, z zaproszeniami na badania, nauką samobadania piersi, zawsze 10 proc. pań, które pojawiały się na tych spotkaniach, miały problem z piersiami. Jak to było dziesięć osób, to była jedna, jak 50, to pięć. Generalnie co dziesiąta kobieta zachoruje na raka piersi. Czyli trochę nas jest. To takie małe miasteczko, które co roku zachoruje na raka.
      
       – A jak dużo umrze?
      
Te procenty się trochę poprawiły, 50-55 proc . wyzdrowieje.
      
       – Dlaczego tak mało?
      
Z powodu późnego wykrycia. Im później, tym mniejsze szanse. Choroba może zaatakować też inne organy, rak może być tak złośliwy, że się nie da go wyleczyć. Może tak być, ale nie musi. Generalnie rak się rozwija bardzo długo. Są jednak takie przypadki, że wystarczy parę tygodni. Nie wiadomo, co nas zaatakuje, na co jesteśmy podatne.
      
       – Jeśli kobieta zachoruje na raka, może się zgłosi do was?
      
Może się zgłosić i ta kobieta, która chciałaby po prostu porozmawiać na ten temat. Jesteśmy tu w zasadzie codziennie i możemy rozmawiać. Bardzo chętnie udzielimy informacji, mamy dobrą wiedzę, ponieważ wciąż się szkolimy. Jesteśmy na bieżąco ze zmianami w medycynie. Jesteśmy dobrze zorientowane i chętnie udzielimy informacji na temat raka piersi. Powiemy, do kogo się zgłosić, jakie badania są potrzebne. Panie, które już są chore albo są już po operacji, przychodzą na rehabilitacje, ćwiczenia. Mamy specjalnie wyszkolonych rehabilitantów, szkolimy ich w zakładzie rehabilitacji w Warszawie przy Instytucie Onkologii. Dwa razy w tygodniu mamy gimnastykę, raz w tygodniu basen. To, co możemy robić, to robimy. Narodowy Fundusz Zdrowia generalnie nie daje na to pieniędzy, daje na dziesięć seansów, a potem już płacimy ze składek albo pozyskujemy pieniądze z innych źródeł.
      
       – Czyli kobieta, która jest po operacji, może zapisać się do stowarzyszenia?
      
Tak, zapisuje się do stowarzyszenia, zostaje Amazonką. Może korzystać z porad psychologicznych.
      
       – No właśnie, psychika jest bardzo istotna.
      
Tak, ponieważ to jest bardzo duży szok dla kobiety. Pierś jest atrybutem kobiecości. To bardzo wpływa na psychikę kobiety, ale i na psychikę całej rodziny. Wszyscy się boją i mąż, i dzieci… A potem ten stan, kiedy jesteśmy, można powiedzieć, trochę zdeformowane. Czujemy, że wszyscy na nas patrzą: „ona już nie jest kobietą”. Może tak nie jest, ale nasza wyobraźnia tak pracuje. To odbiera chęci do życia i siły do walki z chorobą. Więc my, Amazonki, organizujemy sobie rehabilitacje psychiczną, są i bezpośrednie rozmowy. Robimy wiele rzeczy za Narodowy Fundusz Zdrowia, ale my wiemy, że to jest potrzebne. Wiemy, że to jest nie na później, ale na teraz.
      
       – Ile Was jest?
      
Około setki. To znaczy tyle jest zrzeszonych, bo Amazonek jest na pewno więcej w Elblągu. Niektóre kobiety się wstydzą, boją się o tej chorobie mówić. Panie się nie przyznają do raka, szczególnie te młodsze, które pracują, bo ich szef pomyśli, że jak jest chora, to nie jest dyspozycyjna. Amazonki mają jednak tyle siły, przebicia, wyobraźni, że potrafią.
      
       – Najmłodsza i najstarsza Amazonka?
      
Najmłodsza ma ok. 35 lat, najstarsza jest po 80-tce. Staż po pierwszej operacji jest ważny. Najdłuższy staż to 26 lat. Ja jestem 23 lata po pierwszej operacji.
      
       – Jak rozmawiać z chorą na raka? Jak reagują rodziny na wieść o tym, że mama, żona czy babcia ma raka piersi?
      
Bardzo często w rodzinach w ogóle nie rozmawia się o tym. Rodzina nie chce mówić, bo nie chce martwić chorej. Kobieta nie chce rozmawiać, żeby nie denerwować bliskich. Często mężczyźni w takich związkach nie wytrzymują i odchodzą. Ona przyjdzie więc do nas i rozmawia jak równa z równą. Ja byłam chora i ona była chora. Najłatwiej jest rozmawiać z kimś, kto ma takie same doświadczenie. Ale jeżeli ktoś nie chce rozmawiać, to my nie rozmawiamy na siłę. Tylko wtedy, kiedy jest potrzeba. Często panie mówią: „Nie pójdę do tych Amazonek, bo one tylko o tej chorobie rozmawiają”. A tak nie jest! Rozmawiamy tylko wtedy, kiedy jest taka potrzeba. Najwięksi wrogowie w tej chorobie to strach i bagatelizowanie. Ale także to, że kobieta jest bardzo zabiegana, koncentruje się na domu, pracy. Nie myśli o sobie. Jest taki stereotyp, że jestem matką Polką, nie myślę o sobie. Trzeba pamiętać o sobie, a przede wszystkim o badaniach. Europa Zachodnia, a szczególnie Skandynawia, pokonały te barierę. U nas jeszcze trudno przekonać, mimo że to tyle trwa.
      
       – No właśnie, Polki nie chodzą na badania. Dlaczego?
      
Muszę powiedzieć, że badania przesiewowe są wykorzystywane przez 12-13 procent populacji. To jest bardzo mało. A przecież wysyła się bezpośrednio do domu zaproszenia. Po spotkaniach, kiedy dawałyśmy takie zaproszenia bezpośrednio, monitorowałyśmy to, czy panie chodzą na badania. Wtedy przychodziło ich więcej. Ważne jest więc, by rozmawiać o badaniach twarzą w twarz.
      
       – Co może zrobić kobieta, która chce się zbadać?
      
Jeśli ma powyżej 49 lat, badanie jest bezpłatne. Młodsze mogą iść na USG, które, niestety, jest odpłatne. A przecież chorują i nastolatki. Myślę, że dojdziemy do tego, że i to będzie za darmo.
      
       – Jak więc może się zbadać młoda kobieta?
      
Iść prywatnie do lekarza lub do szpitala. Przecież prawie wszędzie są aparaty USG, w szpitalach, w gabinetach. Mammografię powinno się robić od czterdziestego roku życia, ale i 18-latka, jeśli ma okazję, niech pójdzie i się zbada. Pamiętajmy jednak, bardzo ważne jest samobadanie.
      
       – Bardzo dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na Marszu, w sobotę 16 października o godzinie 12 przed Urzędem Miejskim.
      

      

Najnowsze artykuły w dziale Jej portEl

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Uwaga! Opinia zostanie zamieszczona na stronie po zatwierdzeniu przez redakcję.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Brawo! Alicja Tomczyk i jej koleżanki robią bardzo dużo dobrego dla innych kobiet i często ich rodzin. Obalają stereotypy, pomagają pokonać strach, zwiększają szanse na wyzdrowienie, a także pomagają przeżyć najgorsze chwile. AP
Reklama