UWAGA!

Taniec – uniwersalny język

 Elbląg, Taniec – uniwersalny język
fot. nadesłana

Każdy posiłek trwał ponad godzinę. Siadaliśmy z całą Formacją przy okrągłym, kręconym stole, na którym stawiano wiele chińskich potraw. Potrawy bardzo egzotyczne, ale wszystko chciałem spróbować: zupa z bażanta, ośmiornica, meduza, ślimak, żaba, sajgonki, gołębie, krewetki... O wrażeniach z podróży do Chin opowiada tancerz Formacji – Paweł Jacewicz, który obecnie studiuje we Florencji w ramach programu wymiany studentów ERASMUS

-Do Chin poleciałeś prosto z Florencji?
      
Całe szczęście nie. Miałem dwa dni przystanku w Polsce. Jeden dzień był na przepakowanie walizek i spędzenie czasu z rodziną, a drugi na treningi.
      
       - Jak spędza się święta w tak egzotycznym kraju?
       Zacznę od tego, że były to pierwsze święta w moim życiu z dala od rodziny. Do tego tak egzotyczny kraj, gdzie nie obchodzi się świąt, choinki i ozdoby są tylko dla celów komercyjnych, a temperatura zależnie od miejsca zmienia się z -20 (w Pekinie) do +17 (w Nanning). Święta musiały wyglądać inaczej - i wyglądały. Nie było typowych potraw, pasterki ale była rodzinna, "jantarowska" atmosfera, opłatek, życzenia, kolędy i oczywiście pokazy tańca. Ten jeden wieczór był symbolem świąt, później pochłonęły nas występy i napięty grafik, więc święta minęły niezauważalnie.
      
       - Jak wasze pokazy, całkiem naturalne u nas, były odbierane w Chinach?
       Były i to bardzo! To co naturalne u nas, dla publiczności w Chinach jest czymś wyjątkowym. Pokazy mieliśmy na salach, ale także na otwartych scenach z kilkutysięczną widownią. Nie wiedzieliśmy jaka będzie reakcja ludzi. Przekonaliśmy się na pierwszej próbie, na której już była pełna widownia! Wielki okrzyk, na wejście, nieustające piski i brawa podczas całego występu, a przecież to dopiero próba! Podczas głównego występu było jeszcze więcej ludzi, kamer i jeszcze więcej zabawy oraz dopingu szczególnie ze strony chińskiej młodzieży, która zna, śpiewa i kocha piosenki Jacksona.
      
       - My całkiem swobodnie posługujemy się już pojęciami tańce standardowe, latynoamerykańskie, a co tańczą Chińczycy?

       W tych miastach, które odwiedziliśmy taniec towarzyski dopiero zaczyna kiełkować. Nie jest rozwinięty, brakuje jeszcze chętnych do tańczenia tej dyscypliny. Na wszystkich galach i koncertach Chińczycy prezentowali swoje tańce narodowe, wywodzące się z tradycji grup etnicznych, których w Chinach jest aż 56. Choreografie wydawały się płynne, mało dynamiczne, często z wykorzystaniem innych przedmiotów, np bambusa. Europejczykowi ich tańce mogą się wydawać bardzo podobne, jednak muzyka, stroje i ta różnica w porównaniu do polskich tańców, przyciąga uwagę i czyni je bardzo interesującymi.
      
       - Zderzenie z inną kulturą, z inną mentalnością, organizacją społeczeństwa miało również przełożenie na taniec? Czy taniec jest swego rodzaju uniwersalnym językiem?
       Według mnie taniec i ogólnie ruch ciała był, jest i będzie uniwersalnym językiem ciała. W mieście Laibin (2,4 mln mieszkańców) byliśmy zaproszeni na spotkanie z powstającą formacją latynoamerykańską. Było to kilka dziewczynek. Chociaż mieliśmy tłumacza, indywidualnie porozumiewaliśmy się z nimi ruchem ciała. Na zmianę przedstawialiśmy swoje tańce, dawaliśmy rady, a nawet tańczyliśmy razem, pomagając dziewczynkom zrozumieć ruch. Niesamowite wrażenie, kiedy można znaleźć wspólny "język" z młodą tancerką, która ledwie mówi nawet po chińsku. Poza tym, taniec odbierany jest z radością, jako forma zabawy, sztuki i prezentacji dobrych manier. Wszędzie i przez wszystkich, czy to spotkanie z sekretarzem partii czy z dziećmi.
       Organizacja społeczeństwa wpływa na mentalność Chińczyków. Brak europejskich programów w telewizji, zablokowanie facebooka, youtube, czy nawet ograniczenie swobody podróżowania przyczyniło się do tego, że byliśmy postrzegani jak ludzie z kosmosu - przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie. Nieczęsto mogą zobaczyć innych od siebie, więc byliśmy atrakcją nawet na ulicy. Dokładając do tego taniec, byliśmy mieszanką wybuchową, która eksplodowała na widowni.
      
       - Co najbardziej Cię tam zaskoczyło i co najbardziej podobało?

       Przed wyjazdem do Chin czytałem o kulturze, problemach i ogólnie o sytuacji w kraju. Ale co innego jest przeczytać, a co innego zobaczyć na własne oczy. Wiedziałem, że są migracje z wsi do miast, że Chiny się rozwijają, ale nie myślałem, że w tak szybkim tempie i że jest to tak widoczne! Nowo utworzone miasto Laibin, w którym tańczyliśmy na 10-leciu powstania miasta, na początku niewiele – kilka tysięcy mieszkańców, jak na warunki chińskie niewielka wioska. Teraz zbudowane jest od nowa. Dookoła stoją i wciąż się budują nowe drapacze chmur, często puste, czekające na nowych mieszkańców, którzy powiększą obecną 2,4 milionową ludność miasta.
       Zaskoczył mnie również sposób w jaki traktowali nas wszyscy Chińczycy. Robienie zdjęć na ulicy, autografy, czerwone dywany, balony, byliśmy naprawdę inni i wyjątkowi nie tylko dla przeciętnego mieszkańca.
       Było wiele rzeczy, które mi się podobały jednak najlepiej wspominam lunche, obiady i kolacje. Każdy posiłek trwał ponad godzinę. Siadaliśmy z całą Formacją przy okrągłym, kręconym stole, na którym stawiano wiele chińskich potraw. Potrawy bardzo egzotyczne, ale wszystko chciałem spróbować: zupa z bażanta, ośmiornica, meduza, ślimak, żaba, sajgonki, gołębie, krewetki, wiele dań i napojów z ryżu, chiński kociołek, czyli zupa którą sami gotowaliśmy na środku stołu. Zazwyczaj jadaliśmy z chińskimi urzędnikami więc poczułem i przede wszystkim usłyszałem, chińską kulturę jedzenia, siorbania, mlaskania. I najważniejsze! Od pierwszej kolacji wszyscy porzuciliśmy sztućce i zaczęliśmy jeść pałeczkami. W połowie wyjazdu był kryzys, podobnie jak z tańcem, wszystko trzeba wytrenować i na koniec wyjazdu lepiej posługiwaliśmy się pałeczkami i jadło się nawet wygodniej niż nożem i widelcem.
      
       - Co wyniosłeś z tej podróży? Warto było opuścić rodzinne święta, żeby wybrać się do Chin?
       Każda podróż wnosi coś nowego w życiu. Nie chodzi mi tu o chińskie podróbki ubrań, ale o światopogląd. Jeszcze mocniej uświadomiłem sobie, że status człowieka, jego sława nie zależy od niego, ale od otoczenia i od ludzi z którymi przebywa. Jest wiele "gwiazd", które wykorzystują do maksimum swoją sławę w ojczyźnie stawiając się na równi z Bogiem. Nie wiedzą, że już w innym miejscu będą zwykłym, przeciętnym mieszkańcem.
       Wyjazd ten uświadomił mi, że jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia na świecie. Najlepiej coś zmieniać jak się rozmawia, więc trzeba znać język. W Chinach, gdyby nie Pan Czarek, nasz menager, tłumacz i główny przewodnik (któremu bardzo dziękuję) nic bym nie zrozumiał. We Florencji mam wspaniałą możliwość do nauki języka chińskiego więc jest bardzo prawdopodobne, że wezmę w nich udział, żeby chociaż poczuć ten język.
       Często mam tak, że muszę poświęcić jedną bardzo ważną rzecz, żeby druga, równie ważna się spełniła. Tak było z rodzinnymi świętami i wyjazdem do Chin. Wybór był trudny, ale myślałem, że wyjazd może mi dać więcej radości w przyszłości, poprzez wspomnienia, wykorzystanie nowych doświadczeń. Dodatkowo kocham podróżować i tańczyć więc jeżeli można to pogodzić jestem najszczęśliwszy na świecie. Chciałem też spędzić pierwszy raz święta i nowy rok z moją drugą rodziną - Formacją. Wszystko się udało dlatego teraz muszę poświęcić czas rodzinie i przede wszystkim mamie, która chociaż odlicza dni do kolejnych moich przyjazdów bardzo mnie wspiera i cieszy się moim szczęściem.
Edyta Jasiukiewicz, rzecznik CSE Światowid

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Jak już tyle zwierząt Pan tam zjadł, to trzeba było spróbować psa i kota. Podzieliłby się Pan wrażeniami
  • miłe wrażenia, ja tez chętnie zwiedził bym Chiny, chociaż jeden zakątek. Pozdrawiam
  • Za czyje pieniądze ci tancerze lansują się w Chinach. Widać Czyżykowi spodobał się ten kraj że wysyła tam swój narybek.
  • Czyżby te wszystkie składki dzieci tańczących w Promyku zostały przeznaczone na formację i podróż do Chin? A dlaczego nie wzięli młodszych tancerzy?
  • Młodzi płacą- starzy i rodzina trenera korzysta. Interes się kręci. Kogo stać na taki wyjazd?
  • no zwłaszcza w Elblągu taniec to język uniwersalny- znają się na wszystkim. nie musisz mieć wykształcenia i kompetencji byleś tańczyć umiał to w tej dziurze zaściankowej zdobędziesz wszystko. To teraz dzieciaku na ratusz!!!!! Żeby było jasne nie zazdroszczę bo w Chinach byłam- za swoje!!!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    referendum(2013-01-08)
  • do referendum: O czy ty dziewczyno w ogóle piszesz. .. w chinach to ty może byłaś ale chyba długopisy skręcać. Co ma wykształcenie do pasji i hobby jakim jest taniec. Przecież każda z osób, kiedyś czy też obecnie tańczących kończyła również jakieś szkoły czy studia. Co ty wiesz o tych ludziach. Biorąc na przykład tego chłopaka - studiuje we Florencji - ty pewnie nigdy nie miałaś wyższych ambicji niż elbląskie CKU, a później się dziwisz, że prace dostaje były tancerz. Dostaje bo jest wykształcony, oczytany, zna języki i jest obeznany w świecie. A tobie pozostaje żal, który dupsko ściska i wylewanie go na portalach. Tak trzymaj a sama utopisz się we własnym jadzie.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    jedyny sprawiedliwy(2013-01-08)
  • Brawo za pasję i za to, że masz chłopaku szacunek do rodziny i własnej matki :) to się ceni w dzisiejszych czasach. Obyś się nie zmienił :) a podróż do chin. .. kurcze, rzeczywiście tam musi być super. Pewnie nie będzie mi to dane w życiu by zobaczyć chiny, ale miło jest czytać wrażenia z wyjazdu do tak odległego dla nas miejsca na ziemi, człowieka, który jest z tego samego miasta :) powodzenia!
  • Ta formacja to Mistrzowie Świata! Jak zdobywali mistrzostwo i promowali tym samym Elbląg to nikt się nie pytał za czyje trenują, za czyje szyją stroje i za czyje wyjeżdżają na kolejne turnieje. .. To bardzo zdolna, ciężko pracująca i wykształcona młodzież!!!W świecie są znani, cenieni i zapraszani, ale nie dlatego, że u nas Prezydentem jest Nowaczyk a ich trenerem Czyżyk. Głupota ludzka nie zna granic. ..
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    pozdrawiam(2013-01-09)
Reklama