Mówią, że Elbląg pięknieje, zmienia się, rośnie w oczach. Są jednak takie miejsca i to w samym centrum miasta, które krzyczą. Krzyczą szpetotą, brzydotą, odstręczają, kontrastując z zadbanymi zabudowaniami wokół. W Gdańsku podobne miejsce, które nazwano “dziurą wstydu”, wkrótce zamieni się w piękny zieleniec. A to wszystko dzięki współpracy urzędników, fundacji i właściciela gruntu. Podpowiadamy elbląskim urzędnikom, jak można podobny problem rozwiązać u nas. Temat zgłosił nam jeden z czytelników, który odwiedził portEl Caffe.
- Decyzją z 20 stycznia 2012 roku o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego, osoba ta nabyła prawo własności do działki nr 281/22, stając się właścicielem całego terenu - informuje Monika Borzdyńska, rzecznik prasowy prezydenta Elbląga. - Miasto nie miało podstaw, by odmówić tego przekształcenia. Uprawnienia do karania właściciela z powodu braku porządku oraz niezagospodarowania tego terenu ma Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Straż Miejska wielokrotnie występowała do właściciela o uporządkowanie tego terenu, jednakże bezskutecznie. Były też składane wnioski do sądu o ukaranie właściciela.
Tak było w Gdańsku
Podobny problem mieli mieszkańcy Gdańska. Na gdańskiej starówce, między ulicami Św. Ducha a Mariacką, do niedawna znajdował się głęboki zarośnięty chwastami wykop. Po wielu negocjacjach z właścicielem działki, udało się dojść do porozumienia w kwestii jej tymczasowego zagospodarowania. Akcję, która miała wymiar społeczny, bez wykorzystania środków publicznych, koordynowała Fundacja Gdańska. Wszystko odbyło się na zasadzie wymiany barterowej.
- Warunek był taki, że akcja ma mieć charakter tymczasowy, bez użycia pieniędzy podatników – mówi Grzegorz Szczuka z Fundacji Gdańskiej. - Do przeprowadzenia przedsięwzięcia musiał się więc znaleźć podmiot trzeci, jakaś organizacja pozarządowa, jak np. nasza fundacja. Efekt naszych działań poprzedziło wiele rozmów z właścicielem terenu, który musiał podpisać z nami porozumienie odnośnie wejścia osób trzecich na jego własność. W akcję zaangażowało się społecznie wiele podmiotów.
W zasypywaniu dziury pomagali harcerze z hufca ZHP Śródmieście, architekci stworzyli społecznie projekt zagospodarowania terenu, załatwiono za darmo ziemię do zasypania dziury, a jedna z firm przekazała fundacji za symboliczną złotówkę kafle chodnikowe.
- Sprawa nie jest jednak taka prosta, jak się wydaje – mówi Grzegorz Szczuka. - Musieliśmy dogadać się z konserwatorem zabytków, gestorami sieci wodociągowych, kanalizacyjnych, sieci gazowej, elektrycznej i ciepłowniczej, by sprawdzić stan instalacji. Musieliśmy porozumieć się także z właścicielem terenu w sprawie nieprzewidzianych kosztów dodatkowych, które mogą wyjść w trakcie zagospodarowania. Ustaliliśmy, że pokryjemy je po połowie.
W miejscu niechlubnej dziury powstanie wkrótce zieleniec z małą architekturą i ławeczkami, a skwer zostanie zrealizowany w ramach budżetu obywatelskiego dzielnicy Śródmieście za kwotę 20 tys. zł. i będzie funkcjonował do czasu, aż jego właściciel zdecyduje się na zagospodarowanie tej działki.
Właściciel nieosiągalny
Może w Elblągu znajdzie się pozarządowa organizacja, która zajmie się elbląską „dziurą wstydu”. Sprawa nie jest prosta, ale skoro udało się na gdańskiej starówce, która jest objęta nadzorem konserwatora zabytków, to dlaczego ma się nie udać z elbląskim gruntem, który takiej ochrony nie ma? Próbowaliśmy kilkakrotnie skontaktować się z właścicielem gruntu, by zapytać o jego zdanie w tej sprawie. Niestety, bezskutecznie. Może urzędnikom lub pozarządowej organizacji się uda?