UWAGA!

O wiolonczeli, podróżach i ... kotach

 Elbląg, Aneta Wądołowska - prywatnie
Aneta Wądołowska - prywatnie (fot. Anna Dembińska)

Jako dziecko wybrała wiolonczelę, bo spodobały się jej "takie duże skrzypce". I tak już zostało. Praca jest jej pasją, ale przecież nie samą muzyką człowiek żyje. Serce oddała więc ... kotom brytyjskim. W ramach cyklu rozmów z muzykami EOK, dziś Aneta Wądołowska.

W Elbląskiej Orkiestrze Kameralnej brzmią trzy wiolonczele. Jedna, już od blisko pięciu lat, za sprawą Anety Wądołowskiej, która z Białegostoku przez Gdańsk dotarła do miasta, w którym dostępu do bramy broni Piekarczyk.
      
       Dla drobnej dziewczyny taki duży instrument? Nie za ciężki?

       Aneta Wądołowska: - Wbrew pozorom wiolonczela wcale nie jest taka ciężka (śmiech). W twardym futerale waży ok. 10 kg, sam instrument może 4,5 kg.
      
       Dlaczego akurat wiolonczela?
       - Moja starsza siostra uczyła się gry na fortepianie, bo wiadomo, fortepian, obok skrzypiec, to najbardziej popularny instrument. Gdy rodzice i mnie chcieli posłać do szkoły muzycznej, siostra kategorycznie zażądała, bym nie grała na tym samym instrumencie, co ona. Rodzice z kolei chyba bali się skrzypiec, że ciężko w domu będzie znieść początki (śmiech). Wtedy ja, nie wiedząc, co to wiolonczela powiedziałam, że widziałam w telewizji "takie duże skrzypce" i na takich bym chciała grać.
      
       I to był dobry wybór?
       - Tak. Po muzycznej szkole podstawowej, zdecydowałam się na kontynuację nauki w szkole średniej, a potem na studia - na Akademii Muzycznej w Gdańsku
      
       A potem przyszedł czas na pracę i na Elbląg.
       - Gram w Elbląskiej Orkiestrze Kameralnej od prawie pięciu lat. W cztery osoby pakujemy się do samochodu i przyjeżdżamy tu z Gdańska. Organizację dojazdów mamy już opanowaną do perfekcji (śmiech). Przyzwyczaiłam się do tych podróży, zresztą, nie myślę w tej chwili o przeprowadzce do Elbląga. Uczę też w szkole w Starogardzie Gdańskim i, póki co, mieszkanie w Trójmieście to optymalne rozwiązanie.
      
       Praca jest też hobby?
       - Oczywiście, ale ostatnio wraz z moim chłopakiem założyliśmy hodowlę kotów rasowych, brytyjczyków. Właśnie urodziły się cztery kociaki i one pochłaniają nasz wolny czas (śmiech). Myślimy o wystawach, ale czas pokaże, co z tego wyjdzie.
      
       Koty lubią muzykę?

       - Małe, które od początku są przyzwyczajone do dźwięków, tak. Gorzej ze starszymi. Moja kotka Zuzia, dachowiec, którą przygarnęłam, gdy miała rok, jak tylko widzi, że wyciągam wiolonczelę ma przerażenie w oczach (śmiech). Chowa się na najwyższej szafie.

  Elbląg, i podczas koncertu
i podczas koncertu (fot. Witold Sadowski)


      
       W domu dominuje muzyka klasyczna?

       - Muzyki klasycznej ostatnio słucham bardzo mało. Może dlatego, że w pracy jest jej ogrom. W samochodzie słucham radia, a w domu lubię ciszę i spokój. Chociaż wczoraj słuchałam płyty Whitney Houston i po raz kolejny zachwycił mnie jej rewelacyjny głos.
      
       Teraz są wakacje, ale orkiestra nie odpoczywa.

       - Od zeszłego poniedziałku zaczęliśmy już próby, a 17 lipca w Pasłęku rozpoczynamy pierwszą edycję Ogólnopolskiego Festiwalu ,"Muzyka polska na Żuławach". Będziemy grać w kościołach m.in. w Dzierzgoniu, Krzyżanowie, w Nowym Dworze Gdańskim utwory takich wybitnych kompozytorów, jak Lutosławski, Chopin, Wieniawski czy Kilar. Chodzi o propagowanie ich dorobku, który jest przecież bardzo bogaty.
      
       Wśród muzyków grających na wiolonczeli dominują kobiety?
       - Generalnie na akademii muzycznej jest więcej kobiet, ale patrząc na słynnych muzyków okazuje się, że z reguły wybijają się mężczyźni. Niektórzy uważają, że są oni bardziej sceniczni. Szczególnie, jeśli chodzi o odnoszenie sukcesów solowych. Tu trzeba mieć szczególny charakter i osobowość. Ale podobnie jest też - moim zdaniem - na scenie kabaretowej. Lepiej sprawdzają się na niej panowie.
      
       Jako muzycy EOK macie szczególną możliwość grania wspólnie z wielkimi sławami.

       - Tak i bardzo to sobie cenimy. Mnie szczególnie urzekła kobieta, skrzypaczka Soyoung Yoon, która jest po prostu genialna. Taka drobna, a taki dźwięk wydobywa z instrumentu i ma taką sceniczność!
      
       A o czym marzy Aneta Wądołowska?

       - Zawsze uwielbiałam podróże. Chciałam zwiedzić wielkie europejskie miasta, obowiązkowo Paryż i Barcelonę. Marzę też o spokojnym życiu.
      
      


       Patronem medialnym EOK jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl

      
rozmawiała Agata Janik

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama