UWAGA!

Elblążanie z pasją: Pan Tadeusz "poluje" na samoloty (odcinek 1)

 Elbląg, Tadeusz Jędrzejewski robi zdjęcie samolotów z pomocą teleskopu
Tadeusz Jędrzejewski robi zdjęcie samolotów z pomocą teleskopu (fot. Witold Sadowski)

Z jednej strony uwielbia spędzać czas w swoim ogródku działkowym, gdzie w ciszy i spokoju może pielęgnować trawnik. Z drugiej strony - kocha potężne maszyny latające bardzo, bardzo wysoko. O pasji do samolotów, fotografii i nie tylko rozmawiamy z elbląskim spotterem Tadeuszem Jędrzejewskim. To pierwszy odcinek nowego cyklu w portEl.pl, w którym co niedzielę będziemy prezentować elblążan z pasją. Zobacz zdjęcia "upolowanych" przez pana Tadeusza samolotów.

Witold Sadowski: - Spotter, któż to taki?
       Tadeusz Jędrzejewski: - Spotter jest to osoba zajmująca się obserwacją. A spotter RNAV obserwuje samoloty w przestrzeni powietrznej, w obszarze kontrolowanym latające bardzo wysoko. W Polsce przestrzeń RNAV zaczyna się od 20 tys. stóp, czyli od ponad 6000 metrów. Latające w tej strefie samoloty muszą być wyposażone w odpowiednie urządzenia do kontroli obszaru i ich identyfikacji. I takimi samolotami są zainteresowani spotterzy tzw. "wysocy". Bo jest też druga grupa spotterów, tzw. "lotniskowi", którzy obserwują i rejestrują samoloty głównie w rejonie lotnisk podchodzące do lądowania, startujące, kołujące czy też nisko przelatujące.
       - Spotterzy nie tylko obserwują samoloty, ale także je fotografują...
       - Początkowo spotting polegał na samej obserwacji. Rozwijał i rozwija się nadal równolegle z coraz bardziej zaawansowaną techniką. Przy obecnym zaawansowaniu technologicznym fotografii jest po prostu bajecznie prosty.
       - Jakim sprzętem trzeba dysponować do fotografii samolotów na dużych wysokościach przelotowych?
       - Wszystko zależy od tego, co chcemy osiągnąć i jakimi funduszami dysponujemy. Można przejść ścieżką rozwoju taką, jak ja i wielu innych spotterów. Zaczynałem od prostego aparatu kompaktowego sprzężonego za pomocą własnej konstrukcji z najzwyklejszą lornetką. Dało się tym sprzętem "złapać" samolot i zrobić w miarę ostre zdjęcia. Nie ukrywam, że było to dosyć szalone, ale radość i duma z fotek były ogromne. Później przesiadłem się na lumixa z 20-krotnym zoomem, dokupiłem do niego telekonwerter 2x i to już była trochę wyższa szkoła jazdy (śmiech). Następnie kupiłem lustrzankę z rosyjskim obiektywem tair 300 plus różne telekonwertery. Tym sprzętem dało się już robić duże zbliżenia, ale jasność obiektywu wraz z zastosowanymi telekonwerterami była bardzo słaba. Szukając lepszego rozwiązania, zakupiłem tubę muskatową mto z systemem luster. Był to całkiem jasny 1000-milimetrowy obiektyw. Swoje poszukiwania optymalnego sprzętu do spottingu na razie zakończyłem na obecnie posiadanym teleskopie, który standardowo ma ogniskową 1200 mm. Po dodaniu astronomicznego telekonwertera barlow plus tzw. crop lustrzanki uzyskuję rzeczywistą ogniskową na poziomie 3600 mm. A to jest już bardzo duże zbliżenie obiektu przy niezłej jasności.

  Elbląg, Dreamliner upolowany przez pana Tadeusza
Dreamliner upolowany przez pana Tadeusza (fot. Tadeusz Jędrzejewski, archiwum prywatne)

- Jakie i na jakiej wysokości najczęściej latają samoloty nad Elblągiem?
       - Praktycznie nad naszym miastem samoloty latają na wysokości od 9 tys. do 14 tys. metrów. Maszyny pasażerskie typu Boeing B737, B747 czy Airbus A320 przelatują na pułapie do 12 tys. metrów, wyżej można spotkać biznesowe małe odrzutowce, zwane bizjetami. Niestety, nie dość, że latają bardzo wysoko, to dodatkowo są naprawdę niewielkie i bardzo ciężko jest mi je "złapać".
       - Czy to jest drogie hobby?
       - Ciężko jest powiedzieć jednoznacznie, czy to jest drogie, czy tanie hobby. Można bowiem zacząć tego typu przygodę, wydając około 1000 zł na prosty aparat kompaktowy i lunetę. I już można robić tym zdjęcia. W Polsce jest wielu spotterów dysponujących właśnie takim sprzętem i potrafią robić nim cuda. Wchodząc na wyższą "półkę", trzeba się liczyć z większymi wydatkami. Moim zdaniem jest to kwestia realizacji swoich pasji. Wiadomo, że mając możliwości finansowe na zakup droższego i lepszego sprzętu, zawsze będzie można robić lepsze zdjęcia. To hobby, podobnie jak każde inne, jest o tyle "niebezpieczne", że jak nas wciągnie, to człowiek stara się dążyć do doskonałości i inwestuje w sprzęt.
       - Skąd wiesz, jaki samolot i kiedy będzie przelatywał nad Elblągiem?
       - W dzisiejszych czasach z tego typu informacjami naprawdę nie ma problemu. Ale początki, 12 lat temu, to było czyste szaleństwo. Nie było, jak dzisiaj, dostępnych informacji o lotach w Internecie. Praktycznie siedziało się godzinami i patrzyło w niebo. Wraz z innymi takimi pasjonatami informowaliśmy się telefonicznie o ciekawych samolotach lecących w ich kierunku. Można powiedzieć, że wszystko odbywało się ręcznie. Młodsi koledzy spotterzy nie mogą tego w ogóle pojąć, bo teraz mają wszystko podane "na tacy". Obecnie bowiem są strony internetowe z radarem przestrzeni powietrznej i na bieżąco można na nich śledzić sytuację w każdym zakątku świata. Na takim radarze nie ma jednak np. samolotów wojskowych. Po wypatrzeniu takiego obiektu przydaje się tzw. SWO - czyli system wczesnego ostrzegania. (śmiech) To właśnie dawna metoda, gdzie koledzy z kraju dzwonią i mówią, że coś ciekawego leci w moją stronę.
       - Ale fotografujesz samoloty nie tylko nad Elblągiem?
       - Wyjeżdżam czasami w teren, żeby sfotografować jakiś ciekawy samolot. Mam kilka takich punktów w Polsce, bliżej lub dalej od Elbląga. Najczęściej jeżdżę w okolice Grudziądza, gdzie jest skrzyżowanie dróg lotniczych wschód- zachód z północ-południe. Czasem fotografuję też w rejonie Ostródy, Olsztyna, bywa, że i dalej, na wschodzie. Zdarza się, że takie wyprawy kończą się po prostu klęską. Tak było w dniu przylotu do Polski pierwszego dreamlinera. Samolot ten miał być hucznie witany, jego przelot nad terytorium naszego kraju miał się odbywać w asyście dwóch F-16. Zapakowałem sprzęt do auta, wsiadłem do samochodu i pojechałem 40 kilometrów na południe za Grudziądz i... na miejscu okazało się, że ze zdjęć nic nie będzie. Nie pozwoliła na to aura. Niebo było zasnute całkowicie chmurami. Wypiłem kawę w przydrożnym zajeździe i z pustą kartą pamięci wróciłem do Elbląga.
       - Zrobić zdjęcie to jedno, potem trzeba je gdzieś pokazać...
       - Zdjęcia publikujemy wraz z kolegami na forach i portalach spotterskich. Staramy się zawsze, aby fotografia była odpowiednio opisana. Poza datą i godziną w podpisie powinny się znaleźć dane samolotu i rejon, gdzie fotografia została wykonana. Nasze zdjęcia ogląda wiele osób, często nie związanych z lotnictwem, więc "goła" fotografia nic by im nie mówiła.
       - Wysoko latające samoloty to niejedyne Twoje hobby?
       - Nie. Uwielbiam przyrodę. Wiele godzin spędzam w ogródku działkowym, gdzie czas dzielę na fotografię lotniczą i doprowadzanie do perfekcji trawnika (śmiech). Mam dosłownie manię na punkcie mojego trawnika i staram się go doprowadzić do ideału. Z kolei uprawa ogródka warzywno-owocowego to domena mojej żony, w czym jej pomagam. Na działce naprawdę spędzamy czas miło i przyjemnie. Oprócz samolotów fotografuję również ptaki, czasami, jak się uda, "ustrzelę" obiektywem jakąś inną zwierzynę.
       - Czego się życzy spotterom?
       - Błękitu i rarytasów w powietrzu.
       - To znaczy?
       - Nietypowych, ładnie pomalowanych, pojedynczych egzemplarzy samolotów.
       - Błękitnego nieba i rarytasów w powietrzu Tobie i wszystkim spotterom więc życzę wraz z redakcją portEl.pl
      

Witold Sadowski

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama