
Mało kto wie, że polscy motoparalotniarze to numer jeden na świecie oraz w Europie. W ten weekend zawitali na elbląskie lotnisko, żeby wziąć udział w pierwszych tego typu zawodach w mieście, a zarazem ostatnich w sezonie. Zobacz zdjęcia.
Konkurencje są trzy – slalom pomiędzy nadmuchanymi pylonami, lot ekonomiczny, czyli taki, gdzie pilot ma określoną ilość paliwa i musi na nim jak najdłużej polatać i taka, gdzie liczy się celność lądowania.
- Starty były ciężkie, bo trzeba było się rozbiec, ale w powietrzu to już super – cieszył się Jacek Ciszkowski, organizator elbląskich zawodów, a także członek motoparalotniarskiej kadry narodowej. - Lecieliśmy w kierunku Nogatu, później odbiliśmy w kierunku Nowakowa, dalej wzdłuż Zalewu na Tolkmicko, a później zawróciliśmy do Elbląga. Piloci, którzy przyjechali są zachwyceni, nie tylko widokami. Podoba im się lotnisko, mają startowisko przy hangarach, co jest dużym atutem – dodał Ciszkowski mówiąc o konkurencji nawigacyjnej.
Pilotów razem jest 26, latają indywidualnie oraz w tandemach. Sporą część stanowią członkowie Motoparalotniowej Kadry Narodowej Aeroklubu Polskiego.
- Pochodzę z okolic Płocka, tam trenuję i należę do tamtejszego aeroklubu. Sam latam od czterech lat, ale swoje pierwsze kroki stawiałem już jak miałem trzy lata, razem z tatą – mówi Wojciech Bógdał, student Politechniki Warszawskiej, a także mistrz Europy w locie slalomem na motoparalotni. Jest również członkiem kadry. - Latam tu pierwszy raz i muszę powiedzieć, że teren ciekawy, no u mnie takiego nie ma (śmiech).
Jeden jeździ rowerem, drugi lata
To drogi, jeżeli spojrzymy na ceny, ale w porównaniu do innych sportów lotniczych ten jest o wiele tańszy.
- Nie potrzebujemy osób trzecich, żeby wystartować, nie potrzebujemy hangarów ani lotniska, bo możemy wystartować z łąki. Praktycznie wszędzie możemy lecieć, jesteśmy w dużym stopniu niezależni – wyjaśnia Jacek Ciszkowski. - Cenowo wygląda to ta, że nowy sprzęt kosztuje 25 tys. zł, używany połowę taniej.
Pieniądze pieniędzmi, ale jak mówią ci, którzy latają satysfakcji i frajdy nie da się przeliczyć.
- Kiedy ma się dwie godziny po pracy można gdzieś pojechać rowerem, ale można również wyciągnąć sprzęt z garażu lub z piwnicy, przyjechać na lotnisko, wystartować, polatać godzinę, wylądować, zapakować sprzęt i wrócić. To całkowita swoboda – mówi Ciszkowski.
Elbląg ma warunki, ale tu trzeba pieniędzy
Tak twierdzi pochodzący z Torunia Jarosław „Balcerek” Balcerzewski, który jest brązowym medalistą świata w konkurencjach indywidualnych, a także złotym w drużynowych. Na elbląskich zawodach lata w tandemie.
- Moim nawigatorem jest Magdalena Kłos. To ona mówi mi jak mam lecieć, a ja muszę jej słuchać – wyjaśnia z uśmiechem Jarosław Balcerzewski. - Jesteśmy najlepszą drużyną na świecie oraz w Europie, co udowodniliśmy w tym roku na Mistrzostwach Świata. W motoparalotniarstwie są zawody klasyczne oraz slalomowe. I w jednych, i w drugich Polacy zdecydowanie wygrywają. Rywalizowaliśmy z Chinami, Tajwanem, Hiszpanią, Portugalią, Francją, z Niemcami czy z Austriakami. Na dwustu zawodników Polska zdobyła pierwsze miejsca, co jest dowodem na to, że potrafimy latać.
Jarosław Balcerzewski od lat organizuje zawody na stopie europejskiej i światowej. Zapytany o to, czy Elbląg ma możliwości i potencjał do organizacji większych zawodów odpowiada, że tak, ale...
- Samorząd musi się jednak liczyć z tym, że aby to była dobra impreza trzeba pieniędzy. To jest kwestia porozumienia pomiędzy organizatorami a włodarzami – wyjaśnia.
Motoparalotniarzy będzie można zobaczyć jeszcze w niedzielę, 14 września. Wstęp na zawody jest bezpłatny.
godz. 7-10 - konkurencje nawigacji, slalom lub lot ekonomiczny w zależności od warunków atmosferycznych
godz. 12-13 - oficjalnie zakończenie z ogłoszeniem wyników i wręczeniem pucharów i nagród
- Starty były ciężkie, bo trzeba było się rozbiec, ale w powietrzu to już super – cieszył się Jacek Ciszkowski, organizator elbląskich zawodów, a także członek motoparalotniarskiej kadry narodowej. - Lecieliśmy w kierunku Nogatu, później odbiliśmy w kierunku Nowakowa, dalej wzdłuż Zalewu na Tolkmicko, a później zawróciliśmy do Elbląga. Piloci, którzy przyjechali są zachwyceni, nie tylko widokami. Podoba im się lotnisko, mają startowisko przy hangarach, co jest dużym atutem – dodał Ciszkowski mówiąc o konkurencji nawigacyjnej.
Pilotów razem jest 26, latają indywidualnie oraz w tandemach. Sporą część stanowią członkowie Motoparalotniowej Kadry Narodowej Aeroklubu Polskiego.
- Pochodzę z okolic Płocka, tam trenuję i należę do tamtejszego aeroklubu. Sam latam od czterech lat, ale swoje pierwsze kroki stawiałem już jak miałem trzy lata, razem z tatą – mówi Wojciech Bógdał, student Politechniki Warszawskiej, a także mistrz Europy w locie slalomem na motoparalotni. Jest również członkiem kadry. - Latam tu pierwszy raz i muszę powiedzieć, że teren ciekawy, no u mnie takiego nie ma (śmiech).
Jeden jeździ rowerem, drugi lata
To drogi, jeżeli spojrzymy na ceny, ale w porównaniu do innych sportów lotniczych ten jest o wiele tańszy.
- Nie potrzebujemy osób trzecich, żeby wystartować, nie potrzebujemy hangarów ani lotniska, bo możemy wystartować z łąki. Praktycznie wszędzie możemy lecieć, jesteśmy w dużym stopniu niezależni – wyjaśnia Jacek Ciszkowski. - Cenowo wygląda to ta, że nowy sprzęt kosztuje 25 tys. zł, używany połowę taniej.
Pieniądze pieniędzmi, ale jak mówią ci, którzy latają satysfakcji i frajdy nie da się przeliczyć.
- Kiedy ma się dwie godziny po pracy można gdzieś pojechać rowerem, ale można również wyciągnąć sprzęt z garażu lub z piwnicy, przyjechać na lotnisko, wystartować, polatać godzinę, wylądować, zapakować sprzęt i wrócić. To całkowita swoboda – mówi Ciszkowski.
Elbląg ma warunki, ale tu trzeba pieniędzy
Tak twierdzi pochodzący z Torunia Jarosław „Balcerek” Balcerzewski, który jest brązowym medalistą świata w konkurencjach indywidualnych, a także złotym w drużynowych. Na elbląskich zawodach lata w tandemie.
- Moim nawigatorem jest Magdalena Kłos. To ona mówi mi jak mam lecieć, a ja muszę jej słuchać – wyjaśnia z uśmiechem Jarosław Balcerzewski. - Jesteśmy najlepszą drużyną na świecie oraz w Europie, co udowodniliśmy w tym roku na Mistrzostwach Świata. W motoparalotniarstwie są zawody klasyczne oraz slalomowe. I w jednych, i w drugich Polacy zdecydowanie wygrywają. Rywalizowaliśmy z Chinami, Tajwanem, Hiszpanią, Portugalią, Francją, z Niemcami czy z Austriakami. Na dwustu zawodników Polska zdobyła pierwsze miejsca, co jest dowodem na to, że potrafimy latać.
Jarosław Balcerzewski od lat organizuje zawody na stopie europejskiej i światowej. Zapytany o to, czy Elbląg ma możliwości i potencjał do organizacji większych zawodów odpowiada, że tak, ale...
- Samorząd musi się jednak liczyć z tym, że aby to była dobra impreza trzeba pieniędzy. To jest kwestia porozumienia pomiędzy organizatorami a włodarzami – wyjaśnia.
Motoparalotniarzy będzie można zobaczyć jeszcze w niedzielę, 14 września. Wstęp na zawody jest bezpłatny.
godz. 7-10 - konkurencje nawigacji, slalom lub lot ekonomiczny w zależności od warunków atmosferycznych
godz. 12-13 - oficjalnie zakończenie z ogłoszeniem wyników i wręczeniem pucharów i nagród
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym zawodów.