Sąd Okręgowy w Elblągu nie rozpatrzył dziś (24 października) protestu wyborczego Pawła Kowszyńskiego, kandydata z listy PiS do elbląskiej Rady Miejskiej. A trzeba zaznaczyć, była to druga próba rozpoczęcia postępowania w trybie wyborczym. Powód? Nie stawili się pozwani przez polityka dziennikarz i wydawca portalu internetowego Elbląg 24, bo... nie odbierają wezwań.
Pierwsza rozprawa miała odbyć się 23 października. Nie doszła do skutku, bo nie udało się doręczyć wezwania stronie pozwanej. Dziś (25 października) sytuacja wyglądała podobnie. Ani wydawca e24, ani dziennikarz nie stawili się w sądzie. Stawił się natomiast Paweł Kowszyński z teczką pełną dokumentów - dyplomów świadczących o ukończonych przez niego studiach. Pełnomocnik polityka wnioskował o rozpoznanie sprawy dziś, bo - jak zaznaczył to, że ustawodawca ustalił termin 24-godzinny, nie jest przypadkowe. Ponadto zgłosił, iż widział wydawcę Elbląg 24 wczoraj o godz. 10 w pobliżu sądu, a za poinformowanie go o terminie rozprawy można uznać publikacje w innym portalu internetowym.
Sędzia Dorota Zientara była jednak innego zdania i wyznaczyła kolejny termin rozprawy na 25 października (sobota). - Z panem Borysem Tuckim (red. nacz. Elbląg 24) rozmawialiśmy telefonicznie 23 października i informował o tym, że przebywa poza Elblągiem i wróci dziś po południu - wyjaśniała sędzia. - Jutro więc podejmiemy kolejną próbę rozpoznania sprawy.
Po wyjściu z sali Paweł Kowszyński powiedział, że czeka na sprawiedliwe rozstrzygnięcie.