
- Obniżymy sobie diety, jak burmistrz i urzędnicy też zaczną oszczędzać na swoich wynagrodzeniach – mówi jeden z tolkmickich radnych. O trudnej sytuacji finansowej Tolkmicka dyskutowano dzisiaj na sesji Rady Miasta i Gminy. Władze muszą znaleźć dwa miliony złotych oszczędności, by uratować gminę przed finansową katastrofą. Zobacz zdjęcia.
Budżet Tolkmicka na 2015 rok uchwaliła Regionalna Izba Obrachunkowa, a nie gmina, bo zdaniem urzędników RIO samorząd źle go przygotował. Największym błędem był zbyt duży wskaźnik zadłużenia, dlatego RIO zmusiło Tolkmicko do oszczędności. Nie pozwoliło zaciągnąć nowego dwumilionowego kredytu i kazało ciąć koszty – w niektórych działach nawet 30-40 procent. Na dzisiejszej sesji żadne decyzje jednak w tej sprawie nie zapadły, za to niektórzy mieszkańcy domagali się wyjaśnień od burmistrza, jakie oszczędności wprowadzi w ratuszu.
- Jedna osoba już z urzędu odeszła, odejdą jeszcze 2-3 osoby, które obecnie są na zwolnieniu chorobowym. Szukamy oszczędności w wydatkach na prąd, obniżyliśmy koszty delegacji, mniejsze są wydatki za korzystanie z własnego samochodu, skrzętnie patrzymy na każdą wydawaną złotówkę – powiedział nam burmistrz Andrzej Lemanowicz.
Gdzie te obniżki?
Część mieszkańców oczekuje, że urzędnicy i radni także zajrzą do swoich kieszeni i obniżą sobie wynagrodzenia i diety.
- Już w lutym na sesji zgłaszałam taką propozycję. Wystarczy, by każdy radny obniżył dietę o 100 złotych miesięcznie i byśmy mieli 1500 złotych oszczędności, to rocznie prawie 20 tysięcy – powiedziała nam Halina Rakowska-Bramowicz, która kiedyś również była radną i przewodniczącą komisji finansów.
- Czekamy na ruchy burmistrza, jeśli on obniży wynagrodzenie sobie i urzędnikom, to radni też obniżą diety, nawet o 50 procent. Poza tym powraca pytanie, po co w Tolkmicku stanowisko wiceburmistrza, skoro mamy taki kryzys – stwierdził radny Andrzej Misztal.
Zastępcą burmistrza od lat jest Józef Zamojcin, który odpowiada m.in. za pozyskiwanie środków zewnętrznych. - Jak pozyskaliśmy pieniądze unijne i z podatku od terenów nadzalewowych, to wszystko było fajnie. A dzisiaj - jak się okazuje, że jest mało pieniędzy, to moja wina – mówi Józef Zamojcin. - Jeszcze niedawno byliśmy jedną z najzamożniejszych gmin w województwie i płaciliśmy janosikowe, dlatego dzisiaj nie przysługuje nam część subwencji ogólnej od ministra finansów i stąd te problemy. Tolkmicko nie jest zadłużone ponad miarę, ale tak jak większość samorządów. Musimy wykazać chwilę cierpliwości oraz sumiennej pracy i w przyszłym roku będzie zdecydowanie lepiej – dodał wiceburmistrz. - Uważam, że zrobiłem dużo dobrego dla gminy. Niewiele osób o tym wie, ale już w styczniu zmniejszyłem swoją wypłatę o 500 zł netto.
Kultura i oświata na pierwszy ogień
Na razie decyzji o cięciach wynagrodzeń burmistrza i urzędników nie ma. Są za to przymiarki do oszczędności w oświacie i kulturze. - Budżet jest tak okrojony, że nie wiemy, jak będziemy dalej funkcjonować. Na posiedzeniu komisji kultury dowiedziałam się, że dostaniemy 179 tysięcy złotych, to 40 procent mniej niż w ubiegłym roku. Nie będzie pieniędzy na pensje, rachunki, zakup nowości. Biblioteka, kiedy nie kupuje nowości, staje się magazynem, a nie prężnie działającą instytucją – mówi Jolanta Bekisz z biblioteki w Tolkmicku, która została uhonorowana półtora roku temu tytułem najlepszej biblioteki miejsko-gminnej w województwie.
Podobny problem ma Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury. - Nam obcięto najwięcej, dotychczas miałem 40 tysięcy złotych miesięcznie budżetu, teraz mam 24 tysiące. Gdzieś trzeba będzie te oszczędności znaleźć, ostatecznością są zwolnienia, ale mam nadzieję, że uda się ich uniknąć – mówi dyrektor Robert Oleszkiewicz. - W tej chwili działalność domu kultury jest bardzo utrudniona, bo trzech pracowników poszło na zwolnienia lekarskie, czekam na ich powrót i wtedy podejmę decyzję, co dalej robić.
Spokojnie mogą za to spać mieszkańcy Łęcza, Pogrodzia i Kamionka Wielkiego. Po liście protestacyjnym, pod którym podpisało się ponad 200 osób, dzisiaj burmistrz obiecał na sesji, że nie będzie oszczędzał na etatach pracowników świetlic w tych miejscowościach.
- Jedna osoba już z urzędu odeszła, odejdą jeszcze 2-3 osoby, które obecnie są na zwolnieniu chorobowym. Szukamy oszczędności w wydatkach na prąd, obniżyliśmy koszty delegacji, mniejsze są wydatki za korzystanie z własnego samochodu, skrzętnie patrzymy na każdą wydawaną złotówkę – powiedział nam burmistrz Andrzej Lemanowicz.
Gdzie te obniżki?
Część mieszkańców oczekuje, że urzędnicy i radni także zajrzą do swoich kieszeni i obniżą sobie wynagrodzenia i diety.
- Już w lutym na sesji zgłaszałam taką propozycję. Wystarczy, by każdy radny obniżył dietę o 100 złotych miesięcznie i byśmy mieli 1500 złotych oszczędności, to rocznie prawie 20 tysięcy – powiedziała nam Halina Rakowska-Bramowicz, która kiedyś również była radną i przewodniczącą komisji finansów.
- Czekamy na ruchy burmistrza, jeśli on obniży wynagrodzenie sobie i urzędnikom, to radni też obniżą diety, nawet o 50 procent. Poza tym powraca pytanie, po co w Tolkmicku stanowisko wiceburmistrza, skoro mamy taki kryzys – stwierdził radny Andrzej Misztal.
Zastępcą burmistrza od lat jest Józef Zamojcin, który odpowiada m.in. za pozyskiwanie środków zewnętrznych. - Jak pozyskaliśmy pieniądze unijne i z podatku od terenów nadzalewowych, to wszystko było fajnie. A dzisiaj - jak się okazuje, że jest mało pieniędzy, to moja wina – mówi Józef Zamojcin. - Jeszcze niedawno byliśmy jedną z najzamożniejszych gmin w województwie i płaciliśmy janosikowe, dlatego dzisiaj nie przysługuje nam część subwencji ogólnej od ministra finansów i stąd te problemy. Tolkmicko nie jest zadłużone ponad miarę, ale tak jak większość samorządów. Musimy wykazać chwilę cierpliwości oraz sumiennej pracy i w przyszłym roku będzie zdecydowanie lepiej – dodał wiceburmistrz. - Uważam, że zrobiłem dużo dobrego dla gminy. Niewiele osób o tym wie, ale już w styczniu zmniejszyłem swoją wypłatę o 500 zł netto.
Kultura i oświata na pierwszy ogień
Na razie decyzji o cięciach wynagrodzeń burmistrza i urzędników nie ma. Są za to przymiarki do oszczędności w oświacie i kulturze. - Budżet jest tak okrojony, że nie wiemy, jak będziemy dalej funkcjonować. Na posiedzeniu komisji kultury dowiedziałam się, że dostaniemy 179 tysięcy złotych, to 40 procent mniej niż w ubiegłym roku. Nie będzie pieniędzy na pensje, rachunki, zakup nowości. Biblioteka, kiedy nie kupuje nowości, staje się magazynem, a nie prężnie działającą instytucją – mówi Jolanta Bekisz z biblioteki w Tolkmicku, która została uhonorowana półtora roku temu tytułem najlepszej biblioteki miejsko-gminnej w województwie.
Podobny problem ma Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury. - Nam obcięto najwięcej, dotychczas miałem 40 tysięcy złotych miesięcznie budżetu, teraz mam 24 tysiące. Gdzieś trzeba będzie te oszczędności znaleźć, ostatecznością są zwolnienia, ale mam nadzieję, że uda się ich uniknąć – mówi dyrektor Robert Oleszkiewicz. - W tej chwili działalność domu kultury jest bardzo utrudniona, bo trzech pracowników poszło na zwolnienia lekarskie, czekam na ich powrót i wtedy podejmę decyzję, co dalej robić.
Spokojnie mogą za to spać mieszkańcy Łęcza, Pogrodzia i Kamionka Wielkiego. Po liście protestacyjnym, pod którym podpisało się ponad 200 osób, dzisiaj burmistrz obiecał na sesji, że nie będzie oszczędzał na etatach pracowników świetlic w tych miejscowościach.
RG