Pochłonęło wiele ofiar, a o jego sens historycy spierają się do tej pory. Powstanie Warszawskie to jedna z najbardziej tragicznych kart historii i przestroga dla tych, którzy żyją teraz. W Elblągu to wydarzenie upamiętniły uroczystości pod pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego, a potem inscenizacja. Zobacz więcej zdjęć.
Najpierw oficjalne uroczystości pod pomnikiem. A potem walki uliczne, przejazd niemieckiego pojazdu pancernego, a na koniec powstańczy ślub – to mogli obejrzeć ci, którzy w sobotę, 1 sierpnia, pojawili się na elbląskiej starówce. To właśnie tam, przez ponad godzinę, odtwarzano sceny związane z faktami dotyczącymi oddziału "Chrobry". Nie zabrakło również połączonych sił muzycznych. Na scenie, ustawionej tuż pod Ratuszem Staromiejskim, pojawił się zespół Pejscz, a także Asteria (razem stworzyli zespół Barykada 44). Bardziej tradycyjnie śpiewał chór Pro Musica z Próchnika. Z kolei w odtwarzanie scenerii Powstania włączyła się młodzież z Międzyszkolnego Koła Historycznego i liczne grono odtwórców historycznych. Wśród nich znalazł się podkom. Krzysztof Nowacki, który na co dzień jest oficerem prasowym elbląskiej policji.
- Pierwszy raz dałem się namówić na to, żeby wziąć udział w inscenizacji. Jestem zadowolony, wyszło to bardzo fajnie. Coś w tym jest, że faktycznie człowiek się wczuwa. Jeżeli jesteśmy ubrani w stroje historyczne, odgrywamy pewne sceny to czuć ten nurt historyczny – opowiada Krzysztof, który w inscenizacji Powstania ochraniał radiostację. - Trochę się interesuję historią, taki hełm z biało- czerwoną opaską stał u mnie na półce. Trochę rzeczy mam pożyczonych, przywiązałem dość dużą uwagę do tego ubioru, łącznie z zegarkiem.
Z kolei Grzegorz Wołoszczak, współautor i współfundator inscenizacji, na tego typu wydarzenia jeździ po miejscowościach w całej Polsce, a nawet poza jej granicami.
- To dla mnie przeżycie, ale już się przyzwyczaiłem. Stres zawsze jest, bo nie wiadomo czy wyjdzie – mówił.
Jak dodał przygotowania do takiej inscenizacji zajęły dwa miesiące, a do Elbląga przyjechali również rekonstruktorzy z Nowego Dworu Gdańskiego i Tczewa.
- Jestem zadowolony, udało się w stu procentach. Oczywiście nie muszę mówić, że poza Warszawą tylko my robimy taką inscenizację. Były jakieś niedoróbki, jeśli chodzi o organizację, ale nie mogę powiedzieć, że to wyszło źle – mówił z kolei Piotr Imiołczyk, kolejny współorganizator, a także znany w Elblągu pasjonat historii.
To właśnie on, razem z Grzegorzem Wołoszczakiem, wziął na siebie ciężar organizacji, zwłaszcza tej finansowej. Za inscenizację zapłacili pięć tys. zł.
- Pierwszy raz dałem się namówić na to, żeby wziąć udział w inscenizacji. Jestem zadowolony, wyszło to bardzo fajnie. Coś w tym jest, że faktycznie człowiek się wczuwa. Jeżeli jesteśmy ubrani w stroje historyczne, odgrywamy pewne sceny to czuć ten nurt historyczny – opowiada Krzysztof, który w inscenizacji Powstania ochraniał radiostację. - Trochę się interesuję historią, taki hełm z biało- czerwoną opaską stał u mnie na półce. Trochę rzeczy mam pożyczonych, przywiązałem dość dużą uwagę do tego ubioru, łącznie z zegarkiem.
Z kolei Grzegorz Wołoszczak, współautor i współfundator inscenizacji, na tego typu wydarzenia jeździ po miejscowościach w całej Polsce, a nawet poza jej granicami.
- To dla mnie przeżycie, ale już się przyzwyczaiłem. Stres zawsze jest, bo nie wiadomo czy wyjdzie – mówił.
Jak dodał przygotowania do takiej inscenizacji zajęły dwa miesiące, a do Elbląga przyjechali również rekonstruktorzy z Nowego Dworu Gdańskiego i Tczewa.
- Jestem zadowolony, udało się w stu procentach. Oczywiście nie muszę mówić, że poza Warszawą tylko my robimy taką inscenizację. Były jakieś niedoróbki, jeśli chodzi o organizację, ale nie mogę powiedzieć, że to wyszło źle – mówił z kolei Piotr Imiołczyk, kolejny współorganizator, a także znany w Elblągu pasjonat historii.
To właśnie on, razem z Grzegorzem Wołoszczakiem, wziął na siebie ciężar organizacji, zwłaszcza tej finansowej. Za inscenizację zapłacili pięć tys. zł.
mw