To sztuka trudna, bo ten znany i lubiany aktor, jak sam przyznaje, plotkowaniem się brzydzi. Co innego „Plotka” na scenie, czyli komedia korporacyjna Francisa Vebera. Spektakl w reżyserii Wojciecha Malajkata będzie miał swoją premierę na deskach elbląskiego teatru już w najbliższy piątek, 25 września.
Wojciech Malajkat: - Że życie w korporacji może być zabawne, jeśli tylko wszyscy się trochę postarają. Przyzwyczailiśmy się do tego, że w korporacji jest wyścig szczurów, co oczywiście jest prawdą, ale można się z tego pośmiać. Staramy się, by było zabawnie, bo „Plotka” to komedia, ale jednak z pewnym przesłaniem.
- Zaczyna się od François Pignona, księgowego w fabryce prezerwatyw. Puszcza on plotkę o swoim homoseksualizmie, by nie stracić pracy.
- I ta plotka zaczyna żyć potężnym, własnym życiem. W efekcie Pignon nie tylko nie zostaje zwolniony, ale nawet szykują dla niego awans. Elbląski Pignon, czyli Lesław Ostaszkiewicz, gra z wdziękiem i oddaniem, jak zresztą wszyscy aktorzy. Mam nadzieję, że to, co wymyślamy się opłaci i widzowie będą śmiać się, ale i zastanawiać na tym, czy warto plotkować.
- Plotka – i tu definicja słownikowa: „niesprawdzona lub kłamliwa wiadomość powtarzana z ust do ust, najczęściej szkodząca czyjejś opinii”.
- I tu też krzywdzi. Tych, którzy plotkowali (uśmiech).
- Ale lubimy plotkować?
- Ja się brzydzę. Myślę, że opłaca się nie plotkować. Aczkolwiek każdy ma swoje słabości, człowiek jest tylko człowiekiem.
- Ta „Plotka” jest jednak komedią. Czy dziś widzowie chętniej przychodzą do teatru po to, by się pośmiać?
- Oczekują wszystkiego, wzruszeń każdego rodzaju. Można płakać nad dramatem, można też ze śmiechu. Teatr ma być rozrywką, która rozrywa ciąg zdarzeń codziennych takich, jak: zakupy, wychowywanie dzieci, praca.
- A Pan lubi reżyserować komedie?
- To zależy od tego, na jaki temat chcę wejść w dialog z publicznością. Ostatnio zrobiłem "Czarodziejską górę" w Teatrze Syrena. Rozpiętość tematyczna jest więc dość spora (śmiech).
- W Teatrze Syrena w Warszawie, którego jest Pan dyrektorem, „Plotka” cieszy się od premiery w roku 2012 niesłabnącym powodzeniem.
- Przedstawienie chodzi przy kompletach. Mam nadzieję, że elblążanie też będą usatysfakcjonowani. Byłoby fajnie, gdyby „Plotka” się Państwu spodobała.
- Premiera już w najbliższy piątek. Czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik?
- Pracuję tak, że na tydzień przed premierą mam już wszystko gotowe i daję aktorom czas, by okrzepli, oswoili się z materiałem. Żeby mieli poczucie, że nie muszą nerwowo przebierać nogami, bo coś nie zostało powiedziane czy zrobione.