Powodów, dla których w sądzie stawić się nie można, może być wiele. A to uraz ręki, a to rozwolnienie. Oskarżeni w sprawie o handel dopalaczami są, jak widać, słabego zdrowia, co uniemożliwiało rozpoczęcie procesu. Dziś (28 września) - po decyzji o doprowadzeniu siłą - dobrowolnie na sali rozpraw stawił się Jakub G., ale zabrakło jego wspólnika, Szymona I., bo ten, jak wyjaśniał adwokat, wczoraj rozpoczął leczenie odwykowe. Cierpliwość sądu się wyczerpała.
Zdaniem prokuratury, Jakub G. i Szymon I. z Pabianic prowadzili handel dopalaczami m.in. na terenie Elbląga. "Pachnący" sklep był wielokrotnie kontrolowany, sanepid badał towar, który w nim się znajdował, a do szpitala trafiały kolejne osoby z objawami zatrucia. Ostatecznie zebrany materiał pozwolił na skierowanie do sądu aktu oskarżenia przeciwko mężczyznom. - Zarzuty wprowadzania do obrotu środków, które mogły zagrażać życiu i zdrowiu wielu osób, co potwierdzają opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej – uzupełniała Iwona Nienadowska z Prokuratury Rejonowej w Elblągu. - Będziemy chcieli wykazać, że do tego sklepu [przy ul. Królewieckiej - red.] nie przychodziły osoby, które chciały kupić zapach do torebki czy do szafy, tylko po to, by kupić dopalacze w celu ich zażycia. Według biegłego chemika, jakiekolwiek spożycie tych środków powodowało rozstrój zdrowia.
Proces przeciwko Jakubowi G. i Szymonowi I. miał rozpocząć się 1 kwietnia br. Od początku jednak oskarżeni stawiali się w sądzie na zmianę, przedstawiając zwolnienia lekarskie. Najpierw jeden miał złamaną rękę, potem drugi zapadł na ... wirusowe zakażenie jelitowe. 16 września na sali rozpraw zabrakło już obu mężczyzn oskarżonych o handel dopalaczami. Sędzia Wojciech Furman zdecydował, że nieusprawiedliwiony Jakub G. zostanie doprowadzony na rozprawę przez policję. Pozostawało żywić nadzieję, że chory Szymon I. wyzdrowieje do następnego terminu.
A ten przypadł na dziś (28 września). Do sądu przyjechał Jakub G., natomiast Szymon I. - jak tłumaczył jego adwokat - przebywa w prywatnej klinice odwykowej. Od wczoraj. Michał Najder, reprezentujący obu oskarżonych, nie przedstawił jednak żadnej dokumentacji medycznej swojego klienta, a tego domagał się sędzia Wojciech Furman. Po półgodzinnej przerwie do sądu nie trafiło nic więcej, co mogłoby opisywać stan zdrowia i przesłanki, dla których Szymon I.musiał poddać się leczeniu.
- Obrona nie ma żadnych danych na temat swojego klienta i to nie jest pierwszy raz - skwitował sędzia Furman. - Jakość obrony jest rodem z lat 60. lub 70. ub. stulecia, nie przystaje do nowoczesnych standardów, ewentualnie do krajów niecywilizowanych.
Sędzia stwierdził, że postawa zarówno oskarżonych, jak i ich obrońców sprowadza się do braku odpowiedniej informacji kierowanej do sądu, braku niezbędnych dokumentów, co skutkuje wielokrotnym odraczaniem rozprawy. - Niestawiennictwo w sądzie też jest znamienne - dodał sędzia Wojciech Furman i zdecydował o ujawnieniu danych osobowych i wizerunków obu oskarżonych. Na tę decyzję może jednak wpłynąć zażalenie więc, póki co, media nie mogą publikować zdjęć mężczyzn, ani ich nazwisk.
Mógł jednak rozpocząć się proces Jakuba G., bo sędzia skierował wątek Szymona I. do osobnego rozpoznania (swoją decyzję może cofnąć, jeśli Szymon I. stawi się w sądzie na następny wyznaczony termin).
Jakub G. odmówił dziś składania wyjaśnień i nie przyznał się do winy. Nie skorzystał także z prawa do dobrowolnego poddania się karze. Kolejna rozprawa 12 października.
Proces przeciwko Jakubowi G. i Szymonowi I. miał rozpocząć się 1 kwietnia br. Od początku jednak oskarżeni stawiali się w sądzie na zmianę, przedstawiając zwolnienia lekarskie. Najpierw jeden miał złamaną rękę, potem drugi zapadł na ... wirusowe zakażenie jelitowe. 16 września na sali rozpraw zabrakło już obu mężczyzn oskarżonych o handel dopalaczami. Sędzia Wojciech Furman zdecydował, że nieusprawiedliwiony Jakub G. zostanie doprowadzony na rozprawę przez policję. Pozostawało żywić nadzieję, że chory Szymon I. wyzdrowieje do następnego terminu.
A ten przypadł na dziś (28 września). Do sądu przyjechał Jakub G., natomiast Szymon I. - jak tłumaczył jego adwokat - przebywa w prywatnej klinice odwykowej. Od wczoraj. Michał Najder, reprezentujący obu oskarżonych, nie przedstawił jednak żadnej dokumentacji medycznej swojego klienta, a tego domagał się sędzia Wojciech Furman. Po półgodzinnej przerwie do sądu nie trafiło nic więcej, co mogłoby opisywać stan zdrowia i przesłanki, dla których Szymon I.musiał poddać się leczeniu.
- Obrona nie ma żadnych danych na temat swojego klienta i to nie jest pierwszy raz - skwitował sędzia Furman. - Jakość obrony jest rodem z lat 60. lub 70. ub. stulecia, nie przystaje do nowoczesnych standardów, ewentualnie do krajów niecywilizowanych.
Sędzia stwierdził, że postawa zarówno oskarżonych, jak i ich obrońców sprowadza się do braku odpowiedniej informacji kierowanej do sądu, braku niezbędnych dokumentów, co skutkuje wielokrotnym odraczaniem rozprawy. - Niestawiennictwo w sądzie też jest znamienne - dodał sędzia Wojciech Furman i zdecydował o ujawnieniu danych osobowych i wizerunków obu oskarżonych. Na tę decyzję może jednak wpłynąć zażalenie więc, póki co, media nie mogą publikować zdjęć mężczyzn, ani ich nazwisk.
Mógł jednak rozpocząć się proces Jakuba G., bo sędzia skierował wątek Szymona I. do osobnego rozpoznania (swoją decyzję może cofnąć, jeśli Szymon I. stawi się w sądzie na następny wyznaczony termin).
Jakub G. odmówił dziś składania wyjaśnień i nie przyznał się do winy. Nie skorzystał także z prawa do dobrowolnego poddania się karze. Kolejna rozprawa 12 października.
A