UWAGA!

eKulturalni polecają: Milczenie lodu

 eKulturalni polecają: Milczenie lodu

Dobre filmy, wciągająca muzyka i ciekawe książki. Raz w tygodniu eKulturalni proponują Czytelnikom portEl.pl: co warto przeczytać, na jaki wybrać się film, a także jakie ukazały się nowości muzyczne. Dzisiaj recenzja książki.

Ari Thór... Niedoszły ksiądz, młody policjant szukający w swojej pracy wrażeń ląduje na północy Islandii w miasteczku, w którym podobno nic się nie dzieje. Nietypowy ten protagonista. Młody, niedoświadczony - zarówno w pracy, jak i życiu osobistym, stąd jego rozterki. Nie jest samotnym wilkiem, a zaledwie zaczynającym karierę pod okiem starszego przełożonego funkcjonariuszem policji. Jego izolacja jest podwójna - nie dość, że wywołujący napady klaustrofobii śnieg odcina go od świata w małym miasteczku, to jest jeszcze mur odcinający go - obcego - od mieszkańców, którzy znają się na wylot. Ale czy na pewno?

 


       Jónasson ciekawie maluje poszczególne postaci, nie ujawniając od razu szczegółów mozaiki - życiorysy poszczególnych bohaterów pojawiają się w miarę rozwoju fabuły, pozwalając nam powiązać fakty, zachowania, motywacje. Zanim to się stanie, miotamy się trochę jak Ari, próbując wgryźć się w istotę sprawy - czy może dwóch spraw, bo pod pozornie spokojną powierzchnią kontaktów społeczności Siglufjördur i działalności Towarzystwa Dramatycznego kłębią się niespokojne fale emocji, a każdy ma w swojej szafie jakiegoś trupa.
       Mamy tu trochę historii - zarówno w fikcyjnej postaci Hrólfura, znanego pisarza, jak i w sięgających w przeszłość korzeniach bohaterów, ich losów wojennych i powojennych, specyfiki przeprowadzek pomiędzy Danią a Islandią, różnic językowych, boomu śledziowego i zaprzestania połowów, a także wydarzeń najnowszych, czyli kryzysu bankowego i protestów w stolicy.
       Odniosłem wrażenie, że sama obecność w osi zdarzeń jest odbiciem tego, że każdy gra tam rolę - czy to społeczną, czy zakłada maskę mającą coś ukryć. Sam policjant, impulsywnie kontynuujący śledztwo, przyjmuje nierzadko maskę narzuconą przez skojarzenie go z jego poprzednio zamierzoną profesją - dobrotliwego, cierpliwego duchownego.
       Autor umiejętnie myli tropy, pozwalając czytelnikowi wyprowadzać się na manowce własnym kombinowaniem i próbami zbyt szybkiego wyciągania wniosków. Mruga też okiem z każdym kolejnym klepnięciem pechowego ramienia Ariego.
       Imiona. Wiem, inny język i trzeba się przestawić, ale w pewnym momencie miałem absurdalne wrażenie, że to imiona tolkienowskich krasnoludów.
       Zimno, śnieg, klaustrofobiczne odcięcie od świata, gazety dochodzące z opóźnieniem - ale za progami domów kawa i ciasto, w lokalnym sklepie miły sprzedawca i świeże ryby. Wolontariusze wystawiający spektakle i ich głęboko ukrywane tajemnice, stanowiące rysy na obrazie zżytej społeczności. Biel śniegu, czerwień krwi. Doświadczony Tomas i stawiający pierwsze kroki Ari. Zderzające się kontrasty malują wyraźny obraz cichego zakątka Islandii i tragicznych wydarzeń z bezwzględną precyzją i ostrością. Układy są dość skomplikowane i pełne emocji, a akcja przyspiesza zmierzając ku finałowi.
       Pierwszy tom cyklu "Mroczna wyspa lodu" czyta się z zaciekawieniem i chce się więcej - czekam na kontynuację. Jakie wybory podejmie budzący sympatię, choć tak naprawdę niezbyt dobry Ari? Czy spotkamy ponownie tych samych ludzi?
      
       Pożeracz światów
      
       eKulturalni.pl
      


Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)