UWAGA!

Zapach świąt ze Wschodu

 Elbląg, Wnętrze świątyni greckokatolickiej przy ul. Traugutta
Wnętrze świątyni greckokatolickiej przy ul. Traugutta (fot. Michał Skroboszewski)

W rogu pokoju stoi diduch, a na stole pojawia się kutia. Nie ma opłatka, jest za to prosfora, którą smaruje się miodem – żeby nadchodzący rok był słodki i pomyślny. Podczas gdy w kościele rzymskokatolickim święta Bożego Narodzenia powoli się kończą, to wierni obrządku wschodniego jeszcze czekają.

 Święta, święta i po świętach...Niekoniecznie. Wierni kościoła greckokatolickiego na Wigilię i Boże Narodzenie jeszcze czekają.
       - Wynika to z różnic kalendarza, które posiadamy. Grekokatolicy posługują się kalendarzem juliańskim, a rzymokatolicy posługuję się kalendarzem gregoriańskim. Dlatego nasza Wigilia wypada 6 stycznia, czyli 13 dni później – opowiada ks. Igor Hubacz z Parafii Greckokatolickiej pw. Narodzenia Jana Chrzciciela w Elblągu. - Co robimy w czasie świąt rzymskokatolickich? Na pewno nie pracujemy, a odpoczywamy, przebywamy z bliskimi. Nie robimy Wigilii i nie traktujemy tego czasu jako tego świątecznego, bo my czekamy. Poza tym to czas postu przed Bożym Narodzeniem, który zachowujemy.
      
       Coś dla ciała...
       Wiele tradycji jest podobnych. Grekokatolicy podczas Wigilii czekają na pierwszą gwiazdkę, wspólnie się modlą, czytają Ewangelię.
       - Zasadnicza różnica jest taka, że zaczynamy Wigilię od dzielenia się prosforą. To taki mały "chlebek", zrobiony z wody, mąki i drożdży. Na wierzchu prosfory znajduje się wybita pieczątka – mówi ks. Hubacz. - Bardzo często posmarowana jest również miodem, co ma według tradycji sprawić, żeby nadchodzący rok był słodki. W czasie dzielenia się prosforą, składamy sobie życzenia i zasiadamy do wieczerzy.
       Co pojawia się na wigilijnym stole?
       - Są pierogi różnych rodzajów i ryba, czymś charakterystycznym jest kutia. To bardzo słodka potrawa, którą przygotowuje się z pszenicy, maku, rodzynek i bakalii, miodu. Tradycja jest taka, że ma to być potrawa zrobiona "na bogato" – opowiada kapłan. - Pamiętam opowieści mojego dziadka, kiedy we wsi przygotowywano kutię to gospodarze gromadzili się w jednym domu, każdy przynosił swoją kutię. Brano ją na łyżkę i podrzucano do sufitu. Kutia się przylepiała i mówiono, że ta, która odpadnie ostatnia zapewni najlepszy urodzaj temu, kto ją przyniósł.
       Pod obrusem pojawia się również siano, a w kącie "gość specjalny", czyli diduch.
       - To snop pszenicy zachowany podczas żniw. Teraz trudniej tę tradycję kultywować, ale muszę powiedzieć, że ludzie starają jakoś go sobie organizować i pamiętają, że kiedy jest okres żniw to gdzieś sobie taki mały snop załatwiają – wyjaśnia ks. Hubacz. - Jeżeli mówimy o innych tradycjach to wiele zależy od regionu, z którego zostali przesiedleni dziadkowie, bo wiadomo, my Ukraińcy na tych terenach jesteśmy od akcji Wisła. Inne tradycje były na Łemkowszczyźnie, a inne na Bojkowszczyźnie. Spotkałem się kiedyś z czymś takim u znajomych, że w Wigilię musieli zjeść bardzo dużo czosnku dla zdrowia. Widziałem też taką tradycję, że pod stołem albo gdzieś w domu leżała siekiera. I to mnie zaskoczyło, a kiedy zapytałem o co chodzi to usłyszałem, że ma to dać siłę w nadchodzącym roku.
       Śpiewane są również kolędy – głównie w języku ukraińskim, ale i po polsku.

  Elbląg, Zapach świąt ze Wschodu
fot. Michał Skroboszewski

 - Jest również taki piękny zwyczaj, że w przypadku pewnych kolęd jedna zwrotka śpiewana jest po polsku, a druga po ukraińsku – opowiada ks. Hubacz.
      
       ...coś dla ducha
       Później następuje Wełyke Poweczirja z Łytią.
       - To Wielka Kompleta, w której jednym z najistotniejszych momentów jest Hymn Izajasza, który mówi o nadchodzącym Mesjaszu. I to jest kolejna różnica między kościołem greckokatolickim a rzymskokatolickim. Nie jest to pasterka, nie jest to liturgia, nie ma Eucharystii. To nabożeństwo, które składa się z hymnów i psalmów, a na koniec odbywa się Łytia – wyjaśnia ks. Igor Hubacz. - To tradycja wywodząca się z czasów chrześcijaństwa bizantyjskiego, gdzie wierni ulicami całego Konstantynopola chodzili od świątyni do świątyni i błogosławili chleb, którymi się dzielili i ucztowali. Również i u nas odbywa się Łytia, wprawdzie nie chodzimy ulicami miasta, ale przechodzimy od przedniej części świątyni do tylnej, do tak zwanego prytworu. Na koniec następuje dzielenie się chlebem, ale nie jest to ciało Chrystusa. Podczas Łytii święci się chleby, wino, pszenicę i oliwę. Na koniec wszyscy podchodzą do kapłana, a on poświęconą oliwą robi znak krzyża na czole.
       Nie śpią za długo, bo rano rozpoczyna się dzień Bożego Narodzenia, w którym wierni gromadzą się na boskiej liturgii i rozpoczynają się święta, a właściwie cały cykl.
       - Pierwsze jest Boże Narodzenie, które świętujemy 7 stycznia – opowiada ks. Hubacz. - Następnie, 14 stycznia obchodzimy wspomnienie Bazylego Wielkiego, który jest twórcą drugiej anafory w naszej liturgii, to także Nowy Rok według naszego kalendarza i wspomnienie obrzezania Pańskiego. 19 stycznia przychodzi to trzecie święto, czyli Epifania, Chrzest Pański, potocznie nazywany Jordanem. Wtedy wierni gromadzą się nad rzekami i stawami, gdzie święci wodę. Kapłan z tą jordańską wodą rozpoczyna odwiedziny pośród wiernych. Kolędnicy chodzą po domach i wszyscy dzielą radością Narodzenia Pańskiego.

spisała Marta Wiloch

Polub portEl.pl
A moim zdaniem...

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • .. .a ja mam dwie Wigilie:). .. .i jest mi z tym bardzo dobrze:). .. rodzina polsko- ukraińska. .. można wszystko pogodzić, uszanować, wystarczy po prostu chcieć!. .Wesołych Świąt:). ..
Reklama