W sobotę (28 stycznia) w południe sznur samochodów wyruszył spod hali sportowej przy alei Grunwaldzkiej, kierowcy na znak protestu przeciw rosnącym cenom paliw przejadą przez ulice miasta i obwodnicę z minimalną prędkością. Do akcji przystąpiło około 100 zmotoryzowanych osób.
- Te ceny są stanowczo za wysokie - uważa Damian Kotra, organizator elbląskiej akcji protestacyjnej. - Polacy są bardzo niezadowoleni z tego tytułu. Mamy zagraniczne ceny produktów, w tym benzyny, a zarobki pozostają „polskie”. Nie można ciągle zaciskać pasa, bo ten pas w końcu kiedyś pęknie. I protestujemy właśnie przeciw takiemu zachowaniu rządu.
Trasa przejazdu protestujących kierowców to: ul. Grunwaldzka, Grottgera, Łęczycka, droga S22, trasa S7, Most Unii Europejskiej i Browarna. Ostatnie samochody opuszczały parking przy CSB o godz. 12:30.
- Będziemy poruszać się prędkością minimalną jaka jest dozwolona, czyli 40 km/h, w ten sposób chcemy zablokować drogi, zakorkować trochę miasto tak, aby rząd dowiedział się co się dzieje. Protest odbywa się w 94 miastach więc mam nadzieję, że coś dotrze do włodarzy naszego państwa - mówi Damian Kotra.
Protestujący jadą pod eskortą policji. Zapewniają, że akcja ma charakter pokojowy.
- Mam nadzieję, że rząd wysłucha naszej prośby i obniży ceny paliw. Obecnie podatki to połowa ceny benzyny na stacjach, jest to ok. 2,60 zł. Mam nadzieję, że rząd coś z tym zrobi. Unia Europejska gwarantuje nam minimalne podatki, ale w Polsce są one znacznie zawyżone. Mam nadzieję, że premier to zmieni - dodaje Damian Kotra.
W dzisiejszych czasach samochód nie jest przedmiotem luksusowym, dla wielu ludzi jest to narzędzie pracy.
- Paliwo jest strasznie drogie, zarabiam mało, a płacę dużo - mówi pan Jerzy, przedsiębiorca, który przyłączył się do protestu. – Mam firmę, zarabiam nieduże pieniądze, a na paliwo wydaję tyle, że nie starcza na ZUS i inne opłaty. Jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zamykać firmę i iść na kuroniówkę.
- Paliwo jest za drogie w stosunku do naszych zarobków. Wszystko idzie w górę, oprócz pensji - dodaje pan Leszek.
Czy wierzą w sukces protestu?
- Zobaczymy, jak to nie pomoże to spróbujemy w jakiś inny sposób demonstrować swoje niezadowolenie - mówi protestujący kierowca.
- Trzeba próbować, jeżeli nie będziemy nic robić, nic się nie zmieni - twierdzi pani Ewa.